Sommer o kosztach prowadzenia tygodnika: Przy cenie 2,90 zł „Uważam Rze” było z całą pewnością nierentowne

REKLAMA

LIST OD CZYTELNIKA: W tekście „O Uważam Rze na poważnie” wypowiedział się Pan (Tomasz Sommer – dop. red.) m.in. na temat przyczyn zwolnienia wielu redaktorów (…) „Uważam Rze”. Za decydujące uważa Pan powody finansowe, sugerując, że dzięki oszczędności na pensjach pismo będzie przynosić mniejsze straty. (…) W swoim artykule twierdzi Pan, że „Uważam Rze” przynosiło straty. Akurat tego samego dnia, gdy kupiłem ostatni numer „NCz!” udałem się na spotkanie z panem Ziemkiewiczem, który w trakcie dyskusji w sali amfiteatralnej „Ignatianum” w Krakowie wobec naprawdę licznej publiczności stwierdził, że „Uważam Rze” generowało zysk, wspomniał nawet o 9 milionach zysku (nie pamiętam, czy w skali rocznej). Czy Panowie nie mogliby po starej znajomości ustalić, jak było naprawdę? Sytuacja finansowa pisma nie jest w tym kontekście obojętną okolicznością. A ustalenie wiarogodności obu Panów też ma dla mnie ważny walor. Może przynajmniej w małym gronie można próbować ustalić, jak jest naprawdę? (…) Czytam regularnie Pański tygodnik, więc nie musi Pan tracić czasu na korespondencję ze mną. Wystarczy jedno wtrącone w jakimś tekście zdanie, wyjaśniające, jak jest naprawdę, chyba, że zaprosi Pan pana Ziemkiewicza do napisania paru słów o „zejściu” „Uważam Rze”. PS. Pan Hajdarowicz kupił w swoim czasie również świetnie redagowany, lokalny krakowski „Dziennik Polski”, który obecnie nie jest wart nawet 5 groszy. Ale to pewnie zupełnie inna bajka. (Stanisław Dzida)

TOMASZ SOMMER: Tak jak napisałem, przy cenie 2,90 zł „Uważam Rze” było z całą pewnością nierentowne (przy sprzedaży 150 tys. trzeba wydrukować przynajmniej 300 tys. co kosztuje ok. 300 tys. zł – bo koszt jednostkowy to ok. złotówka za numer). Efekt jest taki, że ze sprzedaży dostawali ok. 435 tys. Od tego trzeba odliczyć minimum 35 proc. prowizji dystrybucyjnej czyli zostaje 282 tys. co z grubsza pokrywa koszty druku. Oznacza to, że koszty redakcyjne miały charakter inwestycji. Przy cenie 3,90 zł być może wychodzili na zero albo troszkę powyżej, ale ciągle bez uwzględnienia kosztów redakcyjnych, które były ponoć potężne. Koszty reklamy są obecnie bez większego znaczenia – strona w dużych tygodnikach w praktyce kosztuje ok. 5 tys. zł. W sumie w najlepszym okresie mieli 2-3 płatne reklamy w numerze (dużo reklam stanowią po prostu bartery i one nie niosą za sobą gotówki) co mogło poprawić bilans o kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, czyli jakieś ponad pół miliona złotych rocznie. Hajdarowicz ani mój brat ani swat, ale sam też parę razy znalazłem się w sytuacji niezamykających się kosztów i reagowałem błyskawicznie. W dodatku jeden z braci Karnowskich de facto przygotował pracując w redakcji Hajdarowicza konkurencyjny tygodnik i wyjął mu pół redakcji. Ci ludzie to nie są oczywiście niewolnicy, ale sam Pan przyzna, że wygląda to niezbyt ładnie…

REKLAMA
REKLAMA