Inny punkt widzenia: Stężenie POwyborcze

REKLAMA

Martwię się. Coś bardzo niedobrego dzieje się ze zwolennikami zwycięskiej oPOzycji. Miast cieszyć się z odzyskanej wolności i fruktów, których ona Odrodzona III RP niechybnie nam nie poskąpi, oni osuwać się zaczynają w jakąś dziwną chorobę, którą od tężejących w chmurnym grymasie twarzy nazwać można „stężeniem POwyborczym”.

Przypadłość, którą ze względu na gwałtowność rozprzestrzeniania się oraz zasięg występowania można już nazwać epidemią, wybuchła niespodziewanie w niedzielę 21 października około godziny 23.

REKLAMA

Syndrom stężenia POwyborczego charakteryzuje się gwałtowną zmianą zwyczajów, znaczącym obniżeniem progu irytacji, zanikiem poczucia humoru, stępieniem zmysłu tropiącego oraz niezwykłym wprost wzrostem racjonalizmu. Syndrom zbiera swe ponure żniwo wśród szeregowych sympatyków tryumfującej oPOzycji, prooPOzycyjnych blogerów oraz w redakcjach, na których niezależność czyhała odchodząca właśnie tyrania.

Jak rozpoznać dotkniętego stężeniem?

1. Na dźwięk słowa „Irlandia” zaczyna wymachiwać rękoma, pukać się w czoło, mówić coś o przenośni i semantycznej drodze na przełaj.

2. Zapytany o to, jak rozumie wyraz „wkrótce” („wkrótce lekarze, pielęgniarki, nauczyciele…”) odpowiada, że to bardzo trudne słowo, którego znaczenie nie do końca jest jasne. Na zakończenie długiej wypowiedzi dorzuca deklarację, że tego typu pytania są, w jego opinii, przejawem prymitywnego krytykanctwa.

3. Skonfrontowany z informacją o rozważanym przez oPOzycję pomyśle cofnięcia obniżki składki rentowej oraz rezygnacji ze zmniejszenia PIT (w 2009) zatyka uszy i zaczyna nucić „jeszcze będzie przepięknie”.

4. Spojrzeniem typu „Boże, ale z ciebie kretyn” reaguje na prośbę wytłumaczenia na czym polegają prawdziwe i pożyteczne obniżki podatków skoro te, które zmniejszają dochody budżetu są szkodliwymi, mydlącymi ludziom oczy zagrywkami populistów, którym oPOzycja mówi „nie”.

5. Żarty z prawie już rządzącej oPOzycji kwituje kwaśnym uśmiechem typu „zaraz ci dam w mordę” i uwagą o dalece posuniętej niestosowności tak prostackiego zachowania (kontrastuje z przedstężeniowym luzem i wielce swobodnym podejściem do obalonego reżimu). UWAGA: z dotkniętym stężeniem wciąż można pożartować o Prezydencie RP.

6. Znacząco rośnie u POrażonego poziom kultury i delikatności. Poruszanie tematów niezwiązanych merytorycznie z bieżącą działalnością publiczną członków nowej władzy a mogących nadwyrężać ich zasłużenie dobry wizerunek uważa za prymitywizm i moralny rynsztok.

7. Natknąwszy się na informację o areszcie za teksty irytujące sojuszników nowej władzy wzrusza ramionami i z satysfakcją stwierdza, że „dobrze tak agentom” (skoro nie byli w stanie dostrzec cudowności tych, co trzeba, to nie zasługują by cieszyć się słoneczkiem wraz z porządnymi obywatelami, którzy walczyli o Odrodzoną III RP). Racjonalnie dodaje, że kto obstawił złego konia, ten musi się liczyć z kosztami przegranej. Na odchodnym rzuca coś o parszywych PiSmakach, którzy mają za swoje.

8. Stężony POwyborczo reaguje wyniosłym parsknięciem (na melodię „ale ty głupi skoro tego nie pojmujesz”) na pytanie jak rozumieć obietnicę odchudzenia administracji przez cięcie etatów w urzędach wojewódzkich i równoczesne zapewnienie, że nie zwiększy się liczba bezrobotnych bo zwalniani znajdą pracę w kierowanych przez PO urzędach marszałkowskich.

9. Zagadnięty o wędrujący Stadion Narodowy (wczoraj w Białołęce, dziś na Służewcu, jutro pod Mrągowem) popada w chwilową śpiączkę, po minucie macha ręką i stwierdza z filozoficznym optymizmem: „przeciez to jeszcze 5 lat, kto wie, czy wcześniej nie będzie końca świata”.

10. Usłyszawszy, że ktoś oczekuje na obiecane przez oPOzycję cuda robi wielkie oczy i wydyma policzki co symbolizować ma wielkie zaskoczenie żenującą naiwnością i brakiem demokratycznego obycia oczekującego: „To naprawdę ktoś był tak głupi żeby w to uwierzyć?” pyta i dodaje: „niektórzy to faktycznie nie dorośli do demokracji”.

To oczywiście tylko część najbardziej rzucających się w oczy symptomów stężenia POwyborczego. Czytelników zachęcam do podawania wyników własnych obserwacji. Oczywiście celem wzbogacenia wiedzy na temat tego nowego, nieznanego wcześniej schorzenia i opracowania antidotum. Być może wspólnymi siłami uda nam się pokonać tę straszną epidemię. (…)

PS. Boję się pomyśleć co się stanie, gdy miesiąc po inauguracji nowego Sejmu zamieszczę na blogu liczbę obrazująca zabitych na polskich drogach od dnia owej inauguracji. Przypuszczalnie stężeni uznają to za niebywałe chamstwo, porażającą niegodziwość i oczywiste naruszenie obowiązujących w cywilizowanym świecie standardów moralnych…

(źródło)

REKLAMA