Prywatno-państwowe imperium Jana Burego

REKLAMA

Szef klubu PSL Jan Bury (w październiku skończy 51 lat), w którego klubie poselskim CBA dokonało 10 lipca spektakularnej rewizji, rozpoznawalny jest tylko na Rzeszowszczyźnie. Faktycznie przez ostatnie 25 lat stał się jedną z najbardziej wpływowych osób w III RP. Odniósł sukces nie tylko w polityce (jest szefem klubu parlamentarnego, a w latach 2007-2012 był wiceministrem skarbu nadzorującym sektor energetyczny), ale także w biznesie.

Chociaż jego majątek szacowany jest w mediach na „zaledwie” od jednego do kilku milionów złotych, to jego prawdziwy kapitał stanowi wpływ na obsadę stanowisk w spółkach skarbu państwa i sądach (jest przedstawicielem Sejmu w Krajowej Radzie Sądownictwa). To modelowy przykład polityka, który wykorzystuje posiadane wpływy w tworzeniu biznesowego imperium. A te gwarantują bezkarność, nawet gdy w oczywisty sposób zostaje przyłapany na łamaniu prawa.

REKLAMA

„Transza” Burego

Jak ujawnił tygodnik „Do Rzeczy”, Bury jest figurantem operacji CBA o kryptonimie „Transza”. Służby weryfikują informacje, czy Bury ukrywa majątek (wyprowadza go do spółek z tzw. rajów podatkowych), wykorzystuje wpływy w państwowych spółkach, aby zaprzyjaźnieni z nim biznesmeni otrzymywali kontrakty; czy wreszcie korzysta ze wsparcia wpływowych prokuratorów i ludzi tajnych służb, aby zabezpieczyć swoją bezkarność.

CBA ma się interesować szczególnie związkami Burego z firmami z branży energetycznej, ze szczególnym uwzględnieniem tych, które zajmują się odnawialnymi źródłami energii, m.in. Carpatia Ventus. Sprawdzane mają być przepływy kapitałowe między tą firmą a spółką G & Ch. Moisi, zarejestrowaną na Cyprze. Finansami Carpatia Ventus ma zajmować się dobry znajomy Burego, chociaż nie figuruje on we władzach spółki.
Właśnie nieformalne wpływy w wymiarze sprawiedliwości są znakiem rozpoznawczym „grupy Burego”. Chociaż równie prawdopodobne jest, że na ten odcinek delegowała go macierzysta partia. PSL, jak mało które ugrupowanie, docenia rolę wpływów na obsady stanowisk prokuratorów, sędziów i w tajnych służbach. Dość powiedzieć, że w tygodniach poprzedzających przeszukania u Burego PSL zabiegało o powołanie „swojego” wiceszefa ABW (do października 2012 r. był nim Zdzisław Skorża, kolega Waldemara Pawlaka ze studiów), a także „swojego” wiceszefa CBA.

Siłę wpływów polityka PSL pokazuje skandal z czerwca 2011 roku, gdy CBA dostarczyło premierowi Tuskowi raport, z którego wynikało, że wiceminister skarbu Jan Bury złamał ustawę antykorupcyjną. Na początku 2011 roku nabył on 50 proc. udziałów w spółce So-Res, chociaż prawo pozwala wiceministrom mieć 10 procent. Jednocześnie ze zmianami właścicielskimi spółka zgłosiła rozszerzenie działalności o branżę energetyczną – i to akurat w tej części, którą nadzoruje minister Bury. On sam tłumaczył złamanie ustawy antykorupcyjnej „niezamierzonym błędem”.

Pytanie: czy prawnik z blisko dwudziestoletnim doświadczeniem w polityce mógł zapomnieć o jednym z najważniejszych ograniczeń ustawy antykorupcyjnej? Fakty wskazują na co innego. Dzięki temu, że transakcja miała miejsce na początku stycznia, Bury nie musiał wpisywać posiadanych udziałów do oświadczenia majątkowego (wpisuje się stan na 31 grudnia). Premier Donald Tusk okazał się dla Burego nadzwyczaj wyrozumiały: dał mu naganę i wymierzył karę, którą Bury sam zaproponował – przekazanie miesięcznego wynagrodzenia na cele charytatywne.

