Wietnam w azjatyckim rozdaniu kart

REKLAMA

Wietnam jest państwem komunistycznym z nazwy. Od czasu kiedy „komuniści” objęli władzę na północy kraju, a potem, w 1975 roku zdobyli południe, rozciągnęli swój autorytarny system polityczny na cały kraj. USA są z kolei państwem demokratycznym, główną ostoją tak zwanego wolnego świata. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ub. stulecia oba państwa prowadziły względem siebie niewypowiedzianą wojnę. Komuniści wietnamscy traktowali amerykańskich jeńców bezwzględnie, nieraz tak jak to pokazywał film „Łowca jeleni”, a Amerykanie zrównywali Wietnam Północny dywanowymi nalotami lub wykurzali na południu partyzantkę Vietkongu przy pomocy napalmu. A dziś Wietnam należy do najważniejszych sojuszników USA w Azji Południowo-Wschodniej, co tylko potwierdza tezę, że w polityce nie ma rzeczy niemożliwych.

Mimo że za centrum cywilizacji Azji Wschodniej uchodzą Chiny, historia Wietnamu, liczona od 2879 roku przed Chrystusem, jest dłuższa od dziejów Chin, które ponoć zaczęły się w roku 2852 przed narodzinami Zbawiciela. Dziś Wietnam, z około 90-milionową ludnością, jest dużym krajem, obawiającym się wzrostu znaczenia Chin i widzącym w nim raczej zagrożenie niż szansę.

REKLAMA

Ciągnący się od kilku tysięcy lat konflikt z cesarzem z Północy trwa nadal, przy czym teraz polem niezgody są wyspy na Morzu Południowochińskim: Paracelskie i Spratly. Pierwsze z nich leżą na wschód od Wietnamu i należały swego czasu do Wietnamu Południowego. Kiedy to państwo zaczęło się sypać pod ciosami komunistycznej północy, Chińczycy dokonali desantu na wyspy w 1974 roku, zabili wietnamskich żołnierzy i od tej chwili mają ten archipelag w posiadaniu. Formalnie włączyli go do prowincji Hajnan. Jednak po zjednoczeniu kraju Północ zażądała zwrotu tych wysp. Chińczycy nie tylko odmówili, ale też przepędzają z tego rejonu wietnamskie łodzie rybackie i patrolowe. W tym roku konflikt jeszcze się zaostrzył, kiedy Chińczycy postawili w maju platformę wydobywczą w pobliżu wysp. Ten manewr ochraniała wielka chińska flota, składająca się aż z 50 jednostek. Wietnamskie jednostki, które tam podpłynęły, były odpędzane, polewane wodą lub wręcz taranowane. Ta gigantyczna platforma stała się pewnym testem na odporność Wietnamczyków, ale okazało się, że Hanoi nie zamierza ustąpić. Wysłało tam swoje łodzie patrolowe, które… staczały regularne bitwy na armatki wodne.

Na lądzie też się dużo działo. W Hanoi i w kilku miastach na północy kraju doszło do gwałtownych antychińskich demonstracji. Po kilku miesiącach Chińczycy uznali, że platforma spełniła swoje zadanie i ją odholowali. Żeby było zabawniej, w ten spór o wyspy wmieszał się także drugi chiński rząd – na Tajwanie.
Drugim polem konfliktu są wyspy Spratly, leżące w południowej części Morza Południowochińskiego, nazywanego na Filipinach Morzem Zachodniofilipińskim. Do tych wysp lub do ich części pretensje zgłaszają – oprócz ChRL, Tajwanu i Wietnamu – trzy inne państwa: Filipiny, Malezja i Brunei, przy czym ChRL i Tajwan są najdalej położone od przedmiotu sporu. Konflikt o te archipelagi ma nie tylko znaczenie gospodarcze – wokół nich są podmorskie złoża gazu i ropy oraz wielkie zasoby ryb – ale przede wszystkim strategiczne, ponieważ przez Morze Południowochińskie przechodzi 1/3 światowego transportu morskiego, więc kontrola nad oboma archipelagami oznacza praktycznie kontrolę nad transportem przez to morze. Ponieważ w zeszłym roku, podczas wizyty w Wietnamie, chiński premier Li Keqiang mówił o możliwości wspólnej eksploatacji zasobów morskich, dla Hanoi akcja z platformą musiała stanowić pewne zaskoczenie oraz jasną informację, że Chiny poczuły się na tyle już silne, że porzucają dotychczasową politykę niewychodzenia przed szereg, sformułowaną jeszcze przez Deng Xiaopinga.

