Michalkiewicz: Perypetie z systemem bankowym. Komu dolary a komu złotówki?

REKLAMA

Czyż potrzebujemy lepszego dowodu na fałszywość i kretynizm wyznawców tak zwanego deizmu, według którego Stwórca Wszechświata, stworzywszy świat i puściwszy go w ruch, już się nim nie interesuje? Jakże się „nie interesuje”, kiedy przecież się interesuje – i to w najdrobniejszych szczegółach! Warto tedy zastanowić się, do jakich konsekwencji może i ma doprowadzić sławny „dialog z judaizmem”, lansowany przez JE abp. Stanisława Gądeckiego – tego samego, który odetchnął z taką ulgą po zawetowaniu przez pana prezydenta ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym.

Oto do jakich wniosków możemy dojść po rozebraniu sobie z uwagą drobiazgów w postaci komplikacji z wysłaniem niewielkiej sumy dolarów przez Western Union, obsługiwany przez nasz znakomity system bankowy, co to przecież wychodzi naprzeciw wyzwaniom już nie XXI, ale nawet XXII wieku – zgodnie z halucynacjami lęgnącymi się w głowie pana wicepremiera Mateusza Morawieckiego, zwłaszcza w dni upalne. A przecież jeszcze mamy jedną zagadkę w postaci Ukrainy, do której możemy wysyłać dolary, ile tylko dusza zapragnie.

REKLAMA

Dlaczego Western Union, a za nim, jak za panią matką, również polski, to znaczy akurat intensywnie przez pana Mateusza Morawieckiego „polonizowany” system bankowy, akurat upodobał sobie Ukrainę? Czyżby tamtejsi aferzyści i banderowcy nie mieli zaufania do innych walut, na przykład do euro, tylko tradycyjnie do dolara? Wszystko to być może – ale dlaczego upodobaniom ukraińskich grandziarzy i banderowców w podskokach podporządkowuje się polski – to znaczy, pardon: „polonizowany” system bankowy?

Tajemnica to wielka, tym bardziej że słychać, iż MSZ w Kijowie czołga na dywaniku takiego tęgiego miłośnika Ukrainy jak JE ambasador Piekło za wydrukowanie na paszportach wydawanych z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości obrazka z Cmentarzem Orląt Lwowskich. Czyżby władający Ukrainą „oligarchowie”, vulgo grandziarze, brali tylko dolary i złoto?

To możliwe, bo czyż prywatne wojska grandziarzy, czyli tak zwane „ochotnicze bataliony”, nie biorą przypadkiem żołdu w dolarach, a nie w hrywnach? Jeśli tak, to wszystko jasne, podobnie jak ostatni komunikat rządu, że „zostaniemy” właścicielami pieniędzy z OFE. To ładnie, tym bardziej że już raz byliśmy właścicielami tych pieniędzy – o czym w 1997 roku zapewniała mnie pani posłanka Ewa Tomaszewska. „Zostaniemy” – to znaczy, że obecnie nie jesteśmy? A kto w takim razie jest? Kto te pieniądze ukradł?

REKLAMA