Posłowie będą mieli drugą w tej kadencji podwyżkę. Jak się okazuje kwoty, które do tej pory otrzymywali są niewystarczające, za tak „ciężką pracę dla ojczyzny”! Kwota może wydawać się niebotyczna – przyznaje Joachim Brudziński.
Po raz drugi w tej kadencji posłowie podnieśli sobie ryczałt na biura poselskie. Kiedy zaczynali urzędowanie przysługiwało im 12 150 złotych. Od 2015 roku dwukrotnie otrzymali „1000 plus” i teraz przysługuje im ponad 14 tysięcy.
Oprócz 14,2 tys. złotych ryczałtu, posłom przysługuje 10 tys. złotych uposażenia, 2 tys. złotych diety, a także niemal 10 razy wyższa kwota wolna niż w przypadku zwykłych obywateli.
Zobacz również: Tak działa obniżka podatków Donalda Trumpa. Gigant wraca do USA z setkami miliardów dolarów
Decyzja o drugiej w tej kadencji podwyżce została podjęta w grudniu, a poparli ją przedstawiciele wszystkich klubów oprócz Kukiz’15.
My przyszliśmy do Sejmu, żeby ciąć wydatki i przywileje. Tylko wtedy zwykli Polacy będą mogli zarabiać więcej. Zacznijmy od siebie – mówi Stanisław Tyszka.
Nowy szef MSWiA, a wcześniej wicemarszałek Sejmu, Joachim Brudziński, przyznał, że kwota może wydawać się niebotyczna. Dodał jednak, że należy ją podzielić na pracowników, wynajęte biura, ekspertyzy i inne atrybuty potrzebne do rzetelnego wykonywania mandatu posła.
Wszystko dlatego, że posłowie nie mają gdzie przyjmować gości. Posłowie swoich interesantów w Sejmie w najlepszym wypadku w bardzo ciasnych pokoikach klubowych mogą przyjmować, a częściej robią to na parapetach w korytarzach sejmowych – tłumaczy Brudziński.
Źródło: money.pl