Żuraw: Polityczna poprawność na Wielkanoc

REKLAMA

Zakaz używania słowa „Wielkanoc” w wielkanocnym pochodzie, obdarowywanie dzieci „wiosennymi kulkami” (a nie wielkanocnymi jajkami), określanie Wielkiego Tygodnia „tygodniem nienawiści” – to tylko niektóre przykłady ataków wyznawców politycznej poprawności na święta Wielkiej Nocy. Wielka Niedziela dla każdego katolika jest najważniejszym wydarzeniem w ciągu roku liturgicznego.W tym dniu, obchodząc zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, chodzimy całymi rodzinami na msze rezurekcyjne i zasiadamy do stołów, w Polsce zaś tradycyjnie dzielimy się święconym jajkiem. Jest to dla nas czas wielkiej radości z odkupienia przez Syna Bożego naszych grzechów oraz nadziei na zbawienie i życie wieczne. I choć zdawać by się mogło, że powód tej radości i nadziei – Jezus Chrystus – jest głównym punktem Wielkiego Postu, Wielkiego Tygodnia i Wielkiej Niedzieli, zachodni postępowcy uważają inaczej.

Świąteczny zajączek agentem Chrystusa

REKLAMA

Ateizujące się coraz bardziej Niemcy, gdzie co czwarty ankietowany nie wie, dlaczego obchodzi się Wielkanoc, nie mają w swoich zwyczajach święcenia pokarmów i dzielenia się jajkiem (nie mówiąc o obrzędach religijnych), a za najistotniejszy moment tego dnia uważają szukanie przez dzieci świątecznego zajączka podczas uroczystego śniadania. Zabawa, która powoli wkrada się również do polskich domów, polega na ukryciu przed dzieckiem słodkości (czy to w mieszkaniu, czy w ogrodzie). Jeśli dzieci jest więcej niż jedno, organizuje się również konkursy: kto znajdzie więcej zajączków lub jajeczek z czekolady, wygrywa. Rodzinna atmosfera oraz wspólne biesiadowanie niemal całkowicie wyparły wśród Niemców (dotyczy to także wielu innych narodów) religijny aspekt świąt. Ale okazuje się, że świąteczny zajączek, będący dla większości katolików symbolem komercjalizacji i sekularyzacji Wielkiej Nocy, coraz częściej na Zachodzie uważany jest za narzędzie… chrześcijańskiej indoktrynacji.

Choć pomysł szukania przez dzieci świątecznych zajączków z czekolady oraz wręczania jajeczek z niespodziankami i innych drobiazgów nie ma tak naprawdę nic wspólnego z religijnym przeżywaniem Zmartwychwstania Pańskiego, władzom Indian River School District w USA (największy okręg szkolny w stanie Delaware) wydał się „dyskryminujący inne wyznania”. Tamtejsi urzędnicy wydali zatem w 2011 roku specjalne zalecenie, wedle którego żadna szkoła w okręgu nie może obchodzić świąt Wielkiej Nocy – czy to poprzez formułowanie niewłaściwych (czytaj: religijnych) wypowiedzi, czy przez świąteczny wystrój sal, czy też poprzez rozdawanie dzieciom słodyczy. Na „czarną listę” trafił także właśnie świąteczny zajączek. Zdaniem urzędników, jego eksponowanie może ograniczać wolność innych wyznań i obrażać niechrześcijan.

„Wiosenne kulki” i ogródek z jogą

W tym samym 2011 roku władze jednej z publicznych szkół w Seattle (stan Waszyngton) zakazały używania przez pracowników sformułowań „jaja wielkanocne” wobec plastikowych jajek ze słodyczami – i zaleciły zastąpić tę „niepoprawną” nazwę określeniem „wiosenne kulki”. Dyrekcja parków w tym samym mieście nakazała z kolei usunięcie słowa „Wielkanoc” z ogłoszeń reklamujących popularną w USA zabawę, polegającą na chowaniu w różnych miejscach i odnajdowaniu wielkanocnych jajek (a raczej „wiosennych kulek”). W tej sytuacji nie dziwi, że prezydent USA Barack Obama zapomniał w 2011 roku o zwróceniu się do chrześcijan na Wielkanoc. W tym samym czasie uczczone przez głowę amerykańskiego państwa zostały islamskie Id-al-Fitr i Ramadan oraz żydowska Pascha, mające – zdaniem prezydenta – wyjątkowy charakter.

