Mówili, że wyjechał, a został zamordowany. Gorzowscy policjanci rozwiązali zagadkę sprzed lat

Źródło: Policja w Gorzowie
REKLAMA

Policjanci z Gorzowa rozwiązali zagadkę sprzed lat. Marek M. miał wyjechać z Polski w 2012 roku. Tymczasem został zamordowany. Policja aresztowała 4 domniemanych sprawców.

Policja ustaliła że przed pięcioma laty w jednej z pod gorzowskich miejscowości doszło do zabójstwa. Ofiarą był 42-letni Marek M., który zniknął jesienią 2012 roku.

REKLAMA

Nikt nie zgłaszał jednak jego zaginięcia. Według relacji rodziny, z własnej inicjatywy miał wyjechać za granicą, gdzie pracował.

Historia długo była uznawana za realną, ale policjanci ustalili, że została wymyślona, a Marek M mógł zostać zabity. Pod koniec października 2017 roku znów wrócono do sprawy i podjęto intensywne śledztwo.

Przeprowadzono m.in wizję lokalną. Przy wykorzystaniu georadarów, ciężkiego sprzętu oraz psów wyszkolonych do wyszukiwania ludzkich zwłok, policjanci dotarli do szczątków ludzkich.

Te zostały zabezpieczone do dalszym badań prosektoryjnych. Kolejne ustalenia funkcjonariuszy dały podstawę do stwierdzenia, kto może stać za zabójstwem 42-latka.

Zobacz też: Kolejne tajemnicze zaginięcie dwóch dziewcząt. Policja poszukuje 14-latek. Ostatni raz widziano je w Siedlcach

To 50-letnia konkubina denata Iwona S., jej syn Daniel S. w wieku 29-lat oraz dwaj jego koledzy: 29-letni Kamil E. oraz 26-letni Marcin M. Do zabójstwa miało dość na przełomie sierpnia i września 2012 roku ale jest to jeszcze dokładnie ustalane przez śledczych.

Po przesłuchaniach w Prokuraturze Rejonowej w Gorzowie Wlkp. mężczyźni usłyszeli zarzut związany z tym, że działając wspólnie i w porozumieniu w zamiarze bezpośredniego pozbawienia życia uderzali i kopali 42-latka po całym ciele, w wyniku czego zmarł.

Decyzją Sądu wszyscy zostali już aresztowani. Iwona S. Usłyszała zarzut związany z podżeganiem do zabójstwa.

Motywy są badane przez śledczych. Przed nimi dokładne ustalenie ról jakie odgrywali podejrzani w chwili zabójstwa. Do niego miało dojść po awanturze jaka nawiązała się podczas jednego ze wspólnych spotkań zakrapianych alkoholem.

Zobacz też: Jest pierwszy efekt opublikowania rejestru pedofilów. Na liście zboczeńców rodzice rozpoznali pracownika domu kultury z Małopolski

REKLAMA