W Katowicach rozpoczął się szczyt klimatyczny, na którym lewactwo z całego świata debatuje o tym, jak jeszcze bardziej złupić podatnika pod pozorem walki ze zmianami klimatu. Z tego powodu jednym z głównych wrogiem stał się węgiel, a więc też całe górnictwo. Z okazji obchodzonego 4 grudnia święta Barbórki, głos w sprawie górników zabrał Janusz Korwin-Mikke.
W Katowicach trwa właśnie zlot wyznawców teorii globalnego ocieplenia, zmian klimatu i innych takich wymysłów. Odbywa się on w mieście, które bywa nazywane jednym z najbardziej zanieczyszczonych na świecie, co zdaniem wielu uczestników spędu może pokazać światu, jak duża jest skala wymyślonego przez nich problemu.
Jednym z głównych punktów programu ekooszołomów jest walka z górnictwem. Prezes partii Wolność, Janusz Korwin-Mikke, w swoim najnowszym felietonie dla „Super Expressu” pisze o górnictwie, ale też państwowych i prywatnych kopalniach.
– Z górnictwem sprawa jest wyjątkowo ciekawa, bo państwowe kopalnie też wymagają dopłat z kieszeni podatnika – więc w krajach, gdzie łapówkarstwo jest głównym hobby polityków są one jednak tolerowane – pisze Korwin-Mikke. Prezes Wolności dodaje, że jednocześnie prywatne kopalnie przynoszą zyski.
– Politycy wyłażą więc ze skóry, by kopalń nie sprywatyzować – bo wtedy wyszłoby na jaw, że przez dziesiątki lat marnowano pieniądze ludzi na dotacje i łapówki. Z punktu widzenia polityków kopalnie państwowe należy raczej zamknąć – i wtedy nie ma problemu – dodaje b. europoseł.
– Jeśli nie rozwalimy tego przestępczego lobby, któremu patronuje bynajmniej nie św.Barbara, lecz nieświęta Unia Europejska – to po górnikach zostanie tylko wspomnienie – pisze. I dodaje, że nie chodzi tu o ratowanie „upadającej branży”, ale jej urynkowieniu, dzięki czemu znaczna część kopalń by przetrwała.
