Afera śmieciowa

REKLAMA

śmieciarka, Espírito Santo, Brazil
W lipcu 2013 roku wejdą w życie przepisy uniemożliwiające wybór firmy zajmującej się wywozem nieczystości. Będzie ją musiała wskazać gmina, która w drodze przetargu wyłoni taką firmę, a kosztami jej funkcjonowania obciąży mieszkańców. Będzie więc drożej, gorzej i głupiej. A dla gminnych urzędników powstanie nowa, świetna okazja do brania łapówek. Koszty tego pokryjemy my wszyscy.

„Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało 16 osób zamieszanych w tzw. aferę śmieciową. Wszyscy podejrzani są o przyjmowanie łapówek od firm wywożących nieczystości w zamian za rozstrzyganie przetargów na ich korzyść. Śledztwo w tej sprawie trwało 15 miesięcy, zaangażowało ponad 100 funkcjonariuszy i kosztowało ponad milion złotych” – taki komunikat CBA lub innego organu możemy usłyszeć już za półtora roku. Informacja o wielkiej „aferze śmieciowej” zapewne przez kilka dni nie będzie schodzić z czołówek mediów. Być może jego konsekwencją będzie wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej w tak ważnej dla Polski sprawie. Cóż bowiem bardziej dotyka każdego z nas niż bałagan związany z wywożeniem odpadów i nieczystości? Temat w sam raz dla posłów do naszego Sejmu.

REKLAMA

Jeśli zdarzy się tak, jak przewiduję (a tak być musi), to zapewne nikt nie wspomni, że aparatu ścigania nie trzeba byłoby używać, a pieniędzy podatnika marnować, gdyby w styczniu 2012 roku nie uchwalono jednej z najbardziej korupcjogennych ustaw.

Chodzi o nową ustawę o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Jej przepisy wejdą w życie w lipcu 2013 roku i zrewolucjonizują rynek wywozu śmieci. Zrewolucjonizują w pejoratywnym tego słowa znaczeniu. Nowe przepisy nakładają bowiem na gminy obowiązek wyłonienia w drodze przetargu firmy, która na terenie konkretnej gminy będzie zajmować się wywożeniem nieczystości. Również gmina będzie musiała ustalić stawki za wywóz śmieci i częstotliwość ich zabierania. Tak prosta z pozoru kwestia jak wywóz śmieci będzie rozwiązywana na drodze administracyjnej, a nie poprzez porozumienie między właścicielem nieruchomości a właścicielem firmy. Zwolennicy tej ustawy tłumaczą to „sprawiedliwością” – za wywóz śmieci te same stawki płacić będą wszyscy. A przeciętny Kowalski – mieszkający w bloku – nie będzie musiał się martwić o regularny wywóz odpadków. Jak zawsze więc, powodem korupjcogennych zmian jest troska o dobro obywatela. O ile mieszkańcy bloków nowe przepisy odczują tylko w portfelach, o tyle właściciele domów jednorodzinnych staną w obliczu poważnych kłopotów.

Cios w konsumentów

Dotychczas każdy właściciel domu musiał na własną rękę podpisać umowę z firmą wywożącą odpady. W umowie określał wielkość kontenera na śmieci i częstotliwość jego wywożenia. Inną stawkę płaciła więc pięcioosobowa rodzina, inną bezdzietne małżeństwo. Na moim osiedlu w Piasecznie pod Warszawą oferowały swoje usługi trzy firmy. Każdy z mieszkańców wybierał tę, która najbardziej mu się podobała. Firmy również dogadały się między sobą co do tego, w jakich dniach i o jakiej porze będą wywozić śmieci, aby wzajemnie sobie nie przeszkadzać. I… wszystko działa dobrze.

