Niemoralność dotacji

REKLAMA

W latach 2007-2013, Polska otrzyma nawet 90 mld euro rozmaitych dotacji. To blisko 300 mld złotych, suma zawrotna przekraczająca dwukrotność budżetu Polski. Czy rzeczywiście jest się z czego cieszyć?

[nice_alert]Nie ustaje fala euforii związana z wydawaniem unijnych pieniędzy. Nawet ekonomiści dają się ponieść emocjom i w ich wypowiedziach więcej entuzjastycznych opinii, niż wyważonych analiz.[/nice_alert]

REKLAMA

Co zakrawa na absurd dotacje, forma pomocy finansowej zwykle kojarzona ze wspieraniem nieporadnych, stały się synonimem? przedsiębiorczości, na nawet specyficznym nowym rynkiem, alternatywną formą pozyskiwania finansowania inwestycji, a także czynnikiem dzięki, któremu ?wartość PKB Polski zwiększy się o kilka procent?.

Może dla równowagi warto obalić najpopularniejsze mity dotyczące polityki dotacji.

[nice_info]1. Dotacje zwiększają PKB.[/nice_info]

Nietrwale. Wydawanie funduszy dotacyjnych przypomina trwonienie spadku po bogatym wuju. Jeśli środki będą inwestowane (np. w dobra trwałe, infrastrukturę, wiedzę) PKB rzeczywiście wzrośnie. Jeśli będą przejadane (np. na wynagrodzenia, byle jakie szkolenia czy biurokrację), fundusze przysporzą niewiele pożytku. Podobnie jak nadmierna konsumpcja, która co prawda polepsza bieżące wskaźniki ekonomiczne, lecz nie powoduje trwałej poprawy ekonomicznej kraju.

[nice_info]2. Dotacje daje nam Unia[/nice_info]

Niezupełnie. UE nie posiada własnych mocy wytwórczych, szczególnie jeśli chodzi o kapitał. Na dotacje składają się podatnicy z krajów członkowskich, w tym Polski. Dotacje są pewną wyszukaną formą redystrybucji kapitału. Przymusowymi dawcami są wszyscy podatnicy. Biorcami są osoby odpowiadające na propozycje stworzone przez biurokratów. To tak, jakby przedsiębiorca oddawał pieniądze urzędnikowi, a potem starał się o ich zwrot, ale na warunkach ustalonych przez urząd.

[nice_info]3. Dotacje tworzą miejsca pracy[/nice_info]

Głównie na nowopowstałym ?rynku pozyskiwania dotacji?. To ogromny żyjący własnym życiem konglomerat, na który składają się tysiące firm konsultingowych, szkoleniowych, rozmaitych agend i organizacji. Cała armia pracowników biurowych powielających informacje, zajmujących się ich analizą, opiniowaniem, zatwierdzaniem bądź odrzucaniem. Naturalnie można się cieszyć, że ludzie mają pracę, lecz owa machina jest coraz droższa i coraz bardzie przypomina carską biurokrację.

[nice_info]4. Dzięki dotacjom kwitnie biznes[/nice_info]

Statystyki (kto nie daje wiary niech sobie poszuka) nie wykazują boomu nowych pomysłów inwestycyjnych, ani nawet wysypu nowych przedsięwzięć. Malejąca liczba bankructw może natomiast świadczyć o tym, że dotowane są przedsięwzięcia nierentowne. Przypomina się stara prawda, że dobry biznes rozwija się samodzielnie i nie potrzebuje dotowania.

[nice_info]5. Dotacje pomagają małym i średnim przedsiębiorstwom[/nice_info]

Wątpliwe. Wiele nowozakładanych firm upada. Niektórzy zakładają firmy tylko po to, aby uzyskać dotację, bez innego ekonomicznego sensu. Powstają projekty bezcelowe, wtórne, nieużyteczne. Założenie firmy za podarowane pieniądze staje się azylem na kilka lat, przypominającym pójście na dowolne studia, aby nie być wziętym w kamasze.

[nice_info]6. Dotacje zwiększają innowacyjność firm[/nice_info]

Jeśli duża firma może sobie pozwolić na poświęcenie części zasobów (pracy, czasu, kapitału) na pozyskiwanie dodatkowego finansowania, to dla małej firmy ubieganie się o dotacje pochłania lwią część pracy i czasu, które mogłaby przeznaczyć na kontynuowanie swojej podstawowej działalności. Jeśli ubieganie się o dotacje zastępuje marketing, trudno mówić o racjonalnym wykorzystywaniu swoich zasobów.

[nice_info]7. Dotacje rozwijają ?kapitał ludzki?[/nice_info]

Wiele szkoleń czy sympozjów jest pomocnych, lecz niektóre nie przydadzą się na długo. Jeśli gros czasu poświęca się prezentacji kolejnych programów dotacyjnych czy technikom wypełniania wniosków, ów rozwój ogranicza się do umiejętności biurowych.

