Świat na krawędzi wojny. 120 000 żołnierzy USA jedzie na Bliski Wschód [VIDEO]

Żołnierze amerykańscy fot. army.mill
Żołnierze amerykańscy. Zdjęcie ilustracyjne fot. army.mill
REKLAMA

Stany Zjednoczone mają plany wysłania na Bliski Wschód 120.000 żołnierzy. Mają być odpowiedzią na agresywne działania Iranu w regionie. To armia tak duża jak ta wysłana kiedyś do Iraku.

Plan zakładający wysłanie liczącego 120.000 żołnierzy kontyngentu został przestawiony na spotkaniu z prezydentem Donaldem Trumpem przez Sekretarza Obrony Patricka Shanahana w ubiegły czwartek.

REKLAMA

Jednym z głównych orędowników planu jest doradca d/s bezpieczeństwa, John Bolton. Jest on znany z prowadzenia jastrzębiej polityki wobec Iranu. Nalegał na konfrontację z Iranem jeszcze za czasów pracy dla prezydenta Georga Busha Juniora ale jego pomysły zostały wówczas odrzucone.

Liczba żołnierzy, która miałaby być przerzucona na Bliski Wchód, jest zbliżona do tej która interweniowała w Iraku za czasów Saddama Husajna.

USA zapewniają, że nie planują inwazji. Byłaby to bardzo skomplikowana operacja. Iran ma 4 razy większe terytorium niż Irak i dużo bardziej trudny teren z licznymi górami. Populacja Iranu jest ponad 2 razy większa niż Iraku. Dysponuje też liczniejszą armią.

W niedzielę doszło do aktów sabotażu na 4 statkach służących do przewozu ropy naftowej i mazutu znajdujących się na wodach Zatoki Omańskiej koło Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Prawdopodobnie do ataku wykorzystano miny dywersyjne.

Mimo, iż w ataku nikt nie ucierpiał i nie doszło do skażenia środowiska jest to poważny incydent rzutujący na bezpieczeństwo tej bardzo istotnej z punktu widzenia transportu surowców energetycznych drogi wodnej.

Przedstawiciele Zjednoczonych Emiratów Arabskich zwrócili się do USA z prośbą o pomoc w ustaleniu przebiegu zdarzenia. Amerykańscy specjaliści uznali, że za atakami stoją prawdopodobnie morskie siły specjalne Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC).

Źródło: New York Times/Twitter

REKLAMA