List lekarzy do Tuska: Dlaczego protestujemy?

REKLAMA

No i stało się. Wprawdzie podczas naszych rozmów w podobnej sytuacji, w grudniu 2010 roku, wyraził Pan opinię, iż „gotów jest iść z nami na zderzenie”, to jesteśmy przekonani, że teraz nie było to Pana intencją. A przecież wielokrotnie uprzedzaliśmy, że właśnie tak może się skończyć lekceważenie głosów środowiska medycznego przy tworzeniu przepisów, które, jak wskazują okoliczności, miały na celu efekty polityczne, a nie społeczne.

Nie wiemy, jak bardzo rozumie Pan nasz protest… i jakie informacje na ten temat do Pana docierają? Jednak liczymy na to, iż będąc premierem prawie 40. milionowego europejskiego państwa, spróbuje Pan obiektywnie zapoznać się z sytuacją, w której znaleźli się polscy lekarze, a przede wszystkim pacjenci.
Aby zaoszczędzić Pański czas, nasze argumenty ujęliśmy tylko w pięciu punktach:

REKLAMA

Po pierwsze – chcemy wyprowadzić Pana z błędu, jakim jest przedstawianie naszego protestu, jako dotyczącego tylko wąskiej grupy prywatnych lekarzy dlatego, że aktualne przepisy stały się dla nich problemem. Proszę zapoznać się choćby z danymi dotyczącymi liczby pacjentów korzystających z publicznej i niepublicznej opieki zdrowotnej… Otóż, wynikające ze skompromitowanej ustawy refundacyjnej przepisy dotkliwie utrudniają pracę całej służby zdrowia, a podobne relacje, jak te, „zaproponowane” przez NFZ w stosunku do lekarzy prywatnych, wywołują obawę, iż za chwilę będą dotyczyć wszystkich lekarzy i świadczeniodawców niepublicznej opieki zdrowotnej. Po prostu po tym, jak poprzedni szef NFZ lekceważył sobie zapewnienia Pana i ministra zdrowia, trudno nam zaufać nowemu szefowi tej instytucji – zwłaszcza, gdy urzędowanie zaczyna od zachęcania do płatnej denuncjacji…

Po drugie – wynikające ze skompromitowanej ustawy refundacyjnej przepisy, nakazują nam zapisywanie leków nie – zgodnie z wiedzą lekarską, lecz wymyślonymi przez urzędników NFZ wskazaniami rejestracyjnymi. Czyli ten sam lek, leczący różne choroby, ma być refundowany w przypadku jednych pacjentów, a w przypadku innych cierpiących – nie. Czy temu miały służyć wieloletnie studia medyczne, staże i specjalizacje? Takie mające przynosić oszczędności budżetowe przepisy wprowadzają chaos, którego skutkami próbuje się obciążać lekarzy, mających tłumaczyć się przed częścią pacjentów, dlaczego jedni mają płacić mniej a inni więcej. Czy władzy chodzi o skonfliktowanie lekarzy z pacjentami i podważanie ich autorytetu?

Po trzecie – aktualne przepisy zmuszają lekarzy, by zamiast poświęcania swojego czasu pacjentom, marnowali go na biurokrację, którą zrzucili na nich urzędnicy NFZ, otrzymujący premie za – przede wszystkim – drakońskie karanie za błędy w receptach, których przy absurdalnych, obowiązujących przepisach nie da się uniknąć.

Po czwarte – lekarze nie protestują przeciw karaniu tych, którzy umyślnie oszukują system refundacyjny. Tymi, którzy oszukują i wyłudzają z systemu opieki zdrowotnej nienależne refundacje powinny zajmować się odpowiednie organy – niezależnie, czy są to lekarze, czy pacjenci. Lekarze protestują przeciw karom za nieumyślne błędy wynikające z narzuconej im biurokracji.

Po piąte – W związku z dotychczasową postawą ministra zdrowia, prezesa NFZ i Pana, środowisko lekarskie podejrzewa, że straszenie lekarzy karami wynika z polityki mającej na celu oszczędności budżetowe kosztem pacjentów. Według opublikowanych w mediach danych, od początku roku zastraszani karami lekarze wypisali mniej recept na leki refundowane. Czyli budżet na tym zyskał, a być może gorliwsi urzędnicy otrzymali za to nagrody. Ucierpieli tylko pacjenci – obywatele, z których część była Pańskimi wyborcami…

Dlatego lekarze wciąż oczekują na logiczną odpowiedź władzy – zawierającą logiczne argumenty na pytanie: Czemu, tak naprawdę, mają służyć grożące im kary? I tłumaczą: Czy tak trudno zrozumieć, że w tej sytuacji jedynym, chroniącym ich postępowaniem, jest wypisywanie recept na leki bez wskazań dotyczących stopnia refundacji.

Pragniemy także wyrazić zaniepokojenie wypowiedziami, również wygrażającej lekarzom, osoby tytularnie pełniącej funkcję Rzecznika Praw Pacjentów. Dla środowiska lekarskiego jest to tylko, wyposażony w narzędzia represji, urzędnik agendy rządowej, który broni realizacji aktualnej polityki NFZ.

Panie Premierze! Nie czas na kierowanie się ambicjami i emocjami. System opieki zdrowotnej w Polsce wymaga naprawy. Dotychczasowe, wieloletnie apele środowiska medycznego do władz resortowych nie odniosły skutków w procesie tworzenia obowiązujących je przepisów. Dlatego jeszcze raz apelujemy o właściwe potraktowanie narastającego problemu polskiej opieki zdrowotnej. Może wydelegowanie bardziej kompetentnych urzędników do rozmów ze środowiskiem lekarskim i kierowanie się względami ludzkimi, a nie politycznymi, pozwoli uzyskać porozumienie w tak istotnej sprawie, jaką jest zdrowie obywateli? My wciąż jesteśmy do tego gotowi.

W imieniu Porozumienia Organizacji Lekarskich
Jacek Krajewski (Prezes Federacji PZ)

Porozumienie Organizacji Lekarskich:
Krzysztof Bukiel – Przewodniczący Zarządu Krajowego OZZL
Jacek Krajewski – Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie
Andrzej Grzybowski – Prezes Polskiej Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia
Jacek Przybyło – Prezes Stowarzyszenia Lekarzy Praktyków

Porozumienie Organizacji Lekarskich (Zielona Góra, 02.07.2012 r.)

REKLAMA