Polska Razem Jarosława Gowina przygasa. Szkoda!

REKLAMA

Polska Razem Jarosława Gowina przygasa. Dosłownie zamiera na naszych oczach. Szkoda. Jakkolwiek od początku miałem do tej partii przysłowiowe 101 zastrzeżeń, to stanowiła szansę na rozruszanie skostniałej sceny politycznej, z dominującym na niej konfliktem Kaczyńskiego z Tuskiem.

Konfliktem, który nie ma podłoża programowego, lecz emocjonalne i osobiste. Rozbicie tego specyficznego „związku partnerskiego” jest warunkiem sine qua non uzdrowienia polskiego systemu partyjnego. Drugim, łączącym się z nim organicznie, jest kasata finansowania partii politycznych z budżetu państwa.

REKLAMA

Dlaczego Gowinowy projekt zamiera? Wybrawszy się na założycielską konwencję partii w Warszawie, tak opisywałem – na łamach „Myśli Polskiej” – moje wrażenia z tego, co wtenczas zobaczyłem: „Pośród przemawiających na zjeździe wyróżniłbym dwa typy ludzkie. Z jednej strony był Jarosław Gowin, John Godson i ich eksperci. To ludzie kompetentni pijarowsko, tryskający energią (Gowin i Godson) i merytoryczni w kwestiach ekonomicznych i zarządczych (eksperci). Z drugiej strony mieliśmy wystąpienia polityków z PJN: Pawła Kowala, Marka Migalskiego i Pawła Poncyliusza. Wystąpienia te były, co tu dużo mówić, bardzo słabe. W kuluarach mówiono, że Kowala proszono, aby nie poruszał kontrowersyjnej kwestii rewolucji w Kijowie. Widać było, że męczył się strasznie, aby o tym nie mówić. Raz zresztą wspomniał coś na ten temat z entuzjazmem, a na jego czole od razu pokazało się wypalone żelazem diabelskie piętno wieloletniej bytności w PiS. Cóż, z PiS można odejść formalnie, ale nie mentalnie (…). W sumie politycy PJN pokazali się jako obciążenie nowej formacji, ponieważ nic nie wnoszą – przynajmniej na poziomie intelektualnym. Obecna na sali Elżbieta Jakubiak nie dopełniła obrazu katastrofy, gdyż głosu nie zabrała”.

Jakkolwiek grupa Gowina i grupa wywodząca się z PJN wspólnie deklarowały – i nadal deklarują – że współpraca ma charakter harmonijny, to właśnie tę współpracę od samego początku uważałem za największy problem. Wystarczy dziś włączyć telewizor i popatrzeć, kto jest twarzą Polski Razem. Nie, to nie Jarosław Gowin. Pokazuje się stosunkowo rzadko, jest przeintelektualizowany. Wypowiada się w sposób zbyt trudny dla przeciętnego telewidza i w kwestiach, których telewidzowie nie obejmują intelektualnie. Dlatego chętnie zapraszany jest do udzielania dłuższych wywiadów, kilkunastominutowych rozmów z dziennikarzem (np. w TVN24). Na tle niskiej merytorycznie debaty politycznej słucha się Gowina z przyjemnością. Ale nadaje się do programów poważnych, o niskiej oglądalności.

W informacjach telewizyjnych bryluje inny polityk Polski Razem – Paweł Kowal. Niestety, większość jego wypowiedzi świadczy wyłącznie o intelektualnej fascynacji Jarosławem Kaczyńskim. W sferze świadomościowej Kowal zapewne uważa się za wroga czy rywala PiS (i tak obiektywnie jest). Niestety, w sferze podświadomościowej jest pisiakiem. Jedyne, czego się stara nie dotykać, to Smoleńsk, gdyż czuje, że temat ten jest zmonopolizowany przez Antoniego Macierewicza. Ale jego wizyty na Majdanie i wypowiedzi do mediów na tematy ukraińskie to czysty „kaczyzm”, prometeizm, piłsudczyzna, a ostatecznie – powiedzmy sobie szczerze – program paryskiej Giedroyciowej „Kultury”.

Z lektury „Kultury” wyrosło środowisko „Gazety Wyborczej”, żoliborska inteligencja na czele z braćmi Kaczyńskimi i – niestety – także Paweł Kowal. W przypadku tego ostatniego jest to chyba Giedroyć w dogmatycznej interpretacji Jarosława Kaczyńskiego.

Paweł Kowal najpierw zbudował PJN jako PiS-bis. Dziś niszczy projekt Polski Razem, upodabniając tę partię do PJN. Dlaczego PJN przegrała? Ponieważ nikt nie zagłosuje na podróbkę PiS, gdy może zagłosować na oryginał. To samo czeka partię Gowina zdominowaną przez byłych polityków PJN. Tymczasem sam Gowin jest zupełnie bierny. Gdy Kowal upodabnia partię do PJN, to Gowin zostawia mu wolną rękę.

Przyznam, że pierwsze hasła i idee były pociągające: zbudowanie partii wedle idei PO z momentu jej powstania. Chodziło więc o partię wolnorynkową (3 x 15), broniącą podatników i przedsiębiorców przed wyzyskiem i biurokratycznym zniewoleniem. Miała to być także partia chrześcijańska, bez genderów, „homomałżeństw” etc., czyli tych wszystkich naleciałości zachodniego dekadentyzmu, na które choruje dzisiaj tak bardzo partia Donalda Tuska.

Polska Razem nie broni nawet „śmieciówek” przed ozusowaniem, zapominając, że setki tysięcy osób są dziś zagrożone utratą pracy, gdy tylko Tusk podjął decyzję o realizacji antypracowniczych postulatów syndykalistów z „Solidarności”.

Wydaje mi się, że zarysowałem w ten sposób podstawowy problem Polski Razem Jarosława Gowina. Partia miała składać się z dwóch środowisk pod politycznym przywództwem Gowina, co ujęto nawet w nazwie ugrupowania. Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej: dominuje niepodzielnie Paweł Kowal, wyrastając na pierwszą twarz partii w mediach. Być może w wewnętrznych szachach to Gowin rozdaje karty – tego nie wiem – ale medialny wizerunek partii jest dziełem Kowala. Jako osoba obserwująca rozwój tej partii z zewnątrz powiedziałbym, że zamiast Polski Razem Jarosława Gowina mamy partię, która powinna zwać się Polska Razem Jest Najważniejsza Pawła Kowala. Partia o takim obliczu, image’u i koncepcji skończy – i musi skończyć – tak jak oryginalna Polska Jest Najważniejsza, ponieważ nie stanowi alternatywy dla oligarchii PiS-PO.

Sprawa Ukrainy jest symptomatyczna dla upadku Polski Razem. Kowal wplątał partię w popieranie banderowców na kijowskim Majdanie, czyli w ten sam kierunek Giedroyciowy, w który poszły PiS i PO, podczas gdy ponad 50% Polaków – obawiając się nacjonalistów – popiera Wiktora Janukowycza. Odsetek ten jest jeszcze większy na Podkarpaciu, gdzie banderowców najlepiej się pamięta, a Polska Razem ma największe szanse na pozyskanie elektoratu i najsilniejsze struktury regionalne. Popieranie Majdanu to samobójstwo dla Polski Razem…

REKLAMA