Szymowski: Dlaczego i jak zreformować tajne służby?

REKLAMA

Polska jest światowym rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę służb specjalnych. I rekordzistą w dziedzinie ich nieudolności.

Gdańsk, rok 1995. Urząd Ochrony Państwa finalizuje przygotowywaną od kilku miesięcy akcję przeciwko handlarzom bronią. Gdy w końcu dochodzi do nielegalnej transakcji, komandosi UOP przystępują do akcji zatrzymania kupujących. W tym samym momencie z drugiej strony uderzają komandosi pomorskiej policji, którzy próbują zatrzymać sprzedających. Funkcjonariusze obydwu służb zderzają się ze sobą na miejscu. Szok, zdumienie, wątpliwości. Potem przez wiele miesięcy sprawą zajmują się prokuratorzy. W końcu okazuje się, że osoba kupująca nielegalnie broń pracowała niejawnie dla policji, a sprzedająca – dla UOP. Obie służby przez cały ten czas współpracowały ze sobą na innych płaszczyznach, a jednak nie zorientowały się, że realizują tę samą sprawę i że główne role w transakcji mają odegrać „przykrywkowi” pracujący dla służb. Ostatecznie i sprzedającego broń, i kupującego trzeba było wypuścić. Jako „wtyczki” realizujące operacje specjalne, osoby te nie podlegały odpowiedzialności karnej. Na nic zdało się również zabezpieczenie broni. Okazało się bowiem, że cały towar został kupiony przez służby właśnie na potrzeby tej operacji. Sprawa nie przyniosła oczekiwanego spektakularnego „sukcesu”, lecz ujawniła kompromitujący brak przepływu informacji pomiędzy dwiema państwowymi instytucjami zajmującymi się walką ze zorganizowaną przestępczością.

REKLAMA

Spektakularna wpadka kontrwywiadu

Warszawa, wiosna 2005 roku. Kontrwywiad Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymuje Marcina T. – asystenta posła Józefa Gruszki, który przewodniczy sejmowej komisji ds. PKN Orlen. Funkcjonariusze kontrwywiadu przez wiele miesięcy wcześniej zdobywali dowody, że T. jest rosyjskim agentem. Udokumentowano m.in. jego spotkania z oficerem rosyjskiego wywiadu działającym w Warszawie. T. przekazywał mu ciekawe informacje dotyczące m.in. niejawnych posiedzeń posłów wyjaśniających aferę Orlenu. Został zatrzymany i decyzją sądu trafił do aresztu. Został wkrótce wypuszczony, a po niejawnym procesie usłyszał wyrok uniewinniający. Jak to możliwe? W trakcie procesu wyszło bowiem na jaw, że T. pracował dla Agencji Wywiadu i Rosjaninowi przekazywał informacje odpowiednio spreparowane, częściowo fałszywe. Realizował więc świetną grę dezinformacyjną. Grę przerwało dopiero jego aresztowanie. Gdy sąd oczyścił go z zarzutów, Rosjanie zorientowali się, że polski wywiad wystrychnął ich na dudków. W ten sposób zniweczono wielomiesięczną operację polegającą na dezinformowaniu Rosjan co do przebiegu prac nad wyjaśnianiem „afery Orlenu”. Wszystkiemu zawinił brak współpracy między kontrwywiadem ABW i Agencją Wywiadu.

Jedenaście instytucji

Polska jest rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę służb specjalnych. Małe państwo, nie będące światowym mocarstwem, posiada aż siedem takich służb. Dwie z nich zajmują się wywiadem i kontrwywiadem wojskowym. Trzecia – przez wiele lat najbardziej profesjonalna – zajmuje się wywiadem zagranicznym, a czwarta (ABW) bezpieczeństwem wewnętrznym, czyli głównie kontrwywiadem. Do tego dochodzi jeszcze Centralne Biuro Antykorupcyjne, powołane w czasach PiS do ścigania korupcji. Szósta służba to Centralne Biuro Śledcze, zajmujące się zwalczaniem zorganizowanej przestępczości. Mamy również wywiad skarbowy, którego zadaniem jest ściganie przestępczości finansowej – zwłaszcza nierejestrowanych dochodów i „brudnych” pieniędzy. Do tego trzeba dodać jeszcze dwie instytucje: część komórek policyjnych i Żandarmerię Wojskową. Przepisy prawne dają im bowiem uprawnienia do pracy operacyjnej i stosowania środków techniki operacyjnej (m.in. podsłuchów czy obserwacji). Te same uprawnienia posiada… Służba Celna. Istnieje jeszcze Centrum Antyterrorystyczne, które kiedyś podlegało MSW, a dziś podlega szefowi ABW. Centrum zajmuje się koordynacją działań związanych z przeciwdziałaniem terroryzmowi. Skupia funkcjonariuszy mających doświadczenie z pracy w innych służbach, a także współpracuje ze służbami innych państw odpowiedzialnymi za walkę z terroryzmem. Formalnie służb specjalnych mamy siedem. Dodatkowo cztery instytucje mają uprawnienia zbliżone do służb. Daje to więc jedenaście instytucji państwowych uprawnionych do inwigilacji obywateli!