A jak prywatnie obchodził Dzień Zmartwychwstania Pańskiego prezydent USA? Po powrocie z mszy w kościele baptystów zorganizował w Białym Domu pogadanki o odchudzaniu i tzw. yoga garden (ogródek z jogą), na które zaprosił m.in. „katolików” popierających aborcję (na zdjęciu otwierającym artykuł prezydent USA spożywa z rodziną i współpracownikami uroczystą, żydowską paschę – 2013)

„Wystąp przeciw tygodniowi nienawiści”

Ataki na święta Wielkiej Nocy zdarzają się coraz częściej w\ placówkach – przynajmniej nominalnie – katolickich. W Wielki Czwartek 2009 roku University of Notre Dame, prestiżowy prywatny uniwersytet katolicki w Indianie (absolwentką tej uczelni jest m.in. Condoleezza Rice), ogłosił cykl imprez odbywających się w tygodniu po Wielkiej Nocy, których celem było promowanie – jak to określono – „ducha otwartości”. W ramach projektu wyświetlono m.in. film opowiadający historię młodego homoseksualisty, syna kobiety głębokiej wiary, który chcąc spełnić oczekiwania matki, zaczyna uczęszczać do wspólnoty prezbiteriańskiej. Szybko jednak okazuje się, że nietolerancja Kościoła jest tak porażająca, iż doprowadza chłopaka do samobójstwa, a to z kolei jego matkę do wewnętrznej przemiany.

„Modlitwy za Bobbiego” („Prayersfor Bobby”) – bo taki tytuł nosił film – wpisały się idealnie w hasło całej inicjatywy: „Wystąp przeciw tygodniowi nienawiści”. Studenci „katolickiego” uniwersytetu z woli jego władz obchodzili także po Wielkiej Nocy Dzień Milczenia (Day of Silence), wyrażając w ten sposób sprzeciw wobec rzekomego prześladowania homoseksualistów na amerykańskich uczelniach. Przekaz projektu był jasny: katolicyzm, potępiając homoseksualistów, sam dopuszcza się grzechu i dlatego należy tę religię zwalczać. Podobną linię walki z katolicyzmem podjęły szkoły w australijskim Sydney. Władze tamtejszych placówek zakazały używania słowa „Wielkanoc” podczas… Parady Wielkanocnej. Taki zabieg ma oficjalnie na celu wpojenie młodzieży tolerancji religijnej i uświadomienie, że na wiosnę jest wiele innych, nie tylko chrześcijańskich uroczystości religijnych.

Jeszcze większe obostrzenia wprowadzono w australijskich przedszkolach. Według przepisów z 2011 roku, za nakłanianie dzieci do takich „czynności religijnych” jak ubieranie bożonarodzeniowej choinki czy chowanie i szukanie wielkanocnych jajek ośrodkom grozi grzywna nawet do 50 tys. dolarów.

Przystanki świeckości na Drodze Krzyżowej

Polityczna poprawność ma się dobrze nie tylko w USA i Australii. Przypomnijmy, że w wydanym dwa late temu kalendarzu Unii Europejskiej (przedmowę do polskiej edycji napisał europoseł Janusz Lewandowski) zabrakło Wielkiej Nocy, choć jednocześnie umieszczono w nim święta żydowskie, muzułmańskie czy hinduistyczne, nie mówiąc o takich wydarzeniach jak Halloween czy Walentynki. Z kolei w Wielkiej Brytanii coraz więcej problemów sprawiają administracji tzw. hot cross buns – znane od wieków na Wyspach drożdżowe bułeczki ze znakiem krzyża, spożywane tradycyjnie w Wielki Piątek. Przysmaki wycofywane są z państwowych szkół i szpitali, gdyż – jak twierdzą urzędnicy – mogą obrażać niechrześcijan.

(źródło: NCZ! 2012; publikujemy w ramach cyklu tekstów archiwalnych, które nie poddały się upływowi czasu i prezentują “ostre”, często kontrowersyjne poglądy naszych Autorów)

REKLAMA