Gwiazdowski: Regulacje w sektorze oligopolistycznym są czasami potrzebne

REKLAMA

Z profesorem ROBERTEM GWIAZDOWSKIM – adwokatem, wykładowcą, ekspertem Centrum im. Adama Smitha – rozmawia Rafał Pazio.

NCZAS: Rok temu przedstawiciele Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ostrzegali, że zmniejszą się wpływy do budżetu państwa po podniesieniu akcyzy na alkohol. Tak właśnie się stało. Czy to sytuacja bez wyjścia? Głos przedsiębiorców nie będzie brany pod uwagę?

REKLAMA

Nie do końca. Minister Jacek Kapica już zapowiedział, że na 2015 rok pewnych podwyżek akcyzy nie będzie. Okazało się, że zgodnie z naszymi zapowiedziami, krzywa Laffera zadziałała. Rok temu minister mówił, że nie zadziała. W tej sprawie problem znów polega na tym, że naturalną rzeczą ze strony przedsiębiorców jest uprawianie lobbingu. Marzeniem każdego przedsiębiorcy jest zostanie monopolistą. Ciągle powtarzam: krytycy wolnego rynku wcale go nie rozumieją. Nie wiedzą, co tak naprawdę napisał Adam Smith. Napisał przecież, że do tego, co mówią kupcy i przedsiębiorcy, trzeba podchodzić z dużą ostrożnością. Każdy z nich chciałby jak najlepiej dla siebie. Rynek nie jest dla przedsiębiorców, tylko dla konsumentów. Konsumenci wymuszają na przedsiębiorcach działania. Nie ma mowy o głosowaniu nad kolorem krawata. Po prostu idę i kupuję w ulubionym kolorze. Mogę ewentualnie kupić muszkę. Nie muszę uzgadniać, jakie preferencje mają inni, poszukiwać jakiejś większości, dostosowywać się, kiedy jestem w mniejszości. Na rynku to konsument jest królem. Natomiast regulacje w sektorze oligopolistycznym są czasami potrzebne. Nie mam absolutnie wątpliwości.

Dlaczego?

Kiedy robiono w Stanach Zjednoczonych regulację sektora transportowego, w szczególności lotniczego, zakuwano w kajdanki strajkujących pracowników lotnisk. Dzięki temu dzisiaj biedni ludzie mogą latać. Działania na rynku lotniczym były prowadzone pod chwytliwym hasłem propagandowym: „Każdy ma prawo do podróży samolotem, nie tylko bogaci”. Jednocześnie zrobiono deregulację rynku finansowego, gdzie nie ma żadnych konkretów. Nie ma ani produktu, ani usługi. Rynek finansowy zajmuje się pieniądzem państwowym. Wyprowadzono z państwa najbardziej dochodową działalność do rynku prywatnego. Nie ma nad tym żadnej kontroli. Nikt z tradycyjnych liberałów nie powie, że dzisiejszy system finansowy dobrze funkcjonuje.

Co Pan myśli o projekcie większego opodatkowania umów o dzieło, objęcia umów składkami ZUS?

Problem polega na tym, że umowa o pracę ma dwa mankamenty. Pierwszy to brak elastyczności. Po drugie: nierównowaga między pracodawcą a pracownikiem. Działalność gospodarcza jest czymś niestabilnym w kryzysie, gdy państwo ma dodatkowo duży zakres uprawnień. Przedsiębiorca i pracodawca nie jest pewny biznesu. Jak ma więc zagwarantować pewność miejsca pracy? Premier doszedł do wniosku, że trzeba zrobić tzw. darmowy podręcznik. Skończyło się grupowymi zwolnieniami w jednym z wydawnictw. Może się okazać, że będziemy mieć podobną sytuację w innym sektorze. Na pewno na pracodawcę nakłada się wysokie koszty związane z umową o pracę. Pracownik widzi jedynie pensję netto, ale pracodawca płaci kwotę brutto, która jest o wiele większa.

REKLAMA