Korwin-Mikke stanowczo po śmierci Adamowicza. „Stefan W. po zamachu biegał sobie swobodnie po scenie, bo niczego się nie bał. A kandydaci na morderców powinni się bać!”

Janusz Korwin-Mikke. Foto: PAP/Radek Pietruszka
Janusz Korwin-Mikke. Foto: PAP/Radek Pietruszka
REKLAMA

Janusz Korwin-Mikke komentuje sytuację, w której znaleźliśmy się po zamordowaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Apeluje o przywrócenie kary śmierci.

Janusz Korwin Mikka zauważa, że w przeciwieństwie do swej ofiary morderca,Stefan W., będzie żył. Mało tego, będzie stał wysoko w więziennej hierarchii. A podatnik będzie go utrzymywał.

REKLAMA

Polityk zwraca uwagę na absurdalną wojnę jaka wybuchła: Wzajemne oskarżenia PO i PiS to już upolitycznienie wszystkiego graniczące z totalnym zidioceniem. Przecież zamach w Gdańsku to indywidualny incydent, który mógłby przydarzyć się za dowolnych rządów – moich też. Przywódcy partii, zamiast się oskarżać, powinni wzruszyć na takie oskarżenia ramionami. Obawiam się jednak, że wykorzystają ten zamach, by rozbudować aparat policyjnej kontroli nad nami.

Korwin-Mikke pisze, że staliśmy się dzikim, prymitywnym krajem wskutek zniesienia kary śmierci, a nie z powodu mordu na Adamowiczu jak uważa Jerzy Owsiak.

Polityk uważa, że podobnym zamachom mogłoby zapobiec przywrócenie kary śmierci, choć akurat w tym konkretnym przypadku wątpi by to zadziałało.

Stefan W. po zamachu biegał sobie swobodnie po scenie wykrzykując swoje nazwisko i oskarżając PO (akurat p. Paweł Adamowicz był z PO ostro skłócony…) – bo wiedział, że kary śmierci nie ma; wróci więc tylko do więzienia – może do szpitala psychiatrycznego? Po prostu: niczego się nie bał. A kandydaci na morderców powinni się bać! – napisał Korwin-Mikke.

Zwraca też uwagę, że kara śmierci dla mordercy nie jest zemstą, tylko podstawa sprawiedliwości, zgodna z zasadą „Chcącemu nie dzieje się krzywda”.

Jednocześnie podkreśla, że kara śmierci może być stosowana tylko wobec morderców, czyli osób zabijających z premedytacją.

Wiedział, że za mord jest kara śmierci? Wiedział… Zamordował? Tak. No, to sam tego chciał. Rusza Machina Sprawiedliwości i obcina mu głowę – dokładnie tak samo, jakby położył ją na szynach. I tak samo, jak nie byłby winien maszynista, tak samo nie jest winien prokurator, sędzia, ani kat. – napisał.

Janusz Korwin-Mikke stwierdza na koniec, że brak kary śmierci jest sprzeczny z Konstytucją, obiecującą „równe prawa”.

Gdy nie ma KS, jakaś kara musi być najwyższa. I skazany na nią jest BEZKARNY: może zabić strażnika, współwięźnia – i NIC nie można mu zrobić.

źródło: „SuperExpress”

REKLAMA