Korwin-Mikke: Te wybory są kulą u nogi

REKLAMA

Z JANUSZEM KORWIN-MIKKEM, prezesem Kongresu Nowej Prawicy, rozmawia Rafał Pazio.

NCZAS: Jakie znaczenie mają wybory samorządowe na drodze ku najważniejszym dla Nowej Prawicy wyborom prezydenckim i parlamentarnym w przyszłym roku?

REKLAMA

KORWIN-MIKKE: Trudno powiedzieć. Te wybory są w jakimś sensie kulą u nogi. Ludzie podejmują w całej Polsce ogromny wysiłek, starają się. W efekcie wejdą później do rad miejskich, wojewódzkich i będą tam marnowali czas. Partia zacznie mieć do nich pretensje, że nie realizują programu. Z drugiej strony ważny jest wynik wyborczy. Wejdą – niedobrze, nie wejdą – też niedobrze. Szczerze mówiąc, gdyby nie te wybory, byłbym cały szczęśliwy.

Jednak na poziomie sejmików wojewódzkich wynik jest istotny z punktu widzenia propagandowego.

Oceniam, że niestety nie dostaniemy więcej niż 7-8 procent. Jeżeli tyle uda nam się osiągnąć, będę zadowolony. Niektóre sondaże dają nam trochę więcej, ale pojawiają się także wyniki badań, gdzie otrzymujemy 4 procent.

Czy są miasta, regiony w Polsce, gdzie kampania samorządowa ma istotne znaczenie?

Na pewno Warszawa, gdzie kolega Przemysław Wipler nagle złapał drugi oddech. Stolica nie jest dla nas dobrym miejscem. Ronald Reagan, który dostawał 68 procent w kraju, w Waszyngtonie dostawał coś około 22 procent. Stolica w każdym kraju to miasto biurokracji, a zatem nie znosi prawicy. W Krakowie sytuacja wyglądałaby lepiej, gdyby nie to, że kolega Konrad Berkowicz startuje nie z listy nr 7, co bardzo utrudnia mu życie. Dzięki temu ma co prawda dwa razy więcej zarejestrowanych członków komisji, ale pojawiają