Komunista, trockistka, anarchista, robotnik. Kto ma szansę zostać prezydentem Francji?

REKLAMA

Pora na polityczny plankton. Mikołaj Dupont-Aignan uważa się za „gaullistę” i wywodzi z myśli generała ideę suwerenności Francji. Jest antysystemowy (krytyka finansjery i neoliberalizmu) i eurosceptyczny (krytykuje „technokratów z Brukseli”).

Jest absolwentem ENA, był deputowanym RPR, a później UMP, z którą rozstał się w 2007 roku. W 2008 roku założył ruch „Debout la République”. W wyborach w 2012 roku uzyskał 1,8 procent głosów.

REKLAMA

Na przeciwnym biegunie jest Natalia Arthaud, druga – obok Le Pen – kobieta w gronie kandydatów. Ma 47 lat, jest ekonomistką i szefuje trockistowskiej „Walce Robotniczej”. Postuluje likwidację kapitalizmu, zniesienie granic, pełne otwarcie na imigrantów. W poprzednich wyborach otrzymała 0,56 proc. głosów.

Jej konkurentem o głosy skrajnej lewicy będzie „jedyny kandydat-robotnik” Filip Poutou, anarchista z Nowej Partii Antykapitalistycznej (NPA), następca najbardziej znanego listonosza Francji – Oliviera Besancenota, który przez wiele lat NPA przewodniczył. Poutou jest anarchistą, feministą, ekologiem, internacjonalistą, marksistą itd. Poza tym jeszcze związkowcem, działającym w zakładach Forda w Żyrondzie. W 2012 roku zajął w wyborach prezydenckich ósme miejsce z wynikiem 1,15%.

Franciszek Asselineau to już inna bajka: suwerenista, zwolennik „Frexitu”, były działacz Ruchu dla Francji (RPF), któremu przewodzili Karol Pasqsua i Filip de Villiers. Obecnie kieruje partią o miłym dla ucha skrócie – UPR (Ludowa Unia Republikańska). Jest eurosceptykiem, zwolennikiem przede wszystkim wyjścia ze strefy euro, ale też walki z „imperializmem amerykańskim” i opuszczenia przez Francję NATO. Antyamerykanizm to już taka differentia specifica francuskiej prawicy i lewicy.

Z politycznym centrum był związany kolejny zarejestrowany kandydat – Jan Lassalle. Przez 30 lat był lokalnym radnym w Pirenejach Atlantyckich, a w 2002 roku wszedł do parlamentu z listy centrum. Zasłynął strajkiem głodowym, który prowadził przeciw delokalizacji przemysłu ze swojego regionu.

W 2013 roku zrobił na piechotę „tour de France”, zapoznając się z „lokalnymi problemami”. W programie ma wydawanie prawa jazdy za darmo, ale też postulaty poważniejsze, jak obowiązkowa służba cywilna. W Syrii spotkał się z prezydentem Asadem, co tłumaczono tym, że jest zadeklarowanym rusofilem (jak się okazuje, jest to kolejna przypadłość francuskiej lewicy, prawicy, ale i… centrum).

Listę 11 kandydatów zamyka Jack Cheminade. Także absolwent ENA, założyciel ruchu „Solidarność i Postęp”. Jego pomysły rozwoju badań kosmosu i zakładania stacji orbitalnych czy zakazu gry w Pokemony przyniosły mu sławę najbardziej „odlotowego” kandydata. Podobno stara się o poważniejszy image i walczy teraz z „imperium pieniądza”. W 1995 roku uzyskał 0,28 proc., w 2012 – 0,25 proc. głosów, więc wydaje się, że nawet jego szczątkowa popularność raczej spada.

CZYTAJ DALEJ: DEBATA PREZYDENCKA W TELEWIZJI

REKLAMA