Zamordował partnerkę na oczach jej dzieci. Po kilku latach jest już na wolności!

Zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP
REKLAMA

„Gerard K. zabił na oczach dzieci swoją partnerkę. Wydawałoby się, że powinien gnić w więzieniu. Jednak morderca trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie spędził raptem 8 lat i został uwolniony” – przypomina zbrodnię sprzed lat „Super Express”. O wyjściu zwyrodnialca na wolność, rodzina Małgorzaty Stawowskiej dowiedziała się, kiedy zobaczyła go na ulicy.

Święta Bożego Narodzenia 2009 roku okazały się dla matki Małgorzaty Reginy Stawowskiej najgorszym okresem w życiu. To właśnie wtedy policjanci zapukali do jej drzwi i oznajmili, że córka została zamordowana.

REKLAMA

Gerard K. zamordował partnerkę na oczach jej dzieci, 15-letniej Natalii i 13-letniego Remigiusza. Zwyrodnialec w momencie dokonania zabójstwa był pijany.

„Córka chciała wyjść z siostrą na karaoke. On był tak zazdrosny, że wpadł w szał. Zadał jej kilkanaście ciosów nożem. Potem sam się okaleczył. Biegli orzekli, że był niepoczytalny, ale ja nigdy się z tym nie zgodziłam. Czy niepoczytalny człowiek odcina zawczasu drogę ucieczki swej ofiary? Wyłącza kamery, które sam kupował i montował? A tak właśnie zrobił morderca córki. Pozamykał wszystkie drzwi i rolety w domu” – mówiła dla „SE” pani Regina.

Zabójca trafił do aresztu, ale po orzeczeniu biegłych o jego niepoczytalności do rozprawy sądowej nie doszło. Gerard K. trafił do szpitala psychiatrycznego, w którym spędził osiem lat.

„Nie wierzyłam własnym oczom. Jak to jest możliwe? Zabrał dzieciom matkę i już po 8 latach chodzi wolny? Kto wie, co znowu zrobi, gdy się napije?” – mówiła matka ofiary.

„Wobec mężczyzny była orzeczona detencja, czyli zamknięcie w szpitalu na leczenie. Procedury są takie, że co pół roku sprawdza się stan zdrowia takiego człowieka. Ostatnie badanie wykazało, że jest zdrowy. Wobec tego sąd nie miał innego wyjścia, jak zwolnić tego mężczyznę” – tłumaczyła „SE” Agata Dybek-Zdyń z Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Jedyne co teraz ciąży nad zabójcą to nakaz leczenia w poradni zdrowia psychicznego. Skandaliczną decyzję zaskarżył prokurator. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Na pierwszym posiedzeniu zażądano wywiad środowiskowy oraz sprawdzenie, czy Gerard K. podjął leczenie i przyjmuje leki.

„Istnieje możliwość, że brak leczenia będzie skutkował pogorszeniem stanu jego zdrowia” – stwierdził Robert Kirejew z katowickiego sądu.

Zobacz: Kulisy nagłego posiedzenia Prawa i Sprawiedliwości. „Fakt”: Kaczyński znów się wściekł

Źródło: se.pl/nczas.com

REKLAMA