Próba sił

Bury nie tylko pozostał w rządzie, ale także w Krajowej Radzie Sądownictwa (KRS), która ma realny wpływ na kariery sędziów. To KRS przedstawia prezydentowi kandydata do urzędu Prokuratura Generalnego oraz wnioski o powołanie sędziów w Sądzie Najwyższym, Naczelnym Sądzie Administracyjnym, sądach powszechnych, wojewódzkich sądach administracyjnych i sądach wojskowych. Chociaż członkowie KRS powinni mieć nieposzlakowaną opinię, to Bury skutecznie zabiegał o utrzymanie swojej pozycji w KRS w obecnej kadencji Sejmu.

Jak działają nieformalne wpływy ludowców w wymiarze sprawiedliwości, pokazała sprawa oskarżonego o korupcję marszałka województwa podkarpackiego Mirosława K. W kwietniu 2013 roku sędzia, która rozpatrywała wniosek o jego tymczasowe aresztowanie i zdecydowała się na zwolnienie podejrzanego za śmiesznie niską kaucję 60 tys. zł, miała stwierdzić po wyroku, że „podejrzany powinien być zadowolony”. Sprawa skończyła się ogromnym skandalem. CBA zażądało postawienia zarzutów dyscyplinarnych sędzi. Szef CBA Paweł Wojtunik miał mocne argumenty. Tuż po wybuchu afery związanej z rzekomą wypowiedzią sędzi CBA przesłuchało agentów będących świadkami jej wypowiedzi na wykrywaczu kłamstw. Badanie wykazało, że mówili prawdę.

Sąd Okręgowy ograniczył się do oskarżenia CBA o atakowanie niezawisłości sądu. Sprawa została rozmyta. Postępowanie dyscyplinarne rzecznika przy KRS nic nie dało. KRS wydała w tej sprawie bezprecedensowy, emocjonalny komunikat piętnujący działania CBA. Równocześnie nie podjęła próby wyjaśnienia kontrowersyjnego wyroku sądu ani zachowania sędzi.

Ta sprawa bardzo zaszkodziła Buremu. Funkcjonariusze CBA w prywatnych rozmowach dają do zrozumienia, że kwestia dokończenia śledztwa dotyczącego „układu rzeszowskiego” stała się dla nich sprawą honorową.

Makarony i prąd

Aby zrozumieć obecne wydarzenia, warto prześledzić karierę Burego. Do Związku Młodzieży Wiejskiej należał od 18. roku życia, tj. od 1981 roku, a do satelickiego ZSL – od 1983 roku. Do wielkiej polityki na początku lat dziewięćdziesiątych, mimo młodego wieku, wchodził więc ze sporym doświadczeniem. Z racji rosnących wpływów politycznych – połączonych z dbałością o finanse – nazywany był przez pewien czas „zielonym Kwaśniewskim”.

W przeciwieństwie do byłego prezydenta, Bury nigdy nie zdobył jednak masowej popularności. Zadowalał się rosnącymi wpływami na Podkarpaciu i rozbudową biznesu, przekładającymi się na realną pozycję w PSL. A to z kolei pozwalało na udział w korzyściach wynikających ze sprawowania władzy przez tę partię. Jak duże są to wpływy i oczekiwania, pokazał pośrednio cytat z podsłuchanej rozmowy ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego z prezesem PKN Orlen Jackiem Krawcem. – J**nie go [Jana Burego z PSL – przypis Red.] w końcu ktoś i tyle. Na poważnie. No tyle tylko, że to może rozsypać się koalicja – mówił kilka miesięcy temu minister skarbu w trakcie spotkania w restauracji Sowa & Przyjaciele.

Zmuszony do dymisji latem 2012 roku z funkcji wiceministra skarbu, Bury przeszedł na pozycję szefa klubu PSL, ale związany z nim biznes nadal ma się dobrze. Jak to działa w praktyce, pokazuje przykład z początku tego roku opisany przez portal Natemat.pl.

Spółka, w której udziały ma Bury, zarobi miliony od państwowej Agencji Rezerw Materiałowych na „usługach przechowywania obejmujących magazynowanie oraz wymianę dań gotowych” (kontrakt realizowany będzie do 2017 r.). Gdy sprawa wyszła na jaw, po zaledwie kilku dniach medialnej burzy przycichła. Bez żadnych negatywnych konsekwencji dla posła Burego i jego polityczno-biznesowego imperium. Formalnie wszystko bowiem jest w porządku. W rzeczywistości kierowanie strumienia publicznych pieniędzy do spółek, których właścicielami są politycy i ich rodziny, zakłóca działanie wolnego rynku i uniemożliwia uczciwą konkurencję.

