Rząd rżnie głupa. Nowy podatek obejmie nie tylko najbogatszych, a 12 milionów osób! Socjalizm w natarciu

socjalizm danina solidarnościowa
REKLAMA

Nie tylko 25 tys. najbogatszych Polaków, ale również 12 mln pracujących dołoży się do tzw. daniny solidarnościowej, którą PiS ma zamiar wprowadzić od 2019 r. Rząd chce, aby solidarnościowy fundusz wsparcia osób niepełnosprawnych był zasilany z dwóch źródeł: z daniny solidarnościowej, którą zapłacą najbogatsi, i z Funduszu Pracy – powiedział Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Rząd zmagający się z protestującymi w Sejmie rodzicami i osobami niepełnosprawnymi zdecydował, że aby sfinansować ich roszczenia, należy wprowadzić nowy podatek. Na wzór niektórych państw UE, jak Grecja i Portugalia PiS od 2019 r. zamierza nałożyć na Polaków daninę tzw. daninę solidarnościową.

REKLAMA

Podawano, że nowy podatek obejmie ok. 25 tys. obywateli, którzy zarabiają powyżej 1 mln zł rocznie. Jego wysokość wyniesie 4 proc. od nadwyżki ponad tę kwotę. Do wyliczenia podatku mają być stosowane obowiązujące w PIT reguły obniżania podstawy opodatkowania o koszty uzyskania przychodów i składki na ZUS. – informuje „Rzeczpospolita”.

Zobacz też: Gwiazdowski ostro o najnowszym pomyśle PiS-u! „Długofalowo jest to działanie bardzo niebezpieczne” [VIDEO]

W praktyce oznacza to, że jeśli przykładowe zarobki danej osoby wyniosą 1,5 mln zł, podstawę opodatkowanie będzie stanowić kwota 500 tys. zł. która zostanie obniżona o koszty pracownicze 1335 zł i 51 758 zł składek na ubezpieczenia społeczne. Ostatecznie wysokość daniny wyniesie wtedy 17 876 zł.

Projekt zakłada również, że do daniny solidarnościowej dołoży się 12 mln Polaków. Na osoby niepełnosprawne zostanie przekazane 0,15 proc. składki na Fundusz Pracy. W ten sposób rząd chce zwiększyć wpływy i sfinansować pomoc dla 1,5 mln osób. Co ciekawe protestujący twierdzą, że pomoc należy się 272 tys. ludzi.

Rządowy projekt, co nie raczej nie dziwi, posiada poważne luki, które wskazała Katarzyna Serwińska, doradca podatkowy, partner w kancelarii Raczkowski Paruch: Oznacza to, że stosując wyższe niż pracownicze koszty uzyskania przychodu, przykładowo do osób prowadzących indywidualną działalność gospodarczą lub zleceniobiorców, będzie można łatwo tę daninę obniżyć, bądź nawet całkowicie jej uniknąć. Takiej możliwości nie będą miały osoby zatrudnione na etacie, bo ich koszty uzyskania przychodu są stałe.

Źródło rp.pl

REKLAMA