Dla porównania: Niemcy mają jedynie trzy tajne służby: wywiad zagraniczny (BND), kontrwywiad cywilny (BfV) i kontrwywiad wojskowy (MAD). Z kolei BKA – czyli policja kryminalna – zajmuje się zwalczaniem zorganizowanej przestępczości kryminalnej, a przestępczością skarbową zajmują się jej wyspecjalizowane komórki. Ewentualną niezgodność dochodów obywateli ze stanem ich życia weryfikują… urzędy skarbowe. Dania ma jedną służbę specjalną, w strukturach której funkcjonują komórki zajmujące się wywiadem, kontrwywiadem, analizami, zwalczaniem terroryzmu itp. W Izraelu od lat funkcjonują trzy służby: Mosad (wywiad zagraniczny), Szin Bet (kontrwywiad cywilny i wojskowy) oraz Aman (wywiad wojskowy działający głównie na obszarze wrogich państw muzułmańskich – głównie Iranu). Francja ma dwie tajne służby: DGSE (cywilny wywiad i kontrwywiad) oraz DRM (wywiad wojskowy). Taki system ułatwia kontrolę i wzajemny przepływ informacji. Uniemożliwia również aresztowanie agentów jednej służby przez drugą służbę lub wzajemną rywalizację służb ze szkodą dla państwa.

Co równie istotne: w Polsce w służbach zatrudnia się znacznie więcej osób. Jak wynika z oficjalnych danych, w obu niemieckich służbach kontrwywiadowczych w 2008 roku pracowało 2500-2600 funkcjonariuszy. W Polsce sama tylko Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrudnia ok. 6,5 tysiąca osób.

Coraz większy bałagan

Ilość niestety nie przechodzi w jakość. Pierwszy problem polega na dublowaniu kompetencji i zadań służb. Poza wywiadem wojskowym i cywilnym wszystkie służby mają obowiązek zajmować się zwalczaniem korupcji i przeciwdziałaniem „praniu brudnych pieniędzy”. Za osiągnięcia w tych dwóch dziedzinach w służbach można najszybciej uzyskać awans, nagrodę pieniężną lub inne przywileje. Znaczna część funkcjonariuszy tajnych służb wzięła się więc za realizację tych dwóch celów – zupełnie zresztą niepotrzebnych. Aby zapewnić lepszą współpracę ze społeczeństwem, wywiad skarbowy zdobył tzw. fundusz operacyjny, przeznaczony na wypłaty dla informatorów, dzięki którym dowie się o nielegalnych dochodach innych osób. Wywołało to w społeczeństwie patologię powszechnego donosicielstwa. „Dziennik” ujawnił, że do urzędów skarbowych i kontroli skarbowej w całym kraju wpływa co miesiąc… ponad tysiąc donosów – z reguły powodowanych niechęcią donosiciela do kogoś, komu w życiu lepiej się powodzi. Z „szarą strefą” walczą też dodatkowo i CBA, i CBŚ, i ABW. Oczywiście cała ta „walka” dotyczy bzdur. Służby chętnie zajmą się Kowalskim, który część pieniędzy zarobił w szarej strefie (np. w budownictwie) i kupił sobie za to nowy, lepszy samochód. Przyjdą też do Nowaka, aby zapytać, skąd miał pieniądze na urządzenie mieszkania czy domu. Nie zajmą się natomiast zakupami w trybie bezprzetargowym, w wyniku których dziesiątki milionów złotych przepływają z państwowych instytucji do prywatnych spółek. Nie zajmą się też przypadkami nieudanych inwestycji (często ich beneficjentami są spółki powiązane z politykami), które owocują monstrualnymi karami nakładanymi na Polskę przez Unię Europejską. Dla przykładu: żadnej ze służb chroniących skarb państwa przed tymi, którzy narażają go na straty, nie zainteresowała umowa z czerwca 2010 roku zawarta między Narodowym Bankiem Polskim a Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Za otwarcie tzw. elastycznej linii kredytowej, dającej Polsce możliwość wzięcia 20 mld $ kredytu w wypadku ogromnego kryzysu, polski rząd zapłacił MFW aż… 60 mln dolarów. Były to pieniądze wyrzucone w błoto, bo kryzys nie nadszedł, a umowa była do tego stopnia nieprecyzyjna, że ewentualny kredyt byłby i tak uzależniony od widzimisię urzędników MFW. Służb nie zainteresował również podpisany przez Ministerstwo Obrony Narodowej kontrakt na dostawę rakiet krótkiego zasięgu. W czasach gdy resortem kierował Jerzy Szmajdziński, kupiono od izraelskiej firmy nowoczesne rakiety przeciwlotnicze. Już po dostarczeniu ich do Polski okazało się, że działają tylko w warunkach pogodowych charakterystycznych dla pustyni Negew, a w Polsce działać nie będą także z tego powodu, iż… zapomniano kupić wyrzutni do tych rakiet. Całkowity koszt tenj „inwestycji” wyniósł około 5 mld złotych, ale służby nie uznały tego za narażenie skarbu państwa na straty. Tego samego zdania była prokuratura, która śledztwo w sprawie umorzyła.

