Kulisy wielkiej lewicowej manipulacji. Wykorzystują zdjęcie płaczącego dziecka do oskarżania Trumpa

Źródło: Twitter/Mark Dice
REKLAMA

Światowe media obiegło wstrząsające zdjęcie małej dziewczynki rozstającej się z matką na granicy Meksyku i USA. Posłużyło ono lewicowej propagandzie jako ilustracja obrazująca okrucieństwo administracji Trumpa, odbierającej dzieci nielegalnym imigrantom. Zdjęcie jest poruszające, ale jego wymowę i historię jaka za nim stoi całkowicie zakłamano.

Zdjęcia dzieci, które spotkał tragiczny los zawsze wywołują wielkie poruszenie. Tak było w 2015 roku z fotografią martwego chłopca leżącego na plaży. Stało się ono orężem dla tych, którzy domagali się otwarcia granicy Europy przed nielegalnymi imigrantami, którzy mieli być uchodźcami. Jak się później okazało, to ojciec Turek zabrał swego syna w podróż przez Morze Egejskie, by dotrzeć do Niemiec, gdzie chciał zarobić na nowe zęby.

REKLAMA

Podobny efekt wywołało zdjęcie 2-letniej Yanel Hernandez, która według propagandy lewicy została odebrana swej matce próbującej nielegalnie przekroczyć granicę Meksyku z USA. Z postaci malutkiej dziewczynki Times uczynił już symbol okrucieństwa Trumpa i nieludzkiego traktowania dzieci. I po raz kolejny wszystko okazało się manipulacją mającą wywołać protesty i poruszenie.

Zobacz też: Włoski rząd nie odpuszcza. Salvini zapowiada konfiskatę statków przewożących imigrantów

Okazało się, że dziecko nie zostało oddzielone od matki, a scena w rzeczywistości przedstawia coś innego . Mówi o tym nawet jego autor John Moore. W rozmowie z magazynem „People” opowiada w jakich okolicznościach zostało zrobione.

Matka dziewczynki – Sandra, była w grupie osób złapanych na próbie nielegalnego przekraczania granicy. Jako ostatnia miała być przeszukana. Kobieta trzymała na rękach swą córkę, kiedy podeszła do niej agentka straży i poprosiła, by postawiła dziecko na ziemi, by mogła ją przeszukać. Sandra zrobiła to, a 2-letnia Yanel rozpłakała się. Wtedy właśnie Moore zrobił swe słynne już zdjęcie.

To jednak nie wszytko. Okazuje się, że matka niemal porwała swoją córkę, by z nią próbować nielegalnie przekroczyć granicę. To stała praktyka imigrantów, którzy używają dzieci, by przedostać się do USA. W razie złapania z dzieckiem nielegalni imigranci byli wypuszczani i mieli się stawiać na rozprawę. Oczywiście prawie zawsze znikali.

Brytyjski dziennik Daily Mail odnalazł w Hondurasie ojca dziewczynki i przeprowadził z nim rozmowę. Okazało się, że jego żona Sandra, wbrew jego woli i woli całej rodziny, sama zabrała dziecko w podróż przez cały Meksyk aż do amerykańskiej granicy, gdzie została złapana.

Kobieta zapłaciła tzw „kojotom” – przemytnikom ludzi, by dostać się do USA. 32-letni Denis Javier Varela Hernandez przez kilka tygodni nie miał wieści od zony. Dopiero w telewizji zobaczył zdjęcie swej córki.

Nie miałem nawet okazji pożegnać się z nimi – mówi Hernandez. – Zniknęły w nocy.

Kobieta porzuciła pozostałą trójkę swych dzieci – 14 letniego syna Wesly i dwie córki – 11-letnią Cindy i 6-letnią Briannę.

dzieci_imigranci_yanel_Meksyk_honduras
Siostry Hernandez. Źródło: Facebook

Praktyka zabierania dzieci w niebezpieczną podróż trwa od lat, od kiedy to administracja Obamy zaczęła wypuszczać nielegalnych imigrantów złapanych z nimi na granicy. Wtedy zaczęły one służyć jako „tarcza” przez strażą graniczną. Proceder rozrósł się tak, że bandy przemytników zaczęły „wynajmować” dzieci do przekraczania granicy, a sami rodzice wysyłać swe nastoletnie dzieci, by dostały się do USA.

Na 12 tysięcy nieletnich znajdujących się w ośrodkach straży granicznej aż 10 tysięcy zostało wysłanych właśnie przez rodziców.

Tym niemniej zdjęcie malutkiej i zapłakanej Yanel wywarło wstrząsający efekt. Trump postanowił złagodzić nieco swą politykę i wydał rozporządzenie o nieoddzielaniu rodziców od dzieci. To jednak nie rozwiązuje problemu.

Łapani dorośli oczekują na rozprawy i prawdopodobną deportację. Sprawa się komplikuje, gdy próbują wmówić, że są uchodźcami. Wtedy procedura przedłuża się i dziecko jeśli ma być z rodzicami w praktyce musi być w areszcie. Należy więc spodziewać się kolejnej propagandowej hucpy lewicy i mediów, które oskarżą Trumpa o zamykanie dzieci w więzieniach.

Zobacz też: Lewacka obłuda! Kiedy prezydentem był Obama nikomu to nie przeszkadzało. A Trumpa za to opluwają [VIDEO]

REKLAMA