PIS prowadzi w sondażach. Czy Platforma sięgnie dna? Co na to politycy głównego nurtu?

REKLAMA

Platforma Obywatelska została wyprzedzona w sondażach przez Prawo i Sprawiedliwość. Jednak wybory nie odbywają się teraz i obecne przełamanie trendu to może być dopiero początek długiego zjazdu w stronę zera, które zaliczyły już kiedyś SLD i AW„S”. Czy tak będzie i tym razem?

– Bardzo się zmobilizowaliśmy. Martwi mnie jednak, że wiele osób w ogóle nie chce brać udziału w wyborach. Jarosław Kaczyński odszedł od tematyki smoleńskiej, co także dodało mu skrzydeł. Pojawia się argument, że jeździ po Polsce, spotyka się z ludźmi i to przynosi efekty. Nasi posłowie i samorządowcy też jeżdżą – komentuje Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej.

REKLAMA

I tak potrzebny jest koalicjant

– Wynik w sondażach to żadna sensacja. Przy tak katastrofalnych rządach, jakie są dziełem Platformy Obywatelskiej, partia opozycyjna powinna mieć 50, jak nie 60 procent. Kiedy AW„S” fatalnie rządził, Sojusz Lewicy Demokratycznej miał 50 proc. poparcia. Małe kopnięcie i uszczypnięcie ze strony Kwaśniewskiego z Belką skorygowały Millera do 41 procent. Platforma rządzi gorzej niż AW„S” i SLD, a mimo to udało się PiS-owi prześcignąć ją tylko o 2-3 procent – komentuje Jacek Kurski z Solidarnej Polski. – Żadna partia po 1989 roku, nawet te, które miały po 41,5 proc., jak PO, czy 41, jak SLD u szczytu swojej świetności, nie była w stanie rządzić samodzielnie i zawsze musiała brać koalicjanta. Oczywiście, z wyjątkiem PiS, zawsze tego samego, czyli PSL – dodaje. Kurski zauważa, że PiS, kiedy osiągnęło najlepszy wynik, zdobył 32,11 procent. Brakowało więc prawie 10 procent do najlepszych wyników SLD i PO, którym udało się zdobyć powyżej 40 proc., a i tak musiały dogadać się z koalicjantem.

– Jest w interesie PiS skuteczna modlitwa o to, żeby było poszerzenie oferty koalicyjnej, żeby Solidarnej Polsce się udało – ocenia Kurski. – Środowisko polityczne, które ma poparcie w sondażach w granicach błędu statystycznego, przecenia swoje możliwości – ripostuje Mariusz Błaszczak z PiS.

Siedzenie pod progiem

– Trudno wyjść spod progu przez inercję świadomości społecznej. Żadna partia na tak skartelizowanym rynku politycznym jak obecnie, gdzie ludzie po wyborach i dwa lata przed kolejnymi nie interesują się polityką, nie jest w stanie się przebić. Ludzie nie są w stanie uświadomić sobie istnienia innych partii poza tymi, które są w obiegu. Chyba że ktoś istnieje 100 lat, jak PSL, czy robi nieustanny performance, jak Palikot. Obecności mniejszych partii nie życzą sobie politycy Platformy Obywatelskiej, potwierdzając, że ciągle w interesie PO jest paradoksalnie silne PiS i na odwrót. – Przechodziliśmy już wielość partii. Okrzepłe demokracje pokazują stabilny system. Są dwa, trzy ugrupowania, które biorą odpowiedzialność. To daje bezpieczeństwo i stabilność. Mali mają trudniej, ale historia zna przypadki, że weszły i stały się znaczącymi ugrupowaniami. To wynik ciężkiej pracy – dodaje Małgorzata Kidawa-
Błońska. Posłanka PO przekonuje, że to Senat jest miejscem dla kandydatów z mniejszych ugrupowań, którzy powinni się pokazać i zabierać głos.

PiS chce rządzić

Po ukazaniu się wyników sondażowych, w których PiS wyprzedza Platformę Obywatelską, dziennikarze zaczęli pokazywać wyniki, w których Bronisław Komorowski ze znaczącą przewagą wygrywa sondaż prezydencki. – Jarosław Kaczyński jest kandydatem na premiera – komentuje Mariusz Błaszczak.

– Spokojnie przyjmuję zmianę w wynikach w sondażach. Nigdy nie jest tak, że można być liderem cały czas; są sytuacje, że trzeba oddać pierwszeń-stwo. Ważny jest finisz i ważne, jakie wnioski się wyciągnie. Są jeszcze dwa lata, trzeba spokojnie podejść do tematu – ocenia dominację PiS Małgorzata Kidawa-Błońska. – Platforma żyła w kokonie osłony medialnej. Dłużej media w trosce o oglądalność i klikalność nie będą tolerować zachowania i nieudolności polityków tej opcji. Pewna masa krytyczna powoduje odrzucenie propagandy. Platforma powinna ten szok już przeżyć dawno. Roztrwonili zwycięstwo. Nie mają zdolności regeneracji politycznej. Partia oparta na propagandzie i pozornym poczuciu aspiracji pewnej części społeczeństwa właśnie się zużywa. Lemingi, które dały się nabrać, dziś nie mogą związać końca z końcem, nie mają na kredyt i dostatnie życie – zauważa Jacek Kurski.

– Myślę, że premier się ogarnie. Odzyska wigor. Z Platformą jest tak, że kiedy podejmuje trudne wyzwania z całym naszym rządem, nie znaczy, że musi się utrwalić spadek notowań. Dziś oczekiwania są o wiele większe – komentuje Jarosław Kalinowski z PSL.

Kawiorowa lewica w pogotowiu

– Sojusz Lewicy Demokratycznej umacnia swoją pozycję. Mamy coraz lepsze sondaże i jesteśmy coraz lepiej widoczni na scenie politycznej. Platforma Obywatelska płaci za to, czego nie zrobiła. Nie wspomnę o związkach partnerskich, ale chodzi też o sprawy gospodarki, edukacji i zdrowia. Ani premier Donald Tusk, ani rząd takich kluczowych zmian nie przeprowadzili. Mamy pokłady biedy, duże rozwarstwienie. Prezes Kaczyński odzyskuje, ale Polacy nie dadzą się zwieźć po raz drugi – zauważa Wojciech Olejniczak z SLD. – Zwrot notowań dla PiS nie oznacza, że PiS wróci do władzy. Jak rządził, wszyscy pamiętamy – dodaje. Marek Siwiec, który 18 maja do siedziby „Trójki” Polskiego Radia, gdzie po audycji politycy tradycyjnie rozmawiają z dziennikarzami, przyjechał „wypasionym” BMW (mieliśmy już jaguara Ryszarda Kalisza), twierdzi, że jeśli nawet PiS wygra, to i tak się zrobi blokadę z pozostałych partii. – Nie widzę chętnych do koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. Długo pracowali, żeby zniechęcić wszystkich do współpracy. Albo będzie większość, albo pat. Wyobrażam sobie, że powstaje koalicja proreformatorska, proeuropejska, która zakłada na przykład wejście do strefy euro. Są takie zadaniowe koalicje w Europie – komentuje Marek Siwiec.

– Naszym celem jest samodzielne rządzenie. Chcemy wygrać jak Viktor Orbán na Węgrzech. To jest możliwe – ripostuje Mariusz Błaszczak.

REKLAMA