Śmierć na egzaminie na prawo jazdy w Szaflarach wyjaśniona? Sprawdź co się stało

Zderzenie samochodu osobowego, w którym odbywał się egzamin na prawo jazdy, z pociągiem w miejscowości Szaflary, 23 bm. Wypadek miał miejsce na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Zdająca egzamin 18-letnia kobieta zmarła po przewiezieniu do szpitala. (soa) PAP/Grzegorz Momot
Zderzenie samochodu osobowego, w którym odbywał się egzamin na prawo jazdy, z pociągiem w miejscowości Szaflary, 23 bm. Wypadek miał miejsce na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Zdająca egzamin 18-letnia kobieta zmarła po przewiezieniu do szpitala. / fot. PAP/Grzegorz Momot
REKLAMA

Zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym usłyszał w poniedziałek egzaminator prawa jazdy. W czwartek w samochód, w którym prowadził on egzamin, uderzył pociąg. Zginęła 18-letnia kursantka. Przyczyną tragicznego wypadku było najprawdopodobniej trywialne zgaśnięcie silnika.

Czytaj także: Wolność i Kukiz razem! Wielki test w Lublinie. Czy to się uda?

REKLAMA

„Podejrzany stawił się w poniedziałek na pilne wezwanie. Egzaminator usłyszał zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Jest przesłuchiwany w obecności swojego obrońcy, który przedłożył pełnomocnictwo do obrony, więc musiał być dopuszczony do udziału w czynnościach” – powiedział PAP szef nowotarskiej prokuratury Józef Palenik.

Do wypadku doszło w czwartek na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Szaflarach. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że gdy zdająca egzamin na prawo jazdy kobieta wjechała autem na przejazd, pojazd najprawdopodobniej zgasł. Nadjeżdżający pociąg relacji Nowy Targ – Zakopane uderzył w samochód. Egzaminator uciekł z auta. Jego kursantka nie zdążyła tego zrobić.

18-latkę z ciężkimi obrażeniami przewieziono do szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarła.

Ważnym dowodem w sprawie będą nagrania z wnętrza samochodu egzaminacyjnego, a także z monitoringu pobliskiej betoniarni i z przejazdu pociągu. Śledczy sprawdzą również, czy spełnione zostały warunki formalne egzaminu.

Ze wstępnych zeznań egzaminatora wynikało, że w momencie wjechania na tory zgasł silnik samochodu i mimo kilkakrotnych prób nie dało się go uruchomić.

Za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym kodeks karny przewiduje od 2 do 12 lat więzienia.(PAP)

Czytaj także: Nowa turystyka rabunkowa. Londyn wśród najatrakcyjniejszych miejsc na szybkie wypady

REKLAMA