W latach 2008-2012 Makarony Polskie robiły szereg transakcji z Agencją Rynku Rolnego (ARR) o wartości dziesiątków milionów złotych. Opisując ten mechanizm w sierpniu 2012 roku, dziennikarze „Gazety Wyborczej” podali przykład umowy wartej 17 mln zł (było ich znacznie więcej!). W tekście zwrócono uwagę na fakt, że w ARR pracuje żona Burego, która równocześnie jest także członkiem… rady nadzorczej Makaronów Polskich!. – Dzięki zyskom z tych transakcji Makarony mogły obniżać ceny swoich produktów w sieciach handlowych i wygrywać walkę o rynek – tłumaczył mi jeden z przedsiębiorców produkujących makarony. Tym samym prywatny biznes związany z Janem Burym zyskuje przewagę konkurencyjną nad rywalami na rynku.
Podobny mechanizm działał również w biznesie energetycznym. Na początku 2013 roku na łamach „Uważam Rze” opisałem wraz Krzysztofem Galimskim schemat preferowania spółek związanych z Burym przez Eneę Wytwarzanie (dawniej Elektrownia w Kozienicach). Z raportu śledczego Ernst & Young dla rady nadzorczej, do którego dotarliśmy, wynika, że w latach 2010-2012 elektrownia zakupiła biomasę o łącznej wartości 300 mln zł. Niemal połowa tej kwoty – 147,3 mln zł – trafiła do firm powiązanych kapitałowo lub osobowo, przy czym wspólnym mianownikiem tych powiązań był przyjaciel i dawny wspólnik Burego – Zenon Daniłowski. Elektrownia w Kozienicach podpisała też kolejne umowy z dostawcami do 2015 roku na kwotę ok. 536 mln zł netto, z czego kontrakty opiewające na 454 mln zł (85 proc.) zawarto z tzw. wolnej ręki, bez przetargów!

Chociaż w wypowiedziach publicznych Daniłowski z Burym bagatelizowali swoją znajomość, to fakty mówią coś zupełnie innego. O tym, że zarząd Enei Wytwarzanie był w dobrej komitywie z ministrem Burym i Daniłowskim, świadczą ujawnione jesienią 2011 roku przez posła PiS Marka Suskiego zdjęcia ich wspólnej libacji urządzonej pół roku wcześniej w luksusowym hotelu w Kazimierzu Dolnym (rachunek opiewał na ponad 15 tys. zł). Na wykonanych z ukrycia zdjęciach widać, jak ówczesny wiceminister skarbu Jan Bury polewa biesiadnikom wódkę. Zarząd Enei Wytwarzanie tłumaczył później, że było to „wyjazdowe posiedzenie jej zarządu, połączone ze spotkaniem z przedstawicielami lokalnych władz samorządowych”. Nawet przyjmując to tłumaczenie (na zdjęciach żadnych samorządowców nie widać), trudno wyjaśnić obecność wiceszefa resortu oraz jego byłego wspólnika i zarazem ważnego kontrahenta elektrowni, a także fakt, że za ów suty posiłek zapłaciła elektrownia.

Jak widzimy, w grę wchodzą ogromne pieniądze. Chociaż Bury nie sprawuje już bezpośredniego nadzoru nad sektorem energetycznym, to wciąż ma masę atutów. Związani z nim ludzie zajmują kluczowe stanowiska w sądach (jak ujawnił „Newsweek”, prezes Sądu Rejonowego w Rzeszowie oraz jego żona zasilają fundusz wyborczy posła Burego). Równolegle z przeszukaniem biur posła Burego CBA weszło do gabinetu szefowej rzeszowskiej prokuratury apelacyjnej. Także tam dokonano przeszukania i zabezpieczenia dowodów, a sama prokurator została zawieszona (prokuratorzy mają – podobnie jak parlamentarzyści – immunitet). Będący przedmiotem politycznych targów i decyzji wymiar sprawiedliwości do tej pory był bezsilny wobec politycznych oligarchów takich jak Bury, dysponujących ogromnymi pieniędzmi i jeszcze większymi wpływami. Jeden z funkcjonariuszy tajnych służb, charakteryzując sprawę posła Burego i jego biznesowych układów, stwierdził, że los śledztwa „Transza” będzie testem na kondycję państwa polskiego.

Czy w ogóle jeszcze jest możliwe samooczyszczenie? Czy też mamy już w Polsce własną kastę „nietykalnych”?

REKLAMA