Prawo koryta na przykładzie Tuska. Lis jako „zielony ludzik” PO

REKLAMA

„Moja mama po 42 latach w szpitalu dostała 1600 zł odprawy. A prezes kontrolowanej przez państwo spółki po 19 dniach miał dostać 700 tysięcy. Wtedy powiedziałem: dość tego! Napatrzyłem się na ludzi władzy, którzy myślą, że wszystko im wolno! Których pazerność nie zna granic! Ale dziś mówię z całą powagą: koniec z ich przywilejami! Weźmiemy za to pełną odpowiedzialność!”.

Tak, te słowa wypowiedział dziewięć lat temu Donald Tusk w spocie wyborczym Platformy Obywatelskiej. Dokładnie ten sam Donald Tusk, który chapnął obecnie wielomilionową posadę, po której ma zagwarantowaną comiesięczną odprawę w formie emerytury, przekraczającą ponad 40 razy comiesięczną emeryturę jego mamy. Tenże Tusk jednemu ze swoich totumfackich, autorowi wiekopomnego dzieła „Noc żywych Żydów”, załatwił z kolei posadę wartą co najmniej 5 milionów złotych w dwa lata, nie mówiąc już o przysługującej mu zapewne wielomilionowej odprawie. Tegoż Tuska w załatwianiu takich odpraw poparł „zielony ludzik” Platformy w świecie mediów – Tomasz Lis.

REKLAMA

„Wśród metod szczucia Polaków najbardziej banalną i najmniej wyrafinowaną jest szczucie kasą” – napisał na swym blogu, nie wspominając oczywiście, że sam, z uwagi na partyjne zasługi, jest beneficjantem telewizyjnej synekury, którą w dodatku zmonetaryzował dodatkowo poprzez angaż w jednym tygodników, którego w ten sposób jest żywą reklamą, co na wiele kilometrów śmierdzi konfliktem interesów i żerowaniem na państwowym majątku. Lis najwyraźniej poczuł się zagrożony, że i jego szacher-macher ktoś skrytykuje.

Szczególnie zabawne jest jednak to, że mimo takiej filipiki Platforma zaczęła panicznie odwoływać najbardziej widoczne odprawy. Bo przecież – to zdanie kieruję szczególnie do p. Lisa – prawda jest taka, że i Tusk, i Ostachowicz, i Pan doicie podatnika. Powtarzam: jakichkolwiek byś Pan bzdur nagadał, to taka jest prawda. Ludzie to rozumieją, więc lepiej zdjąć im to z oczu.

Jednak piszę to wszystko nie dlatego, by polemizować z Lisem. To po prostu świetny przykład, jak ideał sięga bruku, jak człowiek zwalczający etatyzm, jakim niegdyś był Tusk, gdy stał się decydentem w ramach tego etatyzmu, przeszedł całkowitą przemianę i stał się tego etatyzmu propagatorem i beneficjantem.

I nie łudźmy się, że są ludzie odporni na tego typu proces. Bo przecież katalizatorem tej przemiany są pieniądze. I nas czeka więc ten sam los, jeśli – cytując klasyka – „nie zlikwidujemy koryta”.

Czy jednak rzeczywiście nie damy się oprzeć jego nieodpartemu przecież urokowi i je zlikwidujemy?

REKLAMA