Rabunek na Cyprze. Jak wszędzie w UE!

REKLAMA

Przez ostatnie kilka dni na Cyprze miały miejsce dantejskie sceny. Ludzie masowo szturmowali banki, by wydobyć swoje pieniądze. Przyczyną run-u nie było jednak bankructwo banków jak to miało miejsce w dawnych dobrych czasach tylko to, że państwo zaplanowało zabrać sobie z kont obywateli od 6,75 proc. (dla lokat do stu tysięcy euro) do 9,9 proc. (dla lokat wyższych) ich odłożonego i już raz przecież opodatkowanego majątku.

Oczywiście reakcja tłumu była bezsensowna, bo wybrać wszystkich pieniędzy z lokat się już nie udało. Bo nie ma tyle gotówki. Pewnym ratunkiem były przelewy zagraniczne, ale i tu wiele banków zastosowało blokadę uzasadnioną świętami. Nie po to europejska bankowość jest przecież w gruncie rzeczy państwowa, a banki to tylko koncesjonariusze parapodatkowych usług, za które oczywiście zdzierają solidną prowizję, by państwo nie mogło położyć łapy na złożonym w nich majątku obywateli w dowolnej chwili.

REKLAMA

Jakie były przyczyny takich planów cypryjskiego państwa, które przecież uchodziło dotąd za raj podatkowy? Oczywiście takie jak zwykle – niemożność dopięcia budżetu i dramatyczne zadłużenie. I jak zwykle zamiast dokonać drastycznych nawet cięć, postanowiono po prostu obrabować tych, którzy coś mają (w teorii podatkowej to się nazywa ability to pay principle – co się wykłada, całkiem logicznie zresztą, że trzeba rabować tych, którzy są zdolni zapłacić). Jak ktoś by chciał się dowiedzieć czegoś więcej o podobnych uzasadnieniach to zapraszam do mojej książki „Czy można usprawiedliwić podatki”.

Powstaje pytanie czy i w Polsce liberalny rząd Tuska poważy się na podobne posunięcie, zwłaszcza, że nad polskim budżetem zbierają się coraz bardziej czarne chmury? Śmiem twierdzić, że nie wątpię. Tym bardziej, że na początku lat 80. minionego wieku podobne działania były w naszym kraju na porządku dziennym i nikt się specjalnie nie burzył (wtedy zamrożono lokaty w walutach – PRL-owskich złotówek nie rabowano, tylko po prostu je drukowano). A niektórzy specjaliści z ministerstwa finansów z tamtych czasów wciąż w nim siedzą i dobrze pamiętają te sprawdzone metody.

Nic bardziej nie przemawia za całkowitą zmianą systemu bankowości w Europie niż to co obecnie obserwujemy na Cyprze. Po prostu, jak widać, europejskie banki nie są bezpiecznym miejscem składowania oszczędności. Tylko czy istnieje w tej sprawie jakaś alternatywa?

Swoją drogą zabawne jest, że państwa dlatego właśnie podobno kontrolują banki, by nie było run-ów. Tymczasem jak trzeba, to same je wywołują. Ciekawe zresztą, czy te plany ostatecznie weszły w życie. Bo jeśli nie, to wypada pogratulować cypryjskiemu rządowi, że dostarczył swym obywatelom tak wyrafinowanej rozrywki.

A na koniec, skoro już o podatkach mowa, jak zwykle przypominam o możliwości zasilenia 1 proc. z podatku PIT Fundacji Najwyższego Czasu (tutaj). Zostało jeszcze tylko 6 tygodni na rozliczenie…

REKLAMA