Nie jestem zwolennikiem PiS-u ani apologetą jego polityki. Wręcz przeciwnie – ukazało się wiele moich tekstów krytycznych wobec obietnic i poczynań tej partii, ale takiego totalnego braku obiektywizmu, jaki zaserwował w swoim artykule jeden z działaczy Nowoczesnej dawno nie widziałem.
Autorowi artykułu już w leadzie nie podoba się to, że Polacy w ostatnich wyborach parlamentarnych wybrali ZMIANĘ, ale nie zastanawia się, dlaczego tak się stało. Bo chyba nie dlatego, że tak wspaniale żyło się Polakom pod rządami umaczanej w gigantycznych aferach korupcyjnych postpeerelowskiej PO. Otóż Polacy wybrali ZMIANĘ, bo mieli dość rozkradania Polski przez władze, które wysłały ponad 2 miliony naszych rodaków na emigrację zarobkową.
Działacz Nowoczesnej straszy powrotem do sprawy katastrofy smoleńskiej. Ale jak tu nie wracać do tego tematu, skoro po 5,5 roku od tego tragicznego wydarzenia, w którym zginęła elita tego kraju (i nie jest ważne, jakiej oni byli opcji politycznej), nadal nic nie jest do końca wyjaśnione, a mnożą się tylko kolejne pytania, nie wspominając o fakcie, że wrak samolotu i jego czarne skrzynki nadal są w rękach Rosjan!
Autor krytykuje działania PiS-u związane z Trybunałem Konstytucyjnym. Ale dlaczego nie wspomina, że przed wyborami parlamentarnymi to PO pierwsza, łamiąc zdaniem ekspertów (np. prof. Bogusława Banaszaka) konstytucję, dokonała zamachu na ten organ władzy? – zmieniono prawo tak, aby móc przed czasem wybrać nowych sędziów TK na miejsce tych, których kadencja kończyła się już po wyborach. Czyli zgodnie z rozumowaniem autora – Kali ukraść to dobrze, ale Kalemu ukraść to już źle! I nie jest to powtarzanie przez PiS tych samych błędów, tylko przywrócenie praworządności zachwianej wcześniej przez PO. To samo z oskarżaniem szefa sejmowej komisji finansów publicznych z PiS-u o korupcję – PO okradała Polaków nie tylko korupcją, ale także ciągłym podnoszeniem podatków, zwiększaniem biurokracji i zaciąganiem coraz większych długów na rachunek nasz i przyszłych pokoleń.
Tak, wolę rząd PiS-u niż PO, choćby dlatego, że kiedy w latach 2005-2007 rządziło PiS, obniżono szereg podatków czy zredukowano deficyt budżetowy. I bardzo dobrze, że po wyborach PiS przejmuje kolejne ośrodki władzy z rąk PO i PSL – w końcu je wygrali i mają do tego pełne prawo. Oczywiście także w PiS-ie – tak jak i we wszystkich pozostałych partiach – mamy do czynienia z chęcią dorwania się do władzy. Ale niestety tak funkcjonuje polityka w warunkach demokracji. I nie wydaje mi się, by realizacja obietnic PiS-u spowodowała większe spustoszenie w wydatkach publicznych niż zwiększenie o ponad 100 procent zadłużenia publicznego, co miało miejsce za rządów PO-PSL. Mimo wszystko rządy PiS-u to chyba jednak zmiana na lepsze. Skąd więc taka antypisowska zaciętość w artykule, skoro będąc działaczem rzekomo prorynkowej Nowoczesnej, autor powinien popierać choćby obniżki podatków?