Logika urzędnika

Drugi problem to wadliwe finansowanie służb. Kilka miesięcy temu wystąpiłem do Komendy Głównej Policji z zapytaniem, w jaki sposób wydano pieniądze na inwestycje w sprzęt dla policji. Okazało się, że najwięcej wydano na nieoznakowane pojazdy, które trafiły do… policjantów z wydziałów ruchu drogowego. Ogromne środki wydano też na wideorejestratory, fotoradary, laserowe mierniki prędkości itp. Potem okazało się, że pieniędzy brakuje na wyposażenie dla funkcjonariuszy zajmujących się walką z przestępczością, m.in. na amunicję potrzebną do obowiązkowych ćwiczeń. Brakło też środków na wyposażanie siedzib Centralnego Biura Śledczego, na kamizelki kuloodporne dla funkcjonariuszy, na sprzęt dla techników kryminalistycznych. Wniosek z tego płynie prosty: osoby przekraczające dozwoloną prędkość na polskich drogach są dla społeczeństwa znacznie większym zagrożeniem niż bandyci i inni przestępcy.

Na dwa fronty

Funkcjonowanie polskich służb wymaga radykalnych zmian. W pierwszej kolejności należy zmienić kuriozalne przepisy podatkowe, aby były jasne, proste i nie zachęcały do oszukiwania. Wówczas zniknie konieczność utrzymywania wywiadu skarbowego oraz komórek w innych służbach odpowiedzialnych za utrudnianie życia podatnikom i przedsiębiorcom. Również likwidacja wielu niepotrzebnych przepisów natychmiast spowoduje, że korupcja zniknie sama z siebie. Będzie więc można rozwiązać CBA, a ograniczone do minimum komórki antykorupcyjne w policji czy w ABW posłać do ścigania skorumpowanych sędziów i prokuratorów. W pozostałych służbach niezbędna jest weryfikacja kadr, aby pozbyć się ludzi z czasów PRL, partyjnych aparatczyków i różnych innych nieudaczników. Później konieczne wydaje się utworzenie z pozytywnie zweryfikowanych funkcjonariuszy jedynie dwóch służb: jednej zajmującej się wywiadem zagranicznym (cywilnym i wojskowym), a drugiej zajmującej się bezpieczeństwem wewnętrznym, a więc kontrwywiadem wojskowym i cywilnym, zwalczaniem zorganizowanej przestępczości, walką z terroryzmem oraz prowadzeniem skomplikowanych śledztw. Tylko takie rozwiązanie umożliwi sprawne funkcjonowanie służb i ich rzetelne działanie na rzecz bezpieczeństwa państwa. Każde inne rozwiązanie będzie prowadzić do powiększania aparatu inwigilującego obywateli, zajmującego się ściganiem głupot i niezdolnego do zapewnienia nam bezpieczeństwa.

(źródło: NCZ! 2011; publikujemy w ramach cyklu tekstów archiwalnych, które nie poddały się upływowi czasu i prezentują “ostre”, często kontrowersyjne poglądy naszych Autorów)

REKLAMA