Jak rządy i media manipulują statystykami dotyczącymi bezrobocia? Wyjaśniamy na przykładzie USA.

REKLAMA

W czasie gdy przedstawiciele administracji Baracka Obamy zapewniają, że bezrobocie w USA wynosi 8,3%, amerykańskie organizacje pozarządowe alarmują, że faktycznie przekroczyło ono czerwcu tego roku 15%.

Oficjalna stopa bezrobocia bierze pod uwagę jedynie zarejestrowanych bezrobotnych. Taką kategorię osób US Bureau of Labor Statistics określa kryptonimem „U-3”. Jednak sytuacja jest znacznie gorsza niż w najczarniejszym scenariuszu, ponieważ prawdziwy obraz bezrobocia kształtują osoby zakwalifikowane do tajemniczej kategorii „U-6”.

REKLAMA

Uwaga na kłamstwa lewaków!

Czym jest owa tajemnicza kategoria osób nie posiadających stałego zatrudnienia skatalogowana jako grupa „U-6”? Są to ludzie, których rząd nazywa „zniechęconymi pracownikami” (discouraged workers) – osoby, które są poza rynkiem pracy, mimo że chcą pracować, i które nie kwalifikują się już do zarejestrowania jako bezrobotni, ponieważ zgodnie z przepisami wyczerpały okres zasiłkowy oraz były zarejestrowane rok wcześniej i ich rejestracja wygasła z różnych przyczyn. Jest to znakomity mechanizm pozwalający kolejnym rządom obniżać oficjalną stopę bezrobocia. W tym roku, wbrew wszelkiej logice, dane o oficjalnym stanie bezrobocia najchętniej wykorzystuje prasa lewicowa, wychwalająca pod niebo politykę społeczną Obamy.

Nawet na naszym polskim rynku medialnym znajdujemy przykłady takiej hucpy. Ilustracją może tu być szczególnie nieobiektywny blog internetowy prowadzony przez niejakiego Michała Kolonkę i jego koleżankę Paulinę Kozłowską na portalu gazeta.pl. Lewicowa propaganda leje się tam wodospadami. Tematy są tak dobierane, aby ośmieszyć Mitta Romneya lub gloryfikować Obamę. 27 września 2012 roku autorzy tego blogu napisali: „Choć od 43 miesięcy bezrobocie nie spadło poniżej 8%, to Barack Obama może pochwalić się największą ilością stworzonych miejsc pracy od czasów prezydentury Billa Clintona. W ciągu ostatnich 30 lat jedynie ten demokratyczny prezydent po zakończeniu swojego urzędowania w Białym Domu mógł zapisać się w historii jako ten, który zostawił po sobie więcej miejsc pracy niż zastał, gdy wygrał wybory” (pisownia oryginalna). Nie zwróciłbym na ten bełkot najmniejszej uwagi, ponieważ jego autorzy kompromitują się niewiedzą, gdyby nie fakt, że te bzdury są publikowane na stronie związanej z „Gazetą Wyborczą” – dziennikiem, którego redakcja uważa się za najlepiej poinformowany zespół prasowy w Polsce.

Jak to jest więc z tym amerykańskim bezrobociem?

Jeżeli uwzględnimy kategorię „U-6” – a przypominam, że jest to oficjalna klasyfikacja rządowa – to stopa amerykańskiego bezrobocia wynosi obecnie 15,3%, a więc niemal dwa razy więcej, niż chwali się administracja Obamy. Jeżeli komuś ta liczba wydaje się już zdumiewająco wysoka, to niech poczeka na dane z poszczególnych stanów.

W stanie Newada łączna stopa bezrobocia liczona jako suma kategorii „U-3” i „U-6” wynosi 22,1% i jest najwyższa w kraju. Znamienne, że stopa ta jest prawie trzy razy wyższa niż w 2007 roku, kiedy wynosiła 7,6%. Za Obamy bezrobocie wzrosło tam trzykrotnie! Niedowartościowanie realnego bezrobocia dotyczy większości stanów w Ameryce. Realne bezrobocie w Kalifornii wynosi więc 20,3 % a nie oficjalne 9%, a w malutkim stanie Rhode Island sięgnęło już ponad 10%. Tylko trzy stany utrzymują realne bezrobocie nieco poniżej 10%, a w całych Stanach Zjednoczonych jedynie Dakota Północna może się pochwalić realnym bezrobociem połączonych kategorii „U-3” i „U-6” w wysokości „zaledwie” 6,1%.

To prawda, że w ciągu ostatnich trzech lat prezydentury Obamy ok. 200 tys. ludzi znalazło pracę. Na marginesie dodajmy, że jest to zazwyczaj praca najniżej płatna w kategorii usług fast-food czy pracy na farmach. Jak można jednak mówić o rekordowym wzroście liczby nowych miejsc pracy, skoro od 2008 roku realnie pracę utraciło kilka milionów osób? Obama jest więc na minusie – i to gigantycznym. Za jego prezydentury nastąpiła katastrofa rynku pracy. W 1996 roku, kiedy kończyła się pierwsza kadencja Billa Clintona, realna stopa bezrobocia wynosiła 5,5%. Pamiętam doskonale ten rok. Pracy nie mieli tylko ci, co jej nie chcieli. Dzisiaj sytuacja jest całkiem odmienna. Dlatego uważam za szczególnie niebezpieczną i kłamliwą propagandę rodem z takich źródeł jak wspomniany blog na gazeta.pl.

(więcej na ten temat tutaj)

REKLAMA