Szefujący z woli PiS-u opłacanej przez nas w podatkach Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji pan Witold Kołodziejski stwierdził (30.11.07), że kampania wyborcza pod względem czasu poświęconego poszczególnym partiom w mediach publicznych wypadła bardzo przyzwoicie. Tupetu chłopakom jak widać nie brakuje.
Ale przynajmniej wiadomo co wg tych osobników jest przyzwoite, a co bardzo przyzwoite.
Jak dodał: została zachowana zasada proporcjonalności – dostęp do mediów publicznych odpowiadał ocenie pozycji danej partii.
Szkoda tylko, że abonament i podatki jakie płacimy na to biurokratyczne pasożytnictwo nie odpowiadają czasowi jaki nam poświęcają. Tu jest pełna równość bez oceniania pozycji danej partii.
Ciekawe skąd chłopcy i dziewczęta z opłacanych przez nas w podatkach mediów wiedzą przed wyborami dokonywanymi przez wyborców jaka jest pozycja danej partii? Sondaże decydują o czasie antenowym?
Czy w ramach udawania bardzo przyzwoitości nie wypada by czas dostępny w państwowych vel publicznych mediach był dla każdej startującej w wyborach partii po prostu równy? Zapewne wypada, ale media nie były ani państwowe ani publiczne tylko partyjne – akurat tym razem do obrzydzenia PiSowskie. Stąd też wypadły bardzo przyzwoicie.
Pozostaje tylko pytanie: jak panu Kołodziejskiemu po prostu nie wstyd opowiadać takie kłamliwe rzeczy?! Jeszcze do niedawna prowadził jakiś chrześcijański program w TVP…