Francuska lewica obawia się wyciągania obyczajowych skandali polityków

REKLAMA

Zgwałcenie pokojówki w Nowym Jorku przez prezesa MFW Dominika Straussa-Kahna zaczyna się odbijać nad Sekwaną czkawką. Trochę po czasie rozpoczęła się ogólnokrajowa debata nad sensem medialnej ochrony prywatnego życia polityków francuskich. I mamy kolejne skandale…

W programie Canal+ znany filozof i były minister edukacji w rządzie Raffarina, Łukasz Ferry, zarzucił dziennikarzom, że zbyt długo milczeli w podobnych sprawach. Przypomniał tu zatrzymanie kilka lat temu przez policję marokańską w Marrakeszu „jednego z byłych ministrów francuskich, który brał udział w pedofilskiej orgii”. O sprawie wiedział „cały Paryż”, ale ją zatuszowano i nigdy nie przedostała się do mediów. Po tych rewelacjach rozpoczęły się spekulacje nad tym, kto był owym ministrem pedofilem? Padło nazwisko ministra spraw wewnętrznych Filipa Douste-Blazy’ego (chadek), ale oskarżenie powiązano przede wszystkim z socjalistą, byłym ministrem edukacji Jackiem Langiem. W tym kontekście przypomniano informację z 2005 roku z tygodnika „L’Express”, w której wspominano o „zatrzymaniu Langa w Maroku”. Zainteresowanie mediów tymi rewelacjami spowodowało zaproszenie Ferry’ego do prokuratury na rozmowę.

REKLAMA

Nagły ekshibicjonizm świata polityki zaniepokoił lewicę. Już teraz pojawiły się głosy, że tworzenie atmosfery sensacji, wyciąganie obyczajowych skandali polityków i generalizowanie ich zepsucia moralnego otwiera drogę do… „sukcesów skrajnej prawicy”. W tego typu klimacie nabija się przecież przed wyborami prezydenckimi poparcie Marynie Le Pen.

Być może jest w tym rzeczywiście coś na rzeczy. Po rewelacjach dotyczących Jacka Langa przypomniano bowiem także inną sex-sprawę dot. ministra kultury Fryderyka Mitteranda, który zawarł w swojej książce dziwne fragmenty o przeżyciach pedofilskich w Tajlandii. Przy okazji dyskusji nad zatrzymaniem Romana Polańskiego w Szwajcarii sprawę tę przypomniała Mitterandowi (bronił reżysera) szefowa Frontu Narodowego!

Klimat się zmienia, a afera DSK ma już kolejną polityczną „ofiarę”. Media poinformowały właśnie, że do dymisji podał się sekretarz stanu ds. służb publicznych Grzegorz Tron. Został on oskarżony przez dwie byłe pracownice merostwa w Draveil (departament Essone) o „agresję seksualną”. „Journal de Dimanche” doniósł niedawno, że pojawiła się także trzecia kobieta, która ma być seksualną ofiarą Trona. Grzegorz Tron przyjął zresztą „tradycyjną” taktykę obrony. Odrzucił wszystkie zarzuty i twierdził, że kobiety „fantazjują”, bo do czynności seksualnych doszło za obopólną zgodą. Po sprawie DSK Pałac Elizejski woli jednak „dmuchać na zimne” i trochę „pomógł” Tronowi podjąć decyzję o dymisji.

REKLAMA