Co zrobić, aby wolność zagościła na stałe?

REKLAMA

W tekście o perspektywie przyspieszonych wyborów (str. VII e-wydania) pokazuję, że jeśli miałyby się one odbyć, to być może zostaną przeprowadzone już 7 września. I gdyby premier Tusk, przygnieciony sensacjami i przekleństwami swoich ministrów, zdecydował się na takie rozwiązanie, to nagle mogłoby się okazać, że wolnościowcy mogą w końcu zacząć realizować swój program. I to wyjątkowo szybko – bo jeszcze w tym roku. Optymistycznie można zakładać, że przynajmniej część postulowanych reform da się szybko wprowadzić w życie.

Powstaje jednak pytanie: co zrobić, by zmiany te zakonserwować? Bo co z tego, że zlikwidujemy podatki bezpośrednie, jeśli okaże się, że w kolejnych wyborach będziemy mieli gorszy wynik i ktoś je natychmiast przywróci?

REKLAMA

Wydaje się, że trudno jest marzyć obecnie o zmianie całej konstytucji, gdyż do tego potrzebna jest ogromna przewaga głosów. Może więc rozwiązaniem jest wprowadzenie modelu referendalnego na wzór szwajcarski. Dotąd jakakolwiek w Polsce władza panowała, to odrzucała – z jednym wyjątkiem – wszelkie dozwolone niby prawem wnioski referendalne obywateli, a także proponowane przez nich rozwiązania prawne, czyli tzw. ustawy obywatelskie. Można wręcz stwierdzić, że demokracja bezpośrednia po prostu w Polsce nie działa – bo trudno za taką uznać zmanipulowane przez państwo i przez nie zaordynowane referendum unijne czy konstytucyjne.

Tymczasem praktyka szwajcarska, ale też amerykańska wskazuje, że referenda zatwierdzające lub odrzucające projekty legislacyjne to najskuteczniejsza droga do wprowadzania rozwiązań wolnościowych i hamowania legislacji socjalistyczno-postępowej. To dzięki referendom Szwajcaria ma najmniej ministerstw w Europie, nie jest członkiem UE, a dopiero od niedawna jest w ONZ. To referenda powstrzymują w Stanach Zjednoczonych rewolucję homoseksualną, tak ochoczo popieraną przez większość wybieralnych polityków i urzędników.

Wprowadzenie zasady, że każda ustawa o charakterze ustrojowym i podatkowym musi być zatwierdzona przez referendum – co byłoby zadaniem prostszym niż zmiana całej konstytucji – to chyba najlepsza ścieżka do zachowania status quo po wprowadzeniu wolnościowych zmian.

A na koniec mam do Państwa prośbę. W tygodniu przedwyborczym otrzymaliśmy sporo sygnałów o tym, że w wielu kioskach brakuje naszego tygodnika. Bagatelizowaliśmy te sygnały, sądząc, że wynika to z naturalnego wzrostu sprzedaży w czasie okołowyborczym. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że numer przedwyborczy (20) sprzedał się w firmie Ruch… o połowę słabiej niż zwykle. Nie da się tego oczywiście wytłumaczyć inaczej (u innych dystrybutorów odnotowaliśmy wzrost sprzedaży) niż w taki sposób, że część nakładu nie dotarła do punktów dystrybucyjnych – co byłoby zgodne z otrzymywanymi od Państwa sygnałami. Aby jednak móc zażądać wyjaśnień od dystrybutora, potrzebujemy jak najwięcej pisemnych świadectw o tym, że gazety w wielu punktach sprzedaży po prostu nie było. Jeśli więc ktoś z Państwa zauważył taki fakt, to bardzo prosimy o poinformowanie nas o tym, wraz ze wskazaniem konkretnego punktu sprzedaży, na adres mailowy [email protected]. Może udana interwencja spowoduje, że nieznani sprawcy ograniczą swoją działalność na rynku prasowym…

REKLAMA