Korwin Mikke: Po co startuję w tych wyborach?

REKLAMA

Złośliwi na pewno powiedzą: z przyzwyczajenia – bo, jak przystało na znanego miłośnika d***kracji, startuję prawie w każdych. To jednak ekspens i czasu, i pieniędzy – więc istnieją racjonalniejsze wyjaśnienia. Podstawowym celem jest wygrać. Powiedzmy jasno: szanse są bliskie zeru, ale szanse przeprowadzenia przez trzyosobowe Koło UPR w Sejmie w 1992 roku uchwały lustracyjnej były mniejsze – a przeszła. Czy to jest możliwe? Jeśli uzyskam dostęp do telewizji, jeśli te potencjalne 15% zagłosuje, jeśli inne głosy rozłożą się między poszczególnych kandydatów tak: 40% – 15% (ja) – 14% – 13% – 12% – 9%… – i jeśli zwolennicy tych, co odpadną, będą woleli mnie niż tego, który miał 40%… Albo jeśli ten, który uzyskał 40%, z radości zemrze na serce… Natomiast drugim, znacznie bardziej realnym celem jest pokazanie, że konserwatywni liberałowie jeszcze istnieją.

Co więcej – rosną w siłę. Każdy wynik powyżej pół miliona wyborców – co jest jak najbardziej realne – pokaże, że jesteśmy siłą, z którą nawet w d***kracji należy się liczyć. Być może nawet od razu da się z tego wyciągnąć jakieś polityczne korzyści. Natomiast jest to bardzo ważne dla przyszłości Polski. Bo przecież lada moment po Grecji przyjdzie pora na Portugalię czy Węgry… aż bankructwo socjalizmu dotrze i do Polski. I wtedy nie będzie tak, że znikąd pojawią się jacyś magicy obiecujący zrozpaczonym ludziom niestworzone rzeczy – tylko będzie istniało stabilne środowisko, o precyzyjnym programie, mogące szczycić się tym, że od 20 lat uprzedzało, iż do tego dojść musi. „Jak trwoga, to do Boga” – sympatie i nadzieja wszystkich skupi się wtedy na nas. ONI doskonale o tym wiedzą i starają się nie dopuszczać nas do mediów. Sączą ludziom socjalną truciznę. Narzucają jedynie słusznych kandydatów. Przemilczają albo ośmieszają.

REKLAMA

To wszystko wiemy i jesteśmy przyzwyczajeni. A jednak, dzięki internetowi, dziennikarze – zwłaszcza lokalnych mediów – wiedzą już doskonale, że nie jesteśmy kupą oszołomów, tylko ludźmi wystającymi poza polski grajdołek; że jesteśmy odnogą ogromnego, narastającego ruchu sprzeciwu wobec rosnącego karykaturalnie etatyzmu. Wiedzą, że etatyzm się kończy – bo widzą, że bankrutuje. Wiedzą też, że oglądalność ich audycji i sprzedawalność ich prasy rośnie, gdy nasze tezy są w nich publikowane. Większość ludzi lubi banalną papkę. Ale jest też spory odłam lubiący przeczytać i obejrzeć coś świeżego. Dlatego w tych wyborach liczę na całkiem przyzwoity wynik. Nawet 15% jest w granicach możliwości. Partie Władzy – czyli PO, PSL i PiS – mają naturalną przewagę, bo mogą się dziennikarzom czymś odwdzięczać.

Namacalnie. Również SLD może coś obiecywać. My nic nie możemy obiecać, bo nawet jeśli wygramy, to będziemy posady likwidować, a nie rozdawać. Ponadto PO ma dodatkowa korzyść z szumu wokół prawyborów – ale on już znika. PiS płynie na fali sympatii po Katastrofie – lecz do wyborów jeszcze kilka tygodni. Zobaczymy! Nie zamierzam gdybać, czy większe szanse ma Jarosław Kaczyński (gdy to piszę, nie jest pewne, czy zdecyduje się na start!), czy Bronisław Komorowski – ale jedno jest pewne: są to ludzie, z którymi można rozmawiać. To nie to, co pp.Aleksander Kwaśniewski czy Lech Wałęsa. I to jest pewien plus. Z drugiej strony człowiek inteligentny, dorwawszy się do władzy, potrafi zrobić więcej zła niż ciemny kmiotek bojący się pociągać za sznurki władzy. Tak więc sądzę, że spora część ludzi będzie wolała bezpieczniejszy wybór. I to raczej Janusz Korwin-Mikke niż np. Waldemar Pawlak. Nie wiem, ilu kandydatów Lewicy stanie ostatecznie w szranki – wygląda to jednak na bój p.Grzegorza Napieralskiego z p.Andrzejem Olechowskim. P. Olechowski to taki Lepper dla półinteligentów – tak jak p.Lepper robił karierę na biadoleniu, jak to rolnik jest wyzyskiwany, tak p.Olechowski będzie bronił lumpeninteligencji.

P. Olechowski ma jednak tę przewagę nad p.Lepperem, że p.Lepper zaczynał od walki z Unią Europejską (i przekupieni tymi 200 złotymi od hektara rolnicy Go porzucili), natomiast lumpeninteligencja od początku liczyła na posady w Unii, na obronę Unii przez nacjonalistami, konserwatywnymi liberałami i innymi takimi – i się nie zawiodła. Dlatego szanse p.Leppera są żadne, a szanse p.Olechowskiego znacznie większe. I wreszcie p.Napieralski. To chyba będzie dla SLD spora porażka. Ale – zobaczymy! Na razie liczę na Państwa niezawodne, jak zawsze, poparcie!

REKLAMA