[nice_info]8. Dotacje finansują projekty polskich firm[/nice_info]

Nie zawsze. Jeśli dotuje się kupno licencjonowanych programów czy określonego sprzętu komputerowego, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to zawoalowana forma dotowania producentów, współpracujących z urzędnikami. Naturalnie nie jest to teoria poprawna politycznie, ale cele polskich przedsiębiorców nie zawsze są zbieżne z urzędniczymi.

[nice_info]9. Polska nie poradziłaby sobie bez dotacji[/nice_info]

Dotacje na ?prawie wszystko? są typowo unijnym wynalazkiem. Wiele krajów świata poradziło sobie bez dotacji, doskonale radziliśmy sobie bez większego wsparcia w pierwszym okresie transformacji gospodarczej. Co z tego, że Polska rozwijałaby się może trochę wolniej? W filozofii ?dajmy tym którzy się mają dobrze, aby mieli się jeszcze lepiej? trudno doszukać się jakiegoś głębokiego sensu.

[nice_info]10. Dotacje leżą w interesie obywateli[/nice_info]

Dotacje leżą w interesie urzędników. Gdyby nie dotacje ich praca byłaby zbędna. Finansowane dotacjami projekty często wspierają propagandę sukcesu dotacji. Konsumentom zależy na jak największej konkurencji na rynku. Dotacje burzą naturalną, konkurencyjną, rynkową równowagę, dyskryminując tych, którzy starają się radzić samemu i nie korzystają z państwowej pomocy.

F.A von Hayek odmawiał moralnego prawa wszelkiej pomocy redystrybucyjnej wykraczającej poza pomoc kalekim, wdowom i sierotom. Polityka dotacji UE uznaje za potrzebujących pomocy wszystkich obywateli krajów członkowskich. Powstaje więc pytanie, czy europejscy przedsiębiorcy zbytnio się nad sobą nie użalają?

[nice_download]Nowe książki w księgarnii NCZ!:[/nice_download]

Jak zrujnowac gospodarke, czyli Keynes wiecznie zywy (praca zbiorowa): Keynesizm odradza się wciąż w tej czy innej formie, podnosi głowę raz tu, raz tam. Głośne ciecia podatkowe George’a W. Busha atakowane były m.in. za to, ze nie potrafiły wystarczająco obniżyć obciążeń podatkowych ludzi biednych, co mogłoby pomoc gospodarce poprzez uruchomienie dodatkowego popytu, jako ze – zdaniem keynesistowskich krytyków polityki prezydenta – powszechnie wiadomo, iż robotnicy wydaja więcej niż bogaci. To jest właśnie cały Keynes!

Przeciw beznadziei (Arkadiusz Robaczewski): Książka zawiera zbiory esejów, felietonów i komentarzy, pisanych wyrazistym, rzadko dziś spotykanym, językiem. Autor porusza sprawy demokracji, aborcji, kryzysu polskości, obecności Kościoła w życiu politycznym a także jego kryzysu, wreszcie Radia Maryja i jego obecności i roli w kształtowaniu społecznej świadomości Polaków.

Spisek teczowej koalicji (Spensera Hughesa): Kultowa powieść Spensera Hughesa „Spisek tęczowej koalicji” stała się juz klasyka amerykańskiej literatury z gatunku pilitical fiction. Sensacyjna intryga, szybkie tempo i niespodziewane zwroty akcji upodabniają ja do literatury kryminalnej, zaś obecność licznych motywów religijnych wskazuje na podobieństwo do nurtu clerical fiction.

Lech Kaczynski w Tbilisi (Adam Wielomski, Jan Engel): Ksiazka znakomitych publicystow o mozliwych sposobach prowadzenia polityki oraz polskiej racji stanu na tle kryzysu gruzinskiego. Polecamy!

„Fakty i Mity W Ekonomii” (Thomas Sowell): Autor udowadnia, ze ani bieda, ani bogactwo nie sa skutkiem wyzysku; pracodawcy rzadko kiedy dyskryminuja kobiety, a powodem wysokiego czesnego jest na wiekszosci uniwerkow zwykle marnotrawstwo. Czyta sie z wypiekami na twarzy!

„Wykonczyc bogatych!” (Patrick Jake): Autor uczy ekonomii przez… zabawe! Ci, ktorzy na codzien nie zajmuja sie funkcjonowaniem bankow, akcjami, gielda, wskaznikami wzrostu i innymi „nudnymi” rzeczami nie beda sie mogli oderwac od tego barwnego wykladu….

Zachęcamy do złożenia zamówienia!

[nice_link]UWAGA: Przedruk artykułów (w całości lub części), jest możliwy JEDYNIE: a) za podaniem klikalnego źródła b) tylko w niezmienionej formie: artykuł + informacje poniżej artykułu np. o ewydaniu, nowych publikacjach w sklepie, itp.[/nice_link]

REKLAMA