Nie na darmo mówi się, że południowcy w stanie amoku są zdolni do wszystkiego. Włoski przedsiębiorca zaparkował swój samochód marki BMW przed Muzeum tej firmy w Monachium a następnie podpalił. W ten sposób spłonęła limuzyna serii 7.
Niemiecka policja, nie zawsze prędka w zwalczaniu przestępstw uchodźców, sprawie Włocha zareagowała bardzo szybko i zatrzymując go i zabierając kajdankach.
Czytaj też: Szaleniec, czy bohater? Dramatyczny rajd po autostradzie płonącą ciężarówką [VIDEO]
Akt podpalenia był aktem desperacji klienta, którego walka z producentem to prawdziwa odyseja. Pan Hadi najpierw kupił BMW M6. Niestety auto okazało się wadliwe. Ciągłe trzaski, skrzypiące wnętrze, awaria automatycznej skrzynki biegów nie dały się wyeliminować i auto 10 razy było w serwisie.
Czytaj też: Ale jazda! Na Allegro trwa licytacja ziemi, po której chodził Kaczyński. Nie uwierzysz, jaka jest cena
Pourmohseni zareagował w końcu bardzo emocjonalnie. Zabrał swoje BMW na salon samochodowy we Frankfurcie i zniszczył je siekierą. Potem je wyremontował, żeby podpalić je w Genewie.