Korwin Mikke: O służbie zdrowia

REKLAMA

Po raz bodaj tysięczny obserwuję próby uratowania czegoś, co się uratować nie da – czyli „służby zdrowia”. Tymczasem to jest nie-moż-li-we! Na to, by coś działało, za usługę MUSI płacić ten, kto korzysta – a nie ktoś trzeci: NFZ czy Kasa Chorych – na przykład.

Wyobraźcie sobie Państwo, że taki sam system, jak w lecznictwie, panuje w wyżywieniu. Każdy miesięcznie płaciłby 700 zł (średnio) na Narodowy Fundusz Żarcia – a potem mógł przychodzić do dowolnej restauracji i jeść, ile chce! To znaczy: restaurator by oceniał, co klientowi jest do konsumpcji potrzebne… Oczywiście, co drugi obywatel by twierdził, że koniecznie musi jeść kawior oraz foie gras – i wielu knajpiarzy z chęcią by im to ordynowało, gdyż przecież mieliby od tego procent! W związku z czym NFŻ musiałby kontrolować, czy nie jemy za drogo – i przepisywał, jakich potraw w restauracjach podawać nie wolno. Skończyłoby się na tym, że NFŻ ustaliłby, że w restauracyjnych menu może być: kaszanka, salceson, kiełbasa zwyczajna… ale koszty przygotowywania tych wykwintnych potraw wkrótce przekroczyłyby koszty łososia po królewsku podawanego w „Wierzynku”.

REKLAMA

Niektórzy, za łapówkę, jedliby rzeczywiście kawior – inni przymieraliby głodem…

Gdy idę do lekarza prywatnie, to dobieram klasę lekarza w zależności od powagi schorzenia i własnych zasobów. Gdy płaci ktoś inny – to ja domagam się luksusów – ale ten, kto płaci, chce mnie zbyć byle czym (bo forsę, czyli składkę, już z góry zainkasował). O, w tej chwili część Polaków domaga się, by za darmo zapewniać im zapłodnienie in vitro „bo to jedyna szansa na potomstwo”. A zapłacić nie łaska? Mogę się przy tym założyć, że co drugi chiński lekarz załatwiłby to za ćwierć sumy, jaką pobiera za to reżymowa „służba zdrowia” – i nie zabijałby przy tym ludzkich embrionów! Jutro jakieś brzydkie panienki zażądają, by im na koszt podatnika zrobić operacje plastyczne nosa – bo to dla nich jedyna szansa znalezienia męża – a więc i potomstwa… Z tych samych powodów mężczyźni zażądają darmowych przeszczepów włosów. O tym, że viagra – pardon: nasza „polagra” – powinna być za darmo, to już nie wspominam. Proponuję przydziały na kartki…. Jak socjalizm – to socjalizm!

I z tej sytuacji NIE MA WYJŚCIA! To znaczy: nie ma wyjścia, jeśli ktoś chce zachować „służbę zdrowia”.

Jednak rozwiązanie jest proste: zlikwidować „służbę zdrowia” – i po problemie.

Na szczęście „służba zdrowia” jest CAŁKOWICIE niepotrzebna – a nawet szkodliwa. Gdyby „służba zdrowia” istniała 300 lat temu, to cała Polska by wymarła: wiecie, Państwo, jak ciężko byłoby – nawet jeżdżąc rozstawnymi końmi – pozbierać wszelkie papierki i zaświadczenia?! Porozsyłać zarządzenia? Podjąć i zrealizować uzgodnienia? Prowadzić negocjacje ze Związkiem Zawodowym Cyrulików, Związkiem Zawodowym Medykusów oraz Związkiem Zawodowym Znachorów? Rozesłać do wszystkich lekarzy okólnik?

Na szczęście: z braku kserokopiarek, telefonów, komputerów i innych utensyliów niezbędnych każdemu urzędnikowi „służba zdrowia” wtedy po prostu nie mogła powstać – i dlatego przyrost naturalny był całkiem spory, w porównaniu do dzisiejszego.

Podejrzewam wszakże, że JE Ewa Kopaczowa mówiąc o „zasadniczej reformie służby zdrowia” ma na myśli raczej ponowne powołanie do życia kas chorych, z tym że ponieważ polityczna poprawność uczyniła postępy, będą się one nazywały Kasy Zdrowych Inaczej. Potem sprywatyzuje się szpitale, kliniki i przychodnie… ale nadal za pobyt w nich płacić będą KZI – a więc każdy będzie chciał wydać w nich jak najwięcej. Ku radości nowych, prywatnych właścicieli tych przybytków (które zresztą będą, istotnie, działać sprawniej, tyle że nie taniej…).

