Centrum A. Smitha: Czas na wolność dla gospodarki!

REKLAMA

Wyniki przedstawiane przez polskie przedsiębiorstwa mogą wciągać jak dobre kino. Historia części z nich to nie tylko materiał statystyczny, ale także pomysł na scenariusz z hollywoodzkim przesłaniem, że wytrwałością i pracą ludzie się bogacą

Nie obyłoby się pewnie bez wątków sensacyjnych czy wręcz rodem z filmów grozy, zwłaszcza przy pokazywaniu kontaktów przedsiębiorców z urzędami. „Łatwiej pokonać ból niż biurokrację” – filozoficznie stwierdził jeden z polskich lekarzy. Przekonali się o tym sami rządzący, którzy z opóźnieniem przystąpili do uszczuplenia stanu posiadania tej niekonstytucyjnej i bezimiennej władzy w Polsce. Jedyna i spóźniona o miesiące próba skończyła się dla rządzących fiaskiem i wizerunkową porażką. Okazało się, że nawet pogromcy WSI nie byli w stanie zmusić podległej biurokracji do zrzeczenia się cząstki posiadanej władzy nad gospodarką.Miarą posiadanej władzy przez biurokrację jest korupcja. Jest ona rezultatem uzależnienia bytu przedsiębiorcy od decyzji urzędników. Nie obawia się on tak konkurencji jak urzędniczej samowoli.

REKLAMA

System ambitnych oportunistów

Domniemanie korupcji od lat towarzyszy przedsiębiorcy w kontaktach z urzędami. Żadna z formacji politycznych nie wiąże upowszechnienia korupcji z permanentnym ograniczaniem wolności gospodarczej w naszym kraju. Jej brak spowalnia nasz rozwój i uniemożliwia wykorzystywanie nieprawdopodobnego potencjału bijącego w oczy, kiedy się patrzy na wyniki polskich przedsiębiorstw.Tracenie możliwości jest rezultatem poważnego defektu systemu politycznego. Od lat kreuje on ambitnych oportunistów, którzy do perfekcji opanowali sztukę obiecywania i zapominania. Za prawdomówność w tym zawodzie wystarcza już samo uniknięcie przyłapania na kłamstwie, a za uczciwość brak wystarczających dowodów. Etykę dostosowuje się do praktyki, zamieniając nawet największe w polskiej polityce błędy w epitafia.

Potrzeba odpowiedniego przywództwa

Kiedy opadnie kurtyna i skończy się pantomima głupoty oraz plugastwa, zwana kampanią wyborczą, rządzący staną przed szansą na zapewnienie sobie miejsca w historii Polski. Trwałą pozycję zapewni im tylko uwolnienie energii wielomilionowego narodu. Do tej pory politycy zachowywali się tak, jakby dysponowali wiecznością, której nie dawali powodów, aby znalazła dla nich miejsce. Polacy mają tylko chwilę. Tą chwilą na ziemi jest ich życie, które albo będą mogli w pełni wykorzystać w ojczyźnie, albo przymuszeni znajdą dla siebie inną.„Cóż za marnotrawstwo życia, młodego życia” – te słowa listu z 1914 roku pisanego w dramatycznych okolicznościach można przywołać dziś w Polsce. Nie mamy wojny, ale w polskiej gospodarce brakuje ludzi, jakby właśnie zostali zmobilizowani. Sami Polacy postanowili wyjechać za granicę, zamiast wychodzić na ulicę. Mobilizacja była spontaniczna. Jedyny przymus do wyjazdu to niekorzystne warunki we własnej ojczyźnie. Dziś nie na skutek wojny ubywa nam młodych Polaków, jak wielokrotnie bywało w historii, ale złego systemu i rządów. Wywołały one sztuczny kryzys demograficzny.Potęguje go utrzymywanie podwójnego opodatkowania naszych obywateli pracujących za granicą. Do powrotu do Polski nie skłonią puste deklaracje niepoparte przywróceniem elementarnej sprawiedliwości. Rządząca realnie biurokracja demonstracyjnie pokazuje, że prawodawstwo jest w jej rękach, jednak sprawiedliwość oraz potrzeba rozwoju jest po stronie zwykłych obywateli i przedsiębiorców.Jeżeli premier i rząd nie wykażą determinacji w działaniu w pierwszych tygodniach sprawowania władzy, aby odblokować gospodarkę i uwolnić energię naszych obywateli, to zaakceptują tyranię status quo. Nie ma takich okoliczności, które mogłyby rządzących uwolnić później od odpowiedzialności.

Wirusy nie ewoluują do formy słabszej

Pozostawienie władzy w rękach wymykającej się spod kontroli biurokracji sprawi, że powiększy swój stan posiadania. Kolejne obszary aktywności będą wymagały zaświadczeń, pozwoleń, koncesji czy instalacji kas fiskalnych. Upowszechnione zostanie zróżnicowanie pozycji prawnej biurokracji i obywateli, tak jak to ma miejsce w ustawie o Euro 2012. Ustanawia ona jawny system apartheidu w Polsce. Dlaczego przepisy ustawy, które są dobre dla budowy stadionów, nie mogłyby być dobre dla stawiania domów czy fabryk? Dlaczego normalny tryb załatwiania spraw jest dla biurokracji, a dla pozostałych długotrwały i skorumpowany? Czy Polak musi wyjeżdżać do innego kraju, aby w normalnych warunkach pracować, od ręki założyć firmę i bezstresowo płacić podatki?Zniszczenie źródeł tych patologii jest sprawdzianem z bezkompromisowego przywództwa, którego od lat Polsce potrzeba tak jak gospodarce wolności.

(źródło)

REKLAMA