Obowiązkowe szczepienia. Medyczny totalitaryzm?

REKLAMA

Wbrew prawu

Co ciekawe, rodzice walczący z przymusem szczepień zwracają uwagę, że jest to działanie bezprawne. I powołują się na… wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Uznał on, że przymus poddawania dzieci szczepieniom stanowi niedopuszczalną ingerencję w prywatność i rodzinę. Wskutek tego wyroku w 16 państwach Unii Europejskiej zmieniono prawo. Szczepienia dzieci są dobrowolne, a decyzję w tej sprawie podejmują rodzice. Żaden urząd nie może wobec nich wyciągać konsekwencji za decyzję. Działacze STOP NOP zamierzają nawet zorganizować marsz protestu przeciwko obowiązkowym szczepieniom. Odbędzie się on 3 czerwca w Warszawie.

REKLAMA

Testament nazistów

Tymczasem obowiązkowe szczepienia winny zostać zniesione jeszcze z jednego powodu. Chodzi o przepis konstytucji (art. 13) zakazujący propagowania ideologii totalitarnej, w tym komunizmu i faszyzmu. Działań takich zabrania również polski kodeks karny (art. 256), który przewiduje karę do dwóch lat więzienia za taką propagandę. Jest to o tyle istotne, że przymusowe szczepienia to właśnie dziedzictwo Hitlera i Lenina. Przymusowe szczepienia wprowadził bowiem nie kto inny, tylko właśnie Adolf Hitler. W założeniu miały one chronić niemieckie dzieci, a więc przedstawicieli rasy „wyższej”, przed chorobami, które powinny obejmować potomstwo wyłącznie rasy niższej. Prawodawstwo obligujące niemieckie kobiety do szczepienia noworodków istniało w III Rzeszy od roku 1937. W komunistycznej Polsce również takie prawodawstwo wprowadzano. Obowiązek szczepienia noworodków istniał od roku 1949 (epoka Bieruta), potem przepisy rozszerzano. Dla przykładu: w latach pięćdziesiątych wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciwko ospie, a w 1988 roku – przeciwko różyczce. I tu ciekawostka: dane statystyczne z czasów PRL wskazywały, że obowiązku tego nie przestrzega co najmniej 15% dorosłych obywateli. (!) Nie była to absolutnie forma buntu przeciwko ustrojowi, ale wynik bałaganu i dziadostwa panującego w PRL.

Wielki biznes

Z punktu widzenia zdrowego rozsądku sprawa szczepień jest oczywista. Każda placówka medyczna może oferować dowolne szczepienia przeciwko dowolnym chorobom, ale nikt nie powinien mieć prawa, aby narzucać obowiązkowe szczepienia komukolwiek. Także rodzicom nowo narodzonych dzieci. Powinna to być wyłącznie ich decyzja. Tyle że takie rozwiązanie byłoby wbrew interesom koncernów farmaceutycznych. Dla nich obowiązkowe szczepienia to gigantyczny biznes. Wprowadzenie przymusu szczepień przeciwko czemukolwiek oznacza, że każdego roku zabiegowi poddanych zostanie miliony ludzi. Jeśli zabiegi są obowiązkowe, oznacza to, że za wszystko zapłaci państwo, a państwo lubi przepłacać.

Koncerny mogą więc windować ceny swoich produktów, a promil z zysku przekazywać urzędnikom-decydentom w formie łapówek. To sprawia, że zainteresowane obowiązkowymi szczepieniami są nie tylko koncerny, ale również biurokraci, którzy o nich decydują. Nie od dziś wiadomo, że spośród lobbystów, którzy pracują w Sejmie, najwięcej jest właśnie osób wynajętych przez koncerny medyczne.

Wielka tajemnica

Zyski koncernów farmaceutycznych z przymusowych szczepionek są tak ogromne, że trudno je nawet oszacować. Znacznie większą tajemnicą są wyniki badań na temat szkodliwości szczepień i ich skutków dla dzieci. Koncerny farmaceutyczne blokują bowiem wszelkie niezależne badania na ten temat, a właściciele gazet nie chcą takich danych publikować z obawy przed utratą kontraktów reklamowych z producentami leków. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tym przypadku o bardzo duże pieniądze płacone koncernom farmaceutycznym za ogromne dostawy szczepionek.

REKLAMA