ZUS: bankructwo coraz bliżej

REKLAMA

Polski system emerytalny jest na skraju wydolności. Pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków ma znikome szanse na godziwą starość, bo wciąż wierzy w ZUS i nie myśli o oszczędzaniu. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że z naszych emerytur trudno będzie wyżyć.

Niewiele ponad połowa pracujących Polaków myśli o tym, by oszczędzać dodatkowe pieniądze na emeryturę. Skoncentrowani jesteśmy na bieżących wydatkach, finansowe problemy rozwiązujemy zaciągając kolejne kredyty. Rzadko myślimy o tym, by odkładać na czarną godzinę. A taka dla kilku milionów zatrudnionych może wkrótce nadejść. Dziś osoby po 50. roku życia stanowią 1/3 populacji, za 20 lat będzie ich 50%. Pieniądze przeznaczane na emerytury pochodzą ze składek płaconych przez osoby aktualnie pracujące, dlatego za dwie dekady emerytów, którzy sami nie zadbają o swoje pieniądze, nie będzie miał kto utrzymywać.

REKLAMA

Osoby, które na emeryturę przeszły w pierwszej połowie lat 90., nie miały wielkich szans na to, by zapewnić sobie spokojną i dostatnią starość. Marzenia o tym, by w jesieni życia nadrabiać zaległości w podróżach i rozrywkach, spełzły na niczym. Pieniądze z ZUS wystarczają zwykle jedynie na opłaty, skromne egzystowanie i zakup leków. Przeciętny polski emeryt nie może pozwolić sobie nie tylko na zagraniczne wycieczki, tak popularne choćby wśród naszych zachodnich sąsiadów w wieku poprodukcyjnym, ale i na dorzucenie kilkudziesięciu złotych do refundowanego leczenia w sanatorium. Dla znacznej części Polaków po siedemdziesiątce oszczędzanie to taka sama fikcja jak skuteczny lek na wszystkie zdrowotne dolegliwości.

(źródło)

REKLAMA