Robert Gwiazdowski: prekursor Szkoły Austriackiej

REKLAMA

W Wigilię minęła kolejna (157) rocznica śmierci Claude Frederic Bastiata. Warto kilka słów poświęcić temu francuskiemu autorowi, który głosił wiele tez zbieżnych z późniejszą twórczością Carla Mengera i Szkoły Austriackiej aczkolwiek w bardziej publicystycznej, a mniej naukowej formie.

Pierwszy artykuł Bastiata opublikowany w kwietniu 1834 roku był odpowiedzią na petycję kupców z Bordeaux, Le Havre, i Lyons z prośbą o likwidację taryf celnych na produkty rolne, lecz za utrzymaniem ich na dobra przemysłowe. Bastiat chwalił kupców za ich stanowisko w kwestii produktów rolniczych, lecz potępił ich hipokryzję w dążeniu do uzyskania specjalnej ochrony dla siebie. „Domagacie się przywilejów dla nielicznych,” pisał, podczas gdy „ja domagam się wolności dla wszystkich.” Po czym wyjaśnił, dlaczego wszystkie cła powinny być całkowicie zniesione.

REKLAMA

Rozwinął swą argumentację w drugim eseju przeciw wszelkim krajowym podatkom na wino, zatytułowany „The Tax and the Vine ” i przede wszystkim w trzecim sprzeciwiającym się wszystkim podatkom ziemskim i wszelkim formom restrykcji handlowych, opublikowanym w Journal des Economistes w październiku 1844, pod tytułem „The Influence of English and French Tariffs „, który poświęcony był skutkom francuskich i brytyjskich taryf celnych. Zaczął wówczas przyjaźnić się z Richardem Cobdenem, liderem Brytyjskiej Ligi Przeciw Ustawom Zbożowym i zorganizował podobną organizację we Francji – Francuskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu, które odegrało znaczącą rolę w likwidacji większości barier handlowych w 1860 roku. Jego pierwsza książka, Economic Sophisms (Sofizmaty ekonomiczne), jest świetną obroną wolnego handlu. (F. Bastiat, Economic Sophisms, Irvington-on-Hudson, N.Y., 1966)

W tym samym czasie, gdy Karol Marks pisał Kapitał, druga książka Bastiata, Economic Harmonies, wyjaśniała, dlaczego interesy ludzi, wbrew twierdzeniom socjalistów, są harmonijne. Polemizując z Marksem, jak później von Mises pisał, że „ekonomię trzeba obserwować koniecznie z perspektywy konsumenta” i że „podmiotem ekonomii politycznej jest CZŁOWIEK (…), wyposażony w umiejętność porównywania, osądzania, wyboru i działania”.

Bastiat postrzegał ekonomię jako „teorię wymiany”, gdzie potrzeby uczestników rynku „nie mogą być wyważone i wymierzone (…). Wymiana jest niezbędna dla wyznaczenia wartości.”

W „Historii analizy ekonomicznej” Joseph Schumpeter napisał jednak bardzo krytycznie o Bastiacie: „to zwykły przypadek kąpiącego się zwykle na płyciźnie, który nagle postanawia wypłynąć na głębszą wodę i tonie. Nie twierdzę, że Bastiat był złym teoretykiem. Twierdzę, że nie był nim wcale.” Henry Hazlitt taki osąd uważa jednak za o tyle nierozważny i ograniczony „o ile ograniczonym jest szydzić z jabłoni, że nie rodzi bananów”. Bastiat nie był wielkim teoretykiem ekonomii, ale był genialnym pamflecistą ekonomicznym i doskonałym tropicielem błędów w ekonomii. Nawet Schumpeter (chociaż – jaki pisze Hazlitt – ledwie mu się to wymknęło) przyznaje, że gdyby Bastiat nie napisał był Economic Harmonies, „jego imię przeszłoby do potomności jako imię najbardziej błyskotliwego dziennikarza ekonomicznego, jaki kiedykolwiek żył.” Nie wiadomo skąd słowo „przeszłoby,” skoro właśnie przeszło.