Zdarzało się też, że któryś z sąsiadów zamawiał dodatkowy wywóz śmieci (np. po skończonym remoncie czy uroczystości rodzinnej) i dodatkowo za to płacił. Mieszkaniec był zadowolony, że traktowany jest poważnie, firma się cieszyła, bo zarabiała pieniądze. Teraz się to skończy, bo mieszkaniec (właściciel nieruchomości) straci wpływ na to, kto i kiedy będzie wywoził jego śmieci. Skutki będą opłakane. Dotychczas konkurencja między firmami sprawiała, że właściciel nieruchomości (klient) mógł wybierać tańszą ofertę. Chcąc pozyskać jak najwięcej klientów, firmy robiły, co mogły, aby obniżać cenę. W efekcie cotygodniowy wywóz średniej wielkości kontenera śmieci kosztował w skali roku niewiele ponad 800 złotych. Kontenera na śmieci użyczano klientowi bezpłatnie (nie można było go sprezentować, bo wchodziłby w grę podatek od darowizny). A podpisanie umowy można było załatwić w ciągu jednego dnia – wystarczyło wykonać telefon, przyjeżdżał przedstawiciel handlowy firmy, przywoził kontener, harmonogram spłat i… koniec kłopotów. Teraz klient stanie się petentem. To jemu będzie zależało, aby został właściwie obsłużony za pieniądze, które i tak zostaną mu zrabowane. Firma wywożąca śmieci będzie więc mogła go lekceważyć i na każdym kroku to lekceważenie okazywać. Pieniądze te, co oczywiste, będą większe.

Ustawa nakłada bowiem na gminy obowiązek ustalenia stawek za wywóz śmieci. Gmina staje się głównym decydentem w sprawie. Ona będzie klientem firmy wywożącej śmieci, a nie właściciel nieruchomości. Ona też będzie płacić za to, a my – podatnicy – płacić będziemy gminie. Bez możliwości odwołania. Zapłacimy więc nie tyle, ile wynosi rynkowa wartość usługi, tylko tyle, ile wymyśli sobie urzędniczyna gminie. Jemu zaś będzie się opłacało ustalić stawki jak najwyższe. Dlaczego? Bo im więcej pieniędzy wpłynie do kasy gminy z tytułu wywozu nieczystości, tym więcej będzie można ich wydać (np. na „walkę z bezrobociem” poprzez zatrudnienie w gminie kolejnych urzędników).

Korupcyjny mechanizm

Taka sytuacja sprzyjać będzie korupcji. Jak wiadomo, w gospodarce wolnorynkowej cena jest swoistym kompromisem między kupującym (chce zapłacić jak najmniej) a sprzedającym (chce uzyskać jak najwięcej). W wypadku koncesjonowanego wywożenia śmieci firma, która wygra przetarg, będzie chciała zarobić jak najwięcej – co oczywiste. Ale urzędnik też będzie zainteresowany tym, aby ceny były jak najwyższe. Wówczas bowiem będzie mógł od przedsiębiorstwa oczyszczania wziąć łapówkę, której wysokość będzie proporcjonalna do wysokości dochodów uzyskiwanych przez przedsiębiorstwo. W ten sposób i urzędnicy, i właściciele zwycięskiej spółki będą zainteresowani systematycznym podnoszeniem cen. Zapłaci za to podatnik, który w tym wszystkim jest najważniejszy, a którego zdanie w ogóle nie zostanie wzięte pod uwagę. W 2008 roku dostawy wody na moje osiedle obsługiwała prywatna spółka. Po dwóch latach spółka ta straciła prawo do świadczenia usług. Zastąpiło ją państwowe przedsiębiorstwo, które już w pierwszym miesiącu ponad dwukrotnie podniosło ceny. W efekcie za wodę płacę dziś sześć razy więcej niż w 2008 roku, a kolejne podwyżki są tylko kwestią czasu. Jeśli przyjąć, że tak samo wzrosną ceny wywozu śmieci, to w 2014 roku zamiast 800 złotych za rok (jak teraz) możemy płacić prawie 5 tys. złotych, czyli tyle, ile kosztuje dwutygodniowy urlop w Egipcie dla rodziny z dwójką dzieci.

System wywozu śmieci działa dobrze dlatego, że urzędnicy samorządowi do tej pory nie mieli na niego wpływu. Teraz uzyskają wpływ decydujący. Ceny wzrosną, jakość usług spadnie, a klient stanie się petentem. „By żyło się lepiej”

REKLAMA