Bogusław Wolniewicz – wspomnienie w Uroczystość Wszystkich Świętych

Bogusław Wolniewicz. / fot. YouTube
Prof. Bogusław Wolniewicz. / fot. YouTube
REKLAMA

Moja znajomość z prof. Bogusławem Wolniewiczem zaczęła się w charakterystyczny sposób. Otóż prowadząc tygodnik „Najwyższy CZAS!” jeszcze w latach 90. minionego wieku natknąłem się na jego listy skierowane do naszej redakcji. A trzeba pamiętać, że w zamierzchłych czasach przedinternetowych i przedmailowych, listy przychodziły pocztą i były napisane odręcznie, bądź maszynowo.

Dzięki temu znacznie różniły się między sobą wybranym papierem, stylem pisma, czy rodzajem i stopniem zużycia maszynowej czcionki. Po samym ich wyglądzie można było dużo powiedzieć na temat osoby ich autora. I właśnie listy prof. Wolniewicza w jakiś sposób mnie zaintrygowały.

REKLAMA

Zetlały papier

Po pierwsze dlatego, że przychodziły stosunkowo rzadko, ale za to regularnie – mniej więcej co pół roku. Po drugie, bo były starannie napisane na maszynie, z reguły dość lakoniczne, ale dające do myślenia.

Po trzecie wreszcie z uwagi na formę – były pisane na papierze zapewne co najmniej kilkudziesięcioletnim, lekko zetlałym, a oprócz podpisu oznaczone były stemplem z adresem. Wręcz czuło się, na podstawie tych skrawków papieru, że ich nadawca jest kimś niezwykłym.

Nie bez znaczenia była też ciekawość kim jest człowiek, który będąc uznanym profesorem filozofii pisze do pisma prawicowego, wolnościowego, otwarcie antysystemowego.

Przecież z reguły polscy profesorowie filozofii to lewacy, albo przynajmniej pieczeniarze-konformiści, którzy z prawdziwą myślą, a zwłaszcza z jej wolnością nie mają nic wspólnego. W tym czasie był to jedyny profesor filozofii, który do naszego tygodnika pisał, choć innych korespondentów z tytułami naukowymi mieliśmy całkiem sporo, jednak z takich dziedzin jak ekonomia czy nauki matematyczne i techniczne.

Gwiazda mediów

Zaintrygowały mnie te listy tak bardzo, że czasem nawet zastanawiałem się, kiedy przyjdzie kolejny – i rzeczywiście po jakimś czasie pojawiała się charakterystyczna koperta. Oczywiście całą tę korespondencję drukowałem w gazecie, a trzeba pamiętać, że przytłaczająca większość przychodzących do redakcji listów, z różnych zresztą przyczyn, trafia zwykle do okrutnego redaktora – kosza.

W końcu coś mnie tknęło i, dysponując dzięki tym listom adresem prof. Wolniewicza i jego numerem telefonicznym, postanowiłem wydrukować wywiad z nim dla „Najwyższego CZAS!-u”, który przeprowadził Rafał Pazio. Być może było to zresztą spowodowane jakimiś okolicznościami zewnętrznymi – jakimś wystąpieniem Profesora, czy jego artykułem, który wpadł mi wtedy w ręce – w każdym razie od tej pory jego nazwisko zaczęło się pojawiać na naszych łamach nie tylko w dziale korespondencji, ale także na stronach redakcyjnych.

Stopniowo dowiadywałem się o życiu, twórczości i działalności prof. Wolniewicza coraz więcej. Także dzięki temu, że stał się nagle osobowością telewizyjną i radiową. Pewnie samego go to zresztą nieco zaskoczyło. W każdym razie jego pozbawione poprawności politycznej telewizyjne wystąpienia sprawiły, że stał się jedną z najbardziej znanych postaci świata nauki. Co tym bardziej skłoniło mnie do zastanowienia się nad światowym wręcz chyba fenomenem – filozofem analitycznym, który na emeryturze stał się gwiazdą mediów.

Ukazywana coraz wyraźniej oryginalna postawa życiowa, nie budzący wątpliwości dorobek naukowy – co wśród polskich profesorów filozofii jest raczej wyjątkiem, wreszcie ewidentna prawoskrętność, co jest rzadkością jeszcze większą, wreszcie rola kronikarza życia umysłowego polskiej prawicy, którą sam sobie wyznaczyłem – skłoniły mnie w końcu do zaproponowania Profesorowi przeprowadzenia z nim wywiadu – rzeki, którego celem jest przede wszystkim przedstawienie w dostępny, ale nie trywialny sposób zarówno jego drogi życiowej jak i myślowej postawy, którą wypracował w ciągu kilkudziesięciu lat filozoficznej działalności połączonej ze świadkowaniem rozgrywającej się na jego oczach historii.

Memento dla cywilizacji

Zwłaszcza ten poziom udostępnienia, czy wręcz uprzystępnienia wydał mi się istotny, gdyż prof. Wolniewicz był przede wszystkim zawodowcem w dziedzinie myślenia, posługującym się w swej zwykłej pracy naukowej dość skomplikowanymi i ugruntowanymi w tradycji logicznej rozumowaniami, które dla nieprzygotowanego odbiorcy mogą się okazać zbyt trudne.

Choć w gruncie rzeczy zawsze stoją za nimi proste i można by rzec zasadnicze dla naszej cywilizacji zasady. Prof. Wolniewicz zgodził się na uczestnictwo w tym wywiadzie, choć nie bez wahań. W toku wielomiesięcznej pracy nad tym tekstem, do której mój interlokutor podchodził z wielką pedanterią, nie raz wyczuwałem w jego głosie nutkę zniecierpliwienia czy wręcz irytacji, zwłaszcza gdy interpretowałem pewne wydarzenia historyczne przez pryzmat ich obecnej aktualności.

W końcu jednak powstał tekst, który stanowi moim zdaniem swoiste memento dla Polski, dla Kościoła i dla całej zachodniej cywilizacji, za której przekonanego zwolennika a wręcz wyznawcę czy nawet obrońcę uważał się prof. Wolniewicz. Prof. Wolniewicz był bez wątpienia jest jednym z najważniejszych myślicieli, jak on sam to określał „prawoskrętnych”, drugiej połowy XX i początków XXI wieku, jacy pracowali i publikowali w Polsce.

Spoczywaj w pokoju Profesorze.

REKLAMA