Szczególnie słynna stała się jego petycja „do czcigodnych członków Izby Deputowanych” złożona w imieniu „producentów świeczek, latarni, lichtarzy, lamp ulicznych, knotów i kapturów do gaszenia świec oraz od producentów łoju, oleju, rycyny, alkoholu i ogólnie wszystkiego, co się wiąże z oświetleniem” o walkę z nieuczciwą konkurencją słońca. Izba Deputowanych jest w niej proszona o wydanie prawa nakazującego zamykanie wszelkich okien, okiennic, świetlików, wewnętrznych i zewnętrznych żaluzji, zasłon, okien z kwaterami i rolet, wszystkich otworów, dziur, szpar i szczelin, przez które światło słoneczne może dostać się do wnętrza domu. W genialny sposób Bastiat kpi z argumentacji wszelkich protekcjonistów.

Największym wkładem Bastiata w rozwój teorii wartości subiektywnej jest esej „Co widać i czego nie widać” w którym skupiając się na ukrytych kosztach rządowej alokacji zasobów, Bastiat zwalczał przekonanie, że wydatki rządowe mogą utworzyć miejsca pracy i dobrobyt posługując się, opisanym już we wstępie, słynnym przykładem szklarza zarabiającego na wstawianiu wybitej szyby w oknie.

Wszystkim pocieszającym mieszczanina, którego syn wybił szybę, że jest w tym jakaś korzyść społeczna, bo przecież szklarz też musi zarobić, Bastiat odpowiada, że zarobek szklarza od razu widać. Nie widać natomiast, że skoro mieszczanin wydał na szklarza, to tych samych pieniędzy nie wyda na coś innego – na przykład buty, albo książki. Podobnie jest z podatkami. Jeśli rząd obłoży jakiś towar wyższym podatkiem, co skutkuje zazwyczaj podwyższeniem jego ceny, to albo kupujący wyda więcej na jego nabycie, rezygnując z oszczędzania lub z nabycia jakiegoś innego towar, albo zrezygnuje z nabycia towaru wyżej opodatkowanego. W każdym razie jacyś producenci stracą przychód, który by uzyskali gdyby rząd nie podwyższył podatków. I vice versa. Obniżenie podatków powoduje obniżenie ceny opodatkowanego towaru. Jego nabywcy zyskują środki na oszczędności lub na wydatki na inne towary. Korzyści odnoszą wytwórcy tych towarów, albo zwiększają się zasoby oszczędności, a więc wzrasta podaż kredytów i spada ich cena – czyli stopa procentowa. Jak komentował Jean Baptiste Say, „skutek ławo odróżnić od przyczyny, jeżeli przyczyna poprzedza skutek, ale kiedy ich działanie jest ciągłe i trwają one równocześnie, to skutek można przyjąć za przyczynę”. W ekonomii każdy czyn nie pociąga zwykle jednego, a wiele następstw. Z nich jedne są natychmiastowe – te widać, a inne pojawiają się stopniowo – tych nie widać. Ważne, żeby można było je przewidzieć.

Między złym a dobrym ekonomistą jest tylko jedna różnica: pierwszy dostrzega i bierze pod uwagę tylko skutki widoczne i bezpośrednie drugi dostrzega także konsekwencje oddalone w czasie.

Jak twierdzi Hazlitt, „na każdy dolar, wydawany na inwestycje rządowe, przypada dolar odbierany podatnikom (…) Jeżeli rząd buduje most to widzimy ludzi zatrudnionych przy jego budowie, widzimy postępy ich pracy (…) Ale są inne rzeczy, których nie widzimy, ponieważ – niestety – nie pozwolono im powstać (…) Opodatkowanie na cele publicznego budownictwa niszczy w innych gałęziach gospodarki tyle miejsc pracy, ile tworzy w budownictwie. Przynosi także skutek w postaci prywatnych domów, których się nie buduje.” Współcześnie podobny pogląd wypowiada Milton Friedman. Jego zdaniem, „jakkolwiek by rząd nie zdobywał pieniędzy, które wydaje, to towary i usługi, które kupuje, lub które kupowane są przez ludzi, którym rząd przekazuje pieniądze, nie mogą być skutkiem tego użyte w innym celu”.

(źródło)

REKLAMA