PiS myśli, że Polacy to idioci i wciska nam wielki kit. Nadchodzi nowy podatek

Stacja paliw. Foto: PAP/ Andrzej Grygiel
Stacja paliw. Foto: PAP/ Andrzej Grygiel
REKLAMA

Polska nie powinna zostać w tyle, tylko zająć w tym wyścigu miejsce należne ze względu na znaczenie w Europie – stwierdził poseł PiS Grzegorz Matusiak. Polityk próbował w ten sposób tłumaczyć kolejny cios w kierowców, dla których rząd szykuje opłatę emisyjną. Wyniesie ona 10 gr od każdego litra paliwa. PiS tłumaczy, że koszty wezmą na siebie Orlen i Lotos, co jest totalną bzdurą.

Premier Morawiecki realizuje swój wielki, piękny sen – uśmiechnięte polskie rodziny sunące w swoich nowoczesnych elektrycznych samochodach. Jest tylko pewien problem. Rząd nie ma pieniędzy na przeprowadzenie motoryzacyjnej rewolucji.

REKLAMA

Jednym ze sposobów na zdobycie odpowiednich środków ma być opłata emisyjna, czyli 10 gr płacone od każdego litra paliwa. Uzyskane w ten sposób środki mają posłużyć rozwojowi elektromobilności, inwestycjom w niskoemisyjny lub bezemisyjny transport oraz ośrodki badawcze, które opracowują koncepcje samochodów elektrycznych oraz niezbędnej im infrastruktury.

Opłata emisyjna, która podniesie i tak już bardzo wysokie ceny benzyny, uderzy nie tylko w kierowców, ale we wszystkie sektory gospodarki związane z transportem. Wydaje się jednak, że rząd bagatelizuje ten problem i na oślep dąży do realizacji swoich celów.

ZOBACZ: Bayern się łamie. Gotów jest sprzedać Lewandowskiego, ale za astronomiczną cenę

Oczywiście członkowie PiS próbują się w jakiś sposób zasłaniać i tłumaczyć, że wzrost kosztów paliwa wcale nie nastąpi lub będzie nieodczuwalny. Poseł Matusiak powtórzył wersję, którą rząd stara się prezentować od kilku miesięcy.

Koszta mają wziąć na siebie Orlen i Lotos, co jest zarówno wierutną bzdurą, jak i oczywistym kłamstwem, ale takie rzeczy można opowiadać, kiedy swoich wyborców traktuje się jak idiotów.

Jeśli bowiem dwie największe firmy produkujące paliwa zapłacą 10 gr od każdego litra, znacznie spadną ich dochody. Zarówno Lotos, jak i Orlen należą do Skarbu Państwa, który jest największym udziałowcem. Mniejsze zyski firm oznaczają mniejsze wpływy do budżetu, a ten będzie trzeba jakoś wyrównać. Rząd sięgnie tam, gdzie najczęściej sięga jego wzrok, czyli do kieszeni obywateli. Zapłacić przyjdzie więc nie tylko kierowcom, ale wszystkim podatnikom.

Znów słyszymy, że ta opłata nie obciąży naszych portfeli i nie słyszymy żadnego uzasadnienia. Tak było przy każdym podatku – m.in. bankowym czy handlowym, a wiemy, że te podatki dotknęły naszych portfeli – przyznała rozumnie, jak na partię, którą reprezentuje Paulina Henning-Kloska z Nowoczesnej.

Rząd tłumaczy, że opłaty i cały program pozwoli rozwiązać problem złego stanu powietrza w Polsce. Tutaj pojawia się kolejny problem. Jeżeli ta opłata ma być związana z walką ze smogiem, to przede wszystkim powinniśmy ograniczyć tzw. niską emisję, która jest związana ze spalaniem węgla najgorszej jakości, ale rząd ochrania kopalnie – dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR.

W ten sposób piękny sen premiera stanie się równocześnie koszmarem statystycznego polskiego kierowcy i podatnika, który będzie z własnej kiesy płacił na elektromobilną Polskę przyszłości.

PRZECZYTAJ: Tajna narada naczelnika z premierem. W nocy Morawiecki spędził 5 godzin przy łóżku prezesa Kaczyńskiego

Źródło: rmf24.pl/ifakty.pl/parkiet.com/wolnosc24.pl

REKLAMA