Ziemkiewicz: PIS boi się o swój monopol na prawicy

REKLAMA

Z RAFAŁEM ZIEMKIEWICZEM rozmawia Rafał Pazio.

W książce „Myśli nowoczesnego endeka” napisałeś, że mamy obecnie wybór pomiędzy mafią a sektą. Widzisz możliwość przełamania tego podziału na scenie politycznej?

REKLAMA

Ten podział wynika z socjologii państwa postkolonialnego. Podział jest pierwotny względem polityki. Tusk i Kaczyński, którzy pierwotnie zajmowali nieco inne pozycje, najszybciej z całej sceny politycznej zorientowali się, jakie emocje polityczne najsilniej dzielą Polaków. Natychmiast obstawili wypatrzone pozycje. Trwałość tej sytuacji jest ciężka do rozbicia, ale jest to możliwe, chociaż proponuję drogę mało efektowną, może nieco okrężną, ale taką, która w perspektywie czasu powinna zadziałać. Chodzi o organizowanie społeczeństwa obywatelskiego poza sporem partyjnym. Poza partiami, które będą się siłować tak, jak dwa jelenie splecione rogami, aż w końcu zdechną. Dobrze by było, aby w momencie, kiedy scena polityczna ulegnie rozbetonowaniu, istniały struktury społeczne, które będą w stanie wytworzyć coś lepszego niż III Rzeczpospolita zdołała wygenerować przez 20 lat w sferze polityki.

A jakie to mogą być struktury społeczne?

Marzy mi się coś podobnego do tego, co stworzyli Polacy na przełomie wieku XIX i XX i co istniało w II Rzeczypospolitej, a dziś funkcjonuje w Skandynawii czy Stanach Zjednoczonych. To plątanina przeróżnych organizacji, stowarzyszeń, klubów, rad i towarzystw samopomocowych, samokształceniowych, służących osiąganiu konkretnych celów, rozwiązywaniu konkretnych problemów, rozmaitych lig porozumień, ponad, a może należałoby powiedzieć: pod podziałami. Tworzenie takich organizacji wydaje się najbardziej obiecującą na przyszłość pracą, która może dać najlepsze skutki.

Jak odebrałeś teksty Agaty Bielik-Robson, która zasugerowała, że chcesz być liderem prawicy i zawsze kultywowałeś w sobie „brutalną, zdrową siłę”? („Filozofka” napisała w „Gazecie Wyborczej” m.in.: „Jeśli Ziemkiewicz nie jest antysemitą, to kto nim jest?”)

To mnie ubawiło, ponieważ nie przypominam sobie ani jednego tekstu czy nawet zdania, które by można było określić jako pochwałę „brutalnej, zdrowej siły”. Żyjemy w takim propagandowym szumie, w którym fakty się już kompletnie nie liczą. Dziś można insynuować, że Maria Konopnicka była lesbijką, chociaż w jej bardzo obszernej twórczości i tekstach o niej nie ma ani jednego śladu, żeby miała jakieś skłonności ku własnej płci. Poza tym wiadomo, że urodziła ośmioro dzieci. Jeżeli z niej można zrobić lesbijkę, to znaczy że z każdego można zrobić wszystko za pomocą powtarzanych wielokrotnie insynuacji. Mnie się insynuuje, że wchodzę do polityki i że się lansuję na lidera. Nie ma żadnych podstaw, żeby tak twierdzić. Gdybym chciał wejść do polityki, to bym wszedł. Założyłbym partię albo przystąpił do istniejącej. Nie robię tego, bo w najmniejszym stopniu mnie to nie interesuje.

To dlaczego utrwala się taki scenariusz? Przedstawię tu opinię Agaty Bielik-Robson, która twierdzi, że atak na Ciebie wyszedł z „Gazety Polskiej Codziennie”, bo to prawicowi liderzy czują się zagrożeni. (Dawid Wildstein, syn bardziej znanego Bronisława, oburzył się na Ziemkiewicza za kilka jego uwag na temat przedwojennych stosunków polsko-żydowskich).

To już są takie teorie spiskowe oparte na pomówieniach w rodzaju „grilla u Giertycha”. Nie wiadomo, co ma z tego wynikać. Liderzy partii Prawo i Sprawiedliwość – czego nie ukrywają – patrzą z niechęcią i obawą na ruch narodowy, tak samo jak na każdą inną inicjatywę prawicową, ponieważ boją się o swój monopol na prawicy. Chcą być jedyną partią prawicową, ponieważ cały plan polityczny Jarosława Kaczyńskiego oparty jest na tym, żeby ludzie nie mieli innej alternatywy niż on lub Tusk. Pojawia się tu także założenie, że Tusk stanie się nie do wytrzymania i wszyscy, plując sobie w brody, z niechęcią, złoszcząc się, a może nawet wymiotując, zagłosują na Prawo i Sprawiedliwość, bo nie będą widzieli żadnej innej możliwości. Natomiast to, że PiS ma taki stosunek do ruchu narodowego, nie musi przekładać się na to, jaka jest linia redakcyjna takiego czy innego pisma i jakie są prywatne opinie pracującego tam publicysty. To są piętrowe konstrukcje i domniemania, które mają silną skłonność do odrywania się od rzeczywistości…

REKLAMA