Tak działa państwowa służba zdrowia. Da Vinci czekał na decyzję 7 lat

Robot operacyjny DaVinci
Robot operacyjny DaVinci Źródło: youtube
REKLAMA

Siedem lat – tyle musiał czekać na administracyjną decyzję wrocławski szpital. Placówka za własne i zebrane od sponsorów pieniądze zakupiła nowoczesnego robota operacyjnego Da Vinci. W 2010 r. była to pierwsza taka maszyna w Polsce. Jej koszt wyniósł 9 mln złotych.

Od 2010 r. dyrekcja i lekarze szpitala próbowali uzyskać decyzje, która umożliwiałaby refundację zabiegów wykonywanych przez robota.

REKLAMA

Ze względu na powolne prace i kolejne odmowy, był on wykorzystywany tylko w 10 proc.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Janusz Korwin-Mikke udowadnia, dlaczego prywatna służba zdrowia będzie tańsza niż państwowa. „Po prywatyzacji lecznictwa nie zdechniesz pod płotem”

Dopiero w tym roku sprawa nabrała rozpędu i ministerstwo zgodziło się na objęcie refundacją części zabiegów.

Lista jest jednak krótka. Pacjenci korzystający z dobrodziejstw NFZ nie mogą liczyć, że Da Vinci zostanie wykorzystany do wszystkich możliwych operacji.

PRZECZYTAJ: TVP i Polskie Radio otrzymają niemal miliard złotych. Emeryci będą musieli płacić… mimo, że nie muszą płacić

Robot jest masowo używany na zachodzie, ale również u naszych bliższych sąsiadów np. w Czechach.

Da Vinci znajduje szczególne zastosowanie w kardiochirurgii, urologii, ginekologii i chirurgii ogólnej.

Posiada nawet możliwość teleoperacji, czyli zabiegu, podczas którego lekarz znajduje się w innym miejscu niż sala operacyjna.

Aktualnie w Polsce znajdują się zaledwie 2 maszyny tego typu. Oprócz wyjątkowo wysokiej ceny problem stanowi również szkolenie personelu oraz konserwacja.

Źródło: Radio Wrocław

REKLAMA