Pięć miesięcy do zmiany

REKLAMA

W październikowych wyborach parlamentarnych Platforma Obywatelska minimalnie przegrywa wybory z PiS. Obie partie dostają poparcie w okolicach 30 procent. SLD sensacyjnie nie wchodzi do Sejmu. PSL wprawdzie wchodzi, ale z wynikiem okołoprogowym, który daje kilkanaście mandatów. Prawdziwą sensacją, choć spodziewaną, jest wynik listy wolnościowo-antysystemowej sygnowanej nazwą KORWiN – niemal 20 proc. i blisko sto mandatów.

Rozpoczynają się negocjacje prowadzące do powołania rządu. Początkowo wydaje się, że możliwe są tak naprawdę tylko dwa warianty – koalicja KORWiN-a z PO albo z PiS. Jednak ani Jarosław Kaczyński, ani Donald Tusk takiej koalicji nie chcą, za to nagle zaczynają negocjować wielką koalicję POPiS-u, która jednak nie dochodzi do skutku wskutek braku zgody co do podziału łupów oraz osobistych wrogości. W takiej sytuacji w szeregach ich partii rozpoczyna się podział frakcyjny. Prawicowi posłowie obu formacji, którzy tkwili w POPiS-ie tylko z przyczyn pragmatycznych, a mieli dość lewactwa kierownictwa PO i filosemityzmu połączonego z socjalizmem obecnego w kierownictwie PiS, a jednocześnie boją się utraty mandatu w powtórzonych wyborach – decydują się na opuszczenie tych formacji, by mógł powstać pierwszy w historii Polski rząd prawicy. Taki rząd powstaje, a pierwszą decyzją nowej koalicji powstałej na gruzach starego systemu jest zlikwidowanie podatków dochodowych i przywrócenie kary śmierci…

REKLAMA

Brzmi to może jak fantastyka, ale prawda jest taka, że zostało już tylko pięć miesięcy na zrealizowanie tego scenariusza, który może odmienić losy Polski. Co więcej, arytmetyka wyborcza wskazuje, że antysystemowcy już teraz mają kilkanaście procent poparcia, a ich tendencja w ratingach jest rosnąca. W dodatku w wyniku kampanii prezydenckiej udało się wykreować i spopularyzować kilku nowych liderów, którzy wcześnie nie byli szerzej znani, a którzy teraz mogą pociągnąć listy wyborcze.

Jeśli te ratingi się potwierdzą 10 maja, to od razu trzeba przystępować do montowania takiego tworu wyborczego, który potrafiłby to poparcie zebrać. Siłą rzeczy przywódcą tej nowej siły musi być Janusz Korwin-Mikke, a wszyscy kandydaci na prezydenta, którzy wykażą się co najmniej jednoprocentowym poparciem, powinni dostać pierwsze miejsca w swoich matecznikach. Tak naprawdę od razu po wyborach trzeba przystąpić do kolejnej kampanii wyborczej, oczywiście najlepiej na fali odniesionego sukcesu. Wierzcie lub nie, ale tym razem naprawdę może się udać i razem zaczniemy wprowadzać zmiany, o których przez ostatnie 20 lat mogliśmy tylko deliberować.

REKLAMA