Dostaniemy pieniądze, ale stracimy przyszłość. Analiza „wyborczej piątki” PiS

Jarosław Kaczyński. / foto: PAP/Rafał Guz
Jarosław Kaczyński. / foto: PAP/Rafał Guz
REKLAMA

Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się na grę va banque i w wyborczym roku zrzuci strumień pieniędzy dla wyborców, licząc, że to przyniesie wymierne wyniki przy wyborczych urnach. Szansa, że tak się stanie, jest naprawdę duża, tylko, że za ten gest zapłacimy w niedługim czasie ograniczeniem rozwoju Polski.

Koszty przedstawionych projektów są szacowane:

REKLAMA

Rozszerzenie programu 500 plus na pierwsze dziecko – 18,5 mld zł
Jednorazowa „13” dla emerytów i rencistów – 9-10 mld zł
Wyższe koszty uzyskania przychodów – 7-10 mld zł
Zwolnienia z PIT do 26. roku życia – 2-3 mld zł
Odbudowa lokalnych połączeń autobusowych – ok. 800 mln zł

Najważniejsze w tej „piątce”, są te programy, które będą powtarzały się corocznie: 500 plus, koszty przychodów i zwolnienia PIT. One będą kosztowały budżet ca. do 28 mld zł

Dochody budżetu państwa w 2018 r. zakładały sumę 356 mld zł. Dochody budżetu na ten rok przewidują kwotę 387 mld zł. To różnica na plus 31 mld zł, czyli w przybliżeniu tyle, ile wydamy na 3 projekty z „piątki”. To oznacza, że cały wzrost dochodu budżetu przeznaczymy na konsumpcję, a nie na inwestycje.

Warto dodać, że budowa gigantycznego i prestiżowego Centralnego Portu Komunikacyjnego, będącego jedną największych inwestycji w historii Polski pochłonie według obecnych szacunków 31-35 mld zł. Budowa portu ma się zakończyć w 2027 r.

Kiedy się porówna coroczne koszty ww. „piątki” z kosztami budowy portu, to wygląda tak, jakby niemal co roku było nas stać budowę gigantycznego portu komunikacyjnego.

Celem programu 500 plus było zwiększenie przyrostu naturalnego oraz poprawa sytuacji materialnej rodzin wielodzietnych mająca dać większe szanse rozwoju dzieciom z biedniejszych rodzin.

Program 500 plus nie odwrócił trendu spadku urodzin dzieci. Tego trendu w najbliższych latach nie da się odwrócić, ponieważ dramatycznie spada ilość kobiet będących w wieku rozrodczym. Z tego wieku wychodzi wyż demograficzny z lat 1973-1987, kiedy corocznie rodziło się ponad 600 tys. Dzieci, a w wiek rodzicielski wchodzi niż demograficzny.

Przyjęcie zasady rozszerzenia programu 500 plus na każde dziecko nic nie da, ponieważ ludzie, którzy decydują się na pierwsze dziecko, nie kierują się sprawami pieniężnymi, a przynajmniej nie jest to ich decydujący powód.

Płacenie na pierwsze dziecko ludziom średniozamożnym i zamożnym nie da żadnego efektu prorodzinnego, ani też zasadniczo nie zmieni ich statusu materialnego. Da natomiast efekt wyborczy. Planowany start tego rozszerzonego programu w lecie, tuż przed jesiennymi wyborami do Sejmu i Senatu ma swoją wymowę.

Podobną wymowę ma „13” dla emerytów i rencistów, która ma być wypłacana przed majowymi wyborami do europarlamentu.

Efektem tego ogromnego obciążenia budżetu wydatkami na cele społeczne będzie ograniczenie przyspieszenia modernizacji polskiej armii, ograniczenie tak potrzebnego polepszenia statusu służby zdrowia oraz prawdopodobne ograniczenie inwestycji w wielu dziedzinach.

Skutek będzie taki, że nasze tempo w doganianiu Zachodu, tempo modernizacji i inwestycji znacznie osłabną. Dla utrzymania władzy tracimy szansę na szybki rozwój kraju. Ale jak mówił Ronald Reagan w demokracji politycy myślą o najbliższych wyborach, a nie najbliższym pokoleniu.

REKLAMA