Nie: rozwiązaniem jest likwidacja całej tej biurokracji i oddanie mi tych 200 zł miesięcznie płaconych na NFZ. I ja wtedy powiem: „Eee, to lekka grypa – pójdę do lekarza za 10 zł, a nie do specjalisty za 80 zł”. Albo: „Eeee, to zwykły katar – kupię griposan…”.

I nagle okaże się, że wszystko działa, jak należy. Powiedzmy: jak weterynaria.

Sposoby reformy służby zdrowia zostały całkiem dobrze omówione w książce: „Jak uzdrowić służbę zdrowia?”, którą podobno można już kupić w księgarni na stronie

W naszym internetowym sklepie nczas.com pojawiły się nowe książki:

Jak uzdrowic sluzbe zdrowia? (praca zbiorowa): Pod wplywem lewicowej propagandy i grozb szerzonych przez administracje panstwowa, przecietny pacjent uwaza, ze gdyby nie panstwo, umarlby w bolach i mekach w wieku 25 lat pozbawiony szans na opieke medyczna. Ksiazka udowadnia ze to mrzonki. Jasno i prosto opisuje tez sposob naprawy sluzby zdrowia…

Prezes (Cezary Zawalski): Biografia Janusza Korwin-Mikke. Polityka, ktory u czesci obserwatorow i uczestnikow polskiej polityki budzi szczery podziw, u innych zas wywoluje poblazliwy smiech. Kim wiec jest naprawde: blyskotliwym wizjonerem czy jedynie przesmiewca i trefnisiem?

Rosja bez zludzen, uroki demokracji suwerennej (Wojciech Grzelak): Rosja zaczyna znowu grozic. Ale czym jest tak na prawde dzisiaj szara Rosja? Odpowiedz daje w swojej najnowszej ksiazce Wojciech Grzelak, ktory chcial w Rosji osiasc na stale, ale ostecznie sie rozmyslil. Przeczytaj jesli chcesz wiedziec dlaczego!

Dobry „zly” liberalizm (Stanislaw Michalkiewicz): Klasyczna ksiazka znanego publicysty. Bardzo przystepny wyklad podstaw liberalizmu – zarowno dla nieprzekonanych jak i zagorzalych zwolennikow. Lektura obowiazkowa!

W przededniu konca swiata (Stanislaw Michalkiewicz): Zbiór ostrych niczym brzytwa felietonów Michalkiewicza, których siła argumentu dosięga wrogów (glownie wszelkiej masci lewakow i farmazonow). Wstepem opatrzyl Waldemar Lysiak.

Protector traditorum (Stanislaw Michalkiewicz): Michalkiewicz nie boi sie nazywac rzeczy po imieniu. Przypomina slynna tzw. komisje Michnika, ktora w 1990r., na polecenie owczesnego ministra edukacji narodowej Henryka Samsonowicza, dokonala tzw. badan w archiwach MSW. Przez kilka miesiecy „komisja” buszowala w teczkach. Do dzis nie wiadomo, dlaczego, jakim prawem, co zniszczono, a co wyniesiono. Kto sie boi teczek i dlaczego?

Polska ormowcem Europy (Stanisław Michalkiewicz): Felietony, zamieszczone w tym tomiku to autentyczne, tryskajace humorem, ironia, a niekiedy sarkazmem „perelki”. Podziwu godna jest spostrzegawczosc p. Stanislawa, jego bezlitosna wprost dla wszelkiego lewactwa i innej glupoty logika.

Na niemieckim pograniczu (Stanislaw Michalkiewicz): Przedmiotem refleksji autora jest przyszlosc Europy, w której Niemcy, jako „powazne panstwo” odgrywaja szczegolna role. Michalkiewicz zwraca uwage na fakt, ze obecnie nim doszlo do tzw. zjednoczenia Europy czy, jak pisze z wlasciwym sobie sarkazmem,”europeizacji” Europy, forsowanej przez Francje daje sie zauwazyc poczatki jej przyszlego rozpadu.

Umarly cmentarz (Krzysztof Kakolewski): Drugie, poszerzone wydanie „Wstepu do studiow nad wyjasnieniem przyczyn i przebiegu morderstwa na Zydach w Kielcach dnia 4 lipca 1946 roku”. W książce przedstawiono dowody, iz zbrodni dokonali nie mieszkancy Kielc, ale agenci UB.

REKLAMA