Od wolnościowego PRL-u do głębokiego socjalizmu PiS-u

sondaż sejm PiS
Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki. / fot. PAP/Jakub Kamiński
REKLAMA

Dzień przed Wigilią Świąt Bożego Narodzenia, 23 grudnia, obchodziliśmy kolejną – 29-tą już, rocznicę wprowadzenia najbardziej liberalnego prawa gospodarczego w nowoczesnej historii Polski. Mowa oczywiście o ustawie autorstwa Mieczysława Wilczka, ministra przemysłu w komunistycznym rządzie Mieczysława Rakowskiego, o swobodzie działalności gospodarczej.

To iż później żadnemu z rządów, w czasach tzw. wolności, nie udało się uchwalić prawa podobnie wolnościowego pod względem gospodarczym pokazuje w jak socjalistycznym kraju przyszło nam żyć. Ustawy nie wprowadzono dlatego, że ktoś nagle uwierzył w wolny rynek, ale dlatego, że na ustawie tej mogły uwłaszczyć się post PRL-owskie elity, przejmując w ramach pseudo-prywatyzacji majątek należący wcześniej do państwa. Niezależnie od intencji jej wprowadzenia, pomogła ona wielu przedsiębiorczym ludziom. Wtedy właśnie powstały, w garażach i na małych straganach, firmy które dziś świetnie znamy: CCC, CD Projekt, RTV Euro AGD i wiele innych.

REKLAMA

Warto przeczytać: „Co nie jest zabronione, jest dozwolone”. 29 rocznica wprowadzenia ustawy Wilczka – najbardziej liberalnego prawa w PRL

Nad wspomnianymi intencjami nie warto debatować. Jak mówił F. A. Hayek: Z pewnością lepiej jest dla świata, by ludzie postępowali słusznie pod wpływem niewłaściwych motywów, niż żeby postępowali źle, kierując się najlepszymi intencjami. Dlaczego ustawa ta pozwoliła na wybicie się małym przedsiębiorcom? Przede wszystkim przez minimalizm – cała ustawa o swobodzie działalności gospodarczej mieściła się na pięciu stronach i składała się z 54 artykułów. Charakter tych, które zostały w niej zawarte najlepiej oddają artykuł pierwszy i czwarty:

Art. 1. Podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa.
Art. 4. Podmioty gospodarcze w ramach prowadzonej działalności gospodarczej mogą dokonywać czynności oraz działania, które nie są przez prawo zabronione.

Takie właśnie prawo jest korzystne dla małych i średnich przedsiębiorców, którzy mają szanse na równą walkę z teoretycznie silniejszymi, bogatszymi podmiotami. Ustawa jednak długo się nie ostała i została wycofana, kiedy dorobili się ci, którzy mieli się dorobić. Jeżeli ktoś twierdzi, że wolny rynek jest korzystny dla dużych korporacji i posiadających duże zasoby finansowe, powinien odpowiedzieć na pytanie: dlaczego zatem ustawę Wilczka wycofano? Wycofano ją ponieważ tylko protekcja państwa może ochronić „większych” przed konkurencją ze strony tych „maluczkich”.

W zupełnie innej sytuacji znajdujemy się obecnie. Pod koniec 2017 roku ustawa o działalności gospodarczej ma 72 strony i składa się ze 111 artykułów. Biegunka legislacyjna jest charakterystyczna dla współczesnych czasów. W mijającym roku wyprodukowano ponad 34 tysiące stron aktów prawnych, rok wcześniej było ich około 31 tysięcy. Dla porównania, w okresie, w którym teoretycznie powinniśmy potrzebować większej ilości przepisów, czyli czasie transformacji, mieliśmy kolejno: 1348, 1824, 1836 stron aktów prawnych.

Zobacz także: Porównanie, które mówi wszystko. Trump zawraca z szaleńczej drogi, a Polska dalej gna ku przepaści. „To właśnie świat, w którym żyjemy”

PiS nie zawraca z tej szaleńczej socjalistycznej (biurokratycznej) drogi, a jeszcze ją umacnia. Obecnie to znów państwo ma za obywateli decydować o wszystkim, państwo ma tworzyć kolejne instytucje, które będą zajmować się praktycznie każdym aspektem ludzkiej działalności. W tym samym czasie prywatni przedsiębiorcy są traktowani jak wrogowie – pokazują to działania Mateusza Morawieckiego w roli ministra rozwoju i finansów, kiedy skarbówka ruszyła na łowy i szerokie kontrole, przed którymi nie uchowali się nawet sprzedawcy komiksów na „Comic Con” czy sprzedawcy nalewek na miejskich festynach.

Prawo i Sprawiedliwość swoimi działaniami cofa nas w czasy głębokiego socjalizmu. PiS wprowadził programy, takie jak 500 plus i mieszkanie plus, zapowiedział powrót PGR-ów i budowę państwowych samochodów. Tadeusz Cymański w jednym z wywiadów zapędził się na tyle daleko, że wpadł na pomysł „pomocy” emerytom poprzez wprowadzenie kartek na żywność. Na razie nikt nie wziął tego pomysłu na poważnie, pokazuje to jednak w jakim kierunku zmierza myślenie osób będących obecnie u władzy.

Patrząc na kolejne pomysły PiS i zapowiedzi Morawieckiego przyszłość nie maluje się nam kolorowo. W kolejnych latach wzrastać będzie biurokracja, wzrastać będą wydatki – na utrzymanie urzędników i cele przez nich realizowane, wzrastać będzie ingerencja państwa w życie obywateli – czymś nowi urzędnicy muszą się przecież zajmować. Nie można zatem oczekiwać obniżki podatków, w związku ze wzrostem zapotrzebowania będzie to raczej działać w drugą stronę. Już teraz rząd wziął się za „bogaczy”, którym znacznie podniesiono składki na ZUS, a niedługo zobaczymy, która grupa będzie kolejna, bo że będzie – to więcej niż pewne.

Czytaj więcej: Expose Morawieckiego adresowane do PRL-owskiej mentalności Polaków

Socjalizm każdemu równo nosa utrze. Bogatych zdusi jutro, a biednych pojutrze… – Aleksander Fredro.

REKLAMA