Danek: Jak idea imperium zeszła z areny dziejów

REKLAMA

Pojęcie imperium miało niegdyś szczególnie podniosłą treść. Człowiek współczesny zatracił to jego znaczenie, tak jak nieustannie traci sens coraz większej liczby starych, dobrych słów, pozwalając, by przywłaszczyły je sobie wulgarne żywioły władające współczesnością. W wyniku tego zawłaszczenia można obecnie mówić o przemysłowym czy handlowym imperium jakiejś wielkiej firmy albo pozwalać sobie na inne tego rodzaju nadużycia. Ostatnimi czasy mianem imperium określać się zwykło zwłaszcza duże państwa, stanowiące militarne i polityczne potęgi, które kontrolują inne państwa oraz wywierają przemożny wpływ na politykę międzynarodową. W tym sensie szczególnie wiele mówi się o imperium amerykańskim, a w odniesieniu do niedawnej przeszłości – o imperium sowieckim. Jest to błędne zastosowanie pojęcia, ponieważ podboje, protektoraty, strefy wpływu itp. mające za swe jedyne źródło i zarazem uzasadnienie siłę oręża to za mało, aby dało się mówić o zaistnieniu imperium.

Z impulsem imperialnym mamy do czynienia wtedy, gdy ekspansja terytorialna danego ośrodka politycznego motywowana jest wolą podporządkowania całej osiągalnej przestrzeni geograficznej (docelowo – całego świata) władzy pewnej wyższej zasady. Imperium powstaje, gdy konkwistadorami kieruje wiara, że tylko pewna wyższa norma może właściwie uporządkować przestrzeń, a środki dyplomatyczne, militarne, finansowe bądź inne są jedynie instrumentami jej urzeczywistnienia. Owa zasada przychodzi z góry, z wyższego jakościowo poziomu rzeczywistości, i za pośrednictwem budowniczych imperium niejako wchodzi odgórnie w horyzontalną przestrzeń geopolityczną.

REKLAMA

Julius baron Evola (1898-1974), archaista i piewca imperium w jego właściwym znaczeniu, pozostawił definicję Tradycji pokrywającą się z istotą wyższej normy podtrzymującej imperium. Definiował ją mianowicie jako „zwycięską i twórczą obecność na tym świecie tego, co nie jest »z tego świata«, tzn. Ducha, rozumianego jako moc potężniejsza od tej przynależnej człowiekowi i materialnej”. Krótko mówiąc: prawdziwe imperium to Tradycja organizująca politycznie przestrzeń. Dążenia ekspansywne motywowane chęcią zysku lub powiększenia własnej potęgi dla niej samej nie wyrażają woli imperialnej, lecz egoistyczną, przyziemną chęć dopasowania świata do partykularnych interesów lub potrzeb danego ośrodka politycznego.

Archaista Nicolás Gómez Dávila (1913-1994) powiada: „Współczesne doktryny polityczne skrywają w sobie
ideologie przystosowawcze. Ostatnią ideą polityczną było Święte Cesarstwo”. Imperium to impuls, który ma swój początek w transcendencji i dąży do ustanowienia w doczesności ładu uniwersalnego – do zamiany politycznego chaosu świata w polityczny kosmos. Innymi słowy: imperium to uniwersalizm polityczny. Uniwersalizm musi zaś być sprzęgnięty z uniwersalizmem religijnym. Uniwersalny porządek polityczny, stojący ponad partykularyzmami historycznymi i kulturowymi czy tym bardziej etnicznymi (choć nie unicestwiający ich), może opierać się jedynie na uniwersalnej zasadzie o charakterze mniej lub bardziej religijnym. Cytowany już Gómez Dávila zamknął tę prawdę w krótkim aforyzmie: „Zwłoki Cesarstwa śpią w kryptach Kościoła” (będąc w Swej istocie hierarchicznym, monarchicznym, walczącym i bezgranicznym jak wszechświat, stanowi też zresztą Kościół – Mistyczne Ciało Chrystusa – archetyp dla każdego imperium).

Symbole i instytucje imperium są nacechowane sakralnością. Poza uniwersalizmem znajdują się tylko materializm i chciwość. Dążenie przez ośrodek polityczny do ekspansji po to, by osiągnąć zysk, wzmóc doczesną potęgę dla niej samej, zrealizować partyjną ideologię – stanowią zaprzeczenie uniwersalizmu. Wszystkie te motywy łączą egoizm i partykularność, na płaszczyźnie polityki artykułowane w (typowo nowoczesnej i demokratycznej) kategorii interesu narodowego.

Warto przywołać tu jeszcze jedno spostrzeżenie kolumbijskiego reakcjonisty: „Wiek XIX nazywał imperializmem dokładne przeciwieństwo tego, co średniowiecze nazywało imperium”. Nowoczesne pseudoimperia tak się mają do imperium prawdziwego jak protestanckie herezje narodowe do uniwersalnej Christianitas. Imperialny uniwersalizm nie zniknął z historii ostatecznie ze zburzeniem chrześcijańskiej ekumeny przez protestantyzm, lecz kilka wieków później. Można spotkać pogląd, iż ostatni byt polityczny o cechach imperium przestał istnieć dopiero w 1918 roku. Zniszczone wówczas zostały Austro-Węgry, katolickie cesarstwo panujące nad wieloma ludami – ostatnie państwo w Europie przechowujące ideę imperium.

Naszym jednak zdaniem, po tej dacie miała miejsce jeszcze jedna próba ustanowienia imperium, podjęta przez faszystowskie Włochy – po zawarciu ze Stolicą Apostolską paktów laterańskich w 1929 roku będące, co by mówić o ich wadach, katolickim państwem wyznaniowym. Miała się ona zakończyć utworzeniem Imperium Faszystowskiego (faktycznie proklamowanego przez Mussoliniego w 1936 r.) na obszarze wokół Morza Śródziemnego, zajmowanym niegdyś przez starożytny Rzym. W 1937 roku polski dwutygodnik „Naród i Państwo” (organ prasowy nacjonalistycznej lewicy piłsudczykowskiej), porównując znaczenie tego obszaru dla dwóch państw rywalizujących w nim o hegemonię, tj. Włoch i Wielkiej Brytanii, zauważał trafnie, iż stosunek tych pierwszych do basenu śródziemnomorskiego „jest w sensie koncepcji totalistycznych – bohaterski. Włochy są gotowe dla opanowania tej przestrzeni wylać morze krwi własnej i rzucić się głową w dół w otchłań nędzy. Stosunek Anglii do Morza Śródziemnego jest natomiast, tak samo jak i do każdej innej przestrzeni kolonialnej, kupiecki”. Faszyści z pewnością nie przeprawiali się przez Mare Internum z myślą wyłącznie o zwiększeniu wpływów z podatków, handlu czy o zdobyciu złóż surowców. Odpowiadali na zew tradycji – tradycji uniwersalnego imperium rzymskiego, na głos kronikarzy i filozofów (od Polibiusza po Euzebiusza z Cezarei) dostrzegających w jego podbojach ustanawianie rządów wyższej zasady.

Z chwilą rozbicia faszystowskich Włoch przez sojusz sowieckiego komunizmu i anglosaskiego demoliberalizmu zgasł ostatni (ułomny, ale jednak) rozbłysk impulsu imperialnego, a idea imperium zeszła z areny dziejów.

(źródło: NCZ! 2009; publikujemy w ramach cyklu tekstów archiwalnych, które nie poddały się upływowi czasu i prezentują “ostre”, często kontrowersyjne poglądy naszych Autorów)

REKLAMA