„Towarzyszu, dlaczego tak schudłeś? Biegałeś?”. Dziś wybory prezydenckie w komunistycznej Wenezueli

Mural poparcia dla Nicolasa Maduro. / Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

W komunistycznej Wenezueli odbywają się dziś wybory prezydenckie. Wybory wygra Nicolas Maduro – mimo że wszyscy dobrze wiedzą, że to jego rządy doprowadziły, bogaty niegdyś, południowoamerykański kraj na skraj przepaści.

W niedzielę odbędą się wybory prezydenckie Wenezuelę. Obywatele są przekonani o tym, że to Maduro dopowiada za skandaliczną sytuację z głodu. Wielu z nich „głosuje nogami”, już ponad milion osób uciekło z dziesięciomilionowego kraju,

REKLAMA

W wyborach startuje prezydent kraju Nicolas Maduro, który niestety nie ma liczącego się rywala. Głównym kontrkandydatem 55-letniego Maduro jest były prorządowy gubernator stanu Lara (2000-2008), były wojskowy 56-letni Henri Falcon, który przeszedł do opozycji.

Kandydują też prawie nieznani działacze: 48-letni ewangelicki pastor Javier Bertucci oraz dysydenci z obozu rządzącego Reinaldo Quijada, Alejandro Ratti i Francisco Visconti. Opozycja wzywa do bojkotu wyborów, które uważa za „oszustwo wyborcze”.

Do sytuacji, która świetnie obrazuje sytuację w kraju miała miejsce podczas niedawnego spotkania z Nicolasem Maduro. Towarzyszu Gustavo, dlaczego tak schudłeś? Biegasz? – pytał Prezydent. Jesteśmy na „diecie Maduro” – odpowiedział tłum.

„Dieta Maduro” to popularne w Wenezueli określenie na kryzys gospodarczy, który trwa w kraju od 2013 roku i w wyniku którego nastąpił masowy exodus do sąsiednich kraju. Jednocześnie wiele ludzi w Wenezueli dramatycznie chudnie, a w skrajnych przypadkach dochodzi do śmierci głodowych.

Kryzys gospodarczy i związana z nim hiperinflacja doprowadziły do tego, że ludzi nie stać na jedzenie. A nawet jeśli, półki w sklepach są puste. Wenezuelczycy głodują – pisze o sytuacji w kraju „The Guardian”. 3/4 społeczeństwa schudło o 10 kg, a śmiertelność wśród niemowląt wzrosła o 30 procent.

Warto przeczytać: To nie obóz koncentracyjny. To socjalistyczna Wenezuela

Źródło: PAP/gazeta.pl/NCzas

REKLAMA