Wietnam i ASEAN

Na szczęście dla Hanoi nieprzerwany rozwój Chin budzi strach także u innych sąsiadów. Dlatego też coraz silniejsze są więzy pomiędzy tymi krajami grupy ASEAN, które czują się zagrożone, takimi jak autorytarny ( komunistyczny) Wietnam, katolickie Filipiny, muzułmańska Malezja, a nawet buddyjska Birma. Szczególnie dobre relacje Wietnam ma z Filipinami, z którymi przeprowadza wspólne wojskowe manewry na morzu Południowochińskim. Podobnie dobrze układa się współpraca z małym sułtanatem Brunei. Bardzo ważne są dla Wietnamu stosunki z największym państwem grupy ASEAN – Indonezją, która popiera państwa grupy w sporze z Chinami o Spratly. Trochę inaczej układają się relacje z pozostałymi krajami dawnych francuskich Indochin. Z Kambodżą, w której po pozbyciu się Czerwonych Khmerów przywrócono monarchię, relacje są co najmniej poprawne, ale Phnom Penh na wszelki wypadek utrzymuje także coraz lepsze stosunki z Pekinem. Jeszcze bardziej te relacje widoczne są w przypadku Laosu, którego stosunek do Wietnamu jest jakby kopią relacji Wietnamu do Chin. Liczący 7 mln ludności Laos stara się zrównoważyć wpływy wietnamskie (Wietnam to największy inwestor w Laosie) dobrymi relacjami z Chinami i Tajlandią.

Grupa ASEAN jest wręcz wzorowym przykładem, jak kraje o kompletnie różnej historii, cywilizacji i religii potrafią zjednoczyć swoje wysiłki w celu zapewnienia ochrony wspólnych i krajowych interesów.

Wietnam w azjatyckiej układance

Nowe rozdanie kart w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, zapoczątkowane systematycznych wzrostem potencjału Chin oraz zwrotem polityki USA w kierunku Azji i Pacyfiku, spowodowały, że międzynarodowa pozycja co najmniej kilku krajów uległa zmianom, w niektórych przypadkach niemal rewolucyjnym. Do tych ostatnich zalicza się z pewnością Wietnam. W Hanoi zdają sobie sprawę, że poparcie ze strony grupy ASEAN to za mało, żeby czuć się bezpiecznie, toteż Wietnam szuka wszędzie sprzymierzeńców, również poza tą grupą. Najważniejsze są relację z USA. Jeżeli słowo „piwot” budzi jeszcze pewne obiekcje u niektórych osób w Polsce odnośnie faktu, czy USA rzeczywiście dokonały zwrotu wektorów swej polityki, to w przypadku relacji Wietnam-USA to słowo jest jak najbardziej na miejscu.

Starzy wrogowie zapomnieli o wojnie. Dziś jednoczy ich chińska potęga. Teraz politycy amerykańscy chętnie odwiedzają Hanoi. Do stolicy Wietnamu zawitał nawet gen. Dempsey – szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, a więc najwyższy stanowiskiem wojskowy w armii amerykańskiej. Jeszcze większą sensacją była zapewne wizyta senatora Johna McCaina. W czasie wojny wietnamskiej walczył on jako pilot, a jego samolot został zestrzelony nad Hanoi. On sam trafił do obozu jenieckiego, potem do izolatki, był ciężko torturowany. Dziś jest uważany niemal za lobbystę współpracy z Wietnamem. W efekcie tych nacisków amerykański rząd ograniczył embargo na dostawy broni do Wietnamu. Obecnie Hanoi może już kupować to wyposażenie militarne, które jest określone jako „nieśmiercionośne”, czyli w zasadzie logistyczne. Zapewne jest kwestią czasu, kiedy embargo zostanie jeszcze bardziej ograniczone. Stosunki pomiędzy oboma krajami są już na tyle dobre, że odbyły się manewry wojenne obu flot, a teraz mówi się – co już byłoby ironią historii – o czasowym wynajęciu Amerykanom… ich dawnej słynnej bazy lotniczej w Da Nang, którą właśnie odwiedził gen. Dempsey.

Drugim wielkim krajem, z którym Wietnam bardzo zacieśnił swoje relacje, jest Japonia. Wzrasta współpraca i wymiana handlowa. Japonia jest też poważnym inwestorem w Wietnamie. Od trzech lat trwa już współpraca wojskowa, a premier Abe pierwszą swoją zagraniczną wizytę złożył właśnie w Wietnamie. Współpraca ulegnie też wzmocnieniu, ponieważ Japonia złagodziła swoje obostrzenia odnośnie eksportu broni, znanej z wysokiej jakości, i zapewne Wietnam będzie zainteresowany jej zakupem, zwłaszcza że armia wietnamska przechodzi proces przezbrojenia na uzbrojenie zachodnie. Nie ulega wątpliwości, że Japonia będzie zacieśniała swoje relacje z Hanoi zarówno w sferze gospodarczej, jak i militarnej. Celem Tokio będzie stworzenie regionalnego układu bezpieczeństwa w którym Wietnam będzie odgrywał jeśli nie kluczową rolę, to na pewno bardzo ważną.

Trzecim wielkim krajem, który staje się sojusznikiem Wietnamu, są Indie, niezmiernie zaniepokojone aktywnością Chińczyków w rejonie Oceanu Indyjskiego, gdzie Chiny budują kilkanaście baz morskich. W odpowiedzi Indie zacieśniły swoje relacje z Wietnamem – i to nie tylko polityczne czy gospodarcze, ale również militarne, łącznie z pojawieniem się indyjskiej floty wojennej w wietnamskich portach. Hanoi nie ogranicza się tylko do relacji politycznych, doskonale wiedząc, że sprzymierzeńcami mogą być także ci, którzy budują pozycję ich gospodarki. Z tego względu Wietnam już dawno przedefiniował swoją politykę gospodarczą, zachęcając do inwestowania nie tylko zagraniczne koncerny, ale nawet emigrantów – włącznie z tymi, którzy musieli uciekać z kraju w czasie i po upadku Wietnamu Południowego.

Gospodarka – wielkie perspektywy

W 1986 roku zaczęto wprowadzać reformy gospodarcze na wzór chiński. Według danych Banku Światowego, wartość PKB Wietnamu wynosiła w 1986 roku 26 mld $, a w 2013 roku PKB – 155 mld $. Licząc od 1986 roku, wzrost PKB wyniósł więc kilkaset procent. Faktem jest, że Wietnam zaliczał się do najbiedniejszych krajów świata i startował z bardzo niskiego pułapu, ale wzrost gospodarczy jest naprawdę imponujący. Mimo tych oszałamiających danych jest to ciągle kraj niezamożny. Dla porównania: Filipiny, mające podobną liczbę mieszkańców (o ok. 10% większą), mają PKB o 100 mld dolarów wyższy, a PKB liczony wg parytetu siły nabywczej – nawet o 150 mld dolarów. Wietnam w 2012 roku zawarł umowę z Unią Europejską o partnerstwie i współpracy, a obecnie jest negocjowana druga umowa, jeszcze ważniejsza, o wolnym handlu. Wietnamczycy są dość dobrze przygotowani na wejście na rynki światowe. Już w tej chwili milion z nich posługuje się językiem angielskim, a ponadto taka sama liczba mówi po francusku. Uważa się, że gospodarka Wietnamu ma świetne perspektywy. PKB w nadchodzących latach będzie rosło o co najmniej 6% rocznie i w ciągu pięciu lat osiągnie poziom wyższy o 50% od obecnego. Duży udział w tworzeniu PKB ma zagranica. Przekazy od wietnamskiej diaspory, ocenianej na 3,5 do 4 mln osób, wynoszą 11 mld $ rocznie, a zagraniczne inwestycje wynoszą 17,3 mld $ i dają niemal 2/3 eksportu.

Wietnam ponadto ma bardzo proeksportową strukturę terytorialną – bardzo długą linię brzegową z brakiem większej głębi, co powoduje, że koszty transportu wewnętrznego nie są wysokie. Równomierne rozmieszczenie największych portów – Hanoi/Hajfong na północy, Da Nang w środku i Ho Chi Minh (Sajgon) na południu – dodatkowo ułatwia eksport i import. Wietnam to kraj nadchodzącego międzynarodowego sukcesu, mający dobrze wykwalifikowaną i jeszcze tanią siłę roboczą oraz system polityczny zapewniający spokój społeczny. Wietnamczycy, jak większość społeczeństw tamtego regionu, preferują pracę zbiorową oraz kultywują pomoc wzajemną, mają silną motywację do odniesienia sukcesu i szybko reagują na zmiany rynkowe. Jest tylko kwestią czasu, kiedy ich PKB stanie się większy od naszego.

Wietnamski piwot

Kilkadziesiąt lat temu komunistyczny Wietnam był uważany za lojalnego sojusznika ZSRS i Chin. Dzisiaj ten sam Wietnam, rządzony przez tę samą partię, staje się sojusznikiem państw, z którego kontyngentami wojskowymi walczył. Wietnam to najlepszy dowód na to, że wzrost znaczenia Chin może odwracać sojusze i całkowicie zmieniać świat, który znamy z XX wieku.

Autorzy: Wojciech Tomaszewski, Radosław Pyffel (NCZ!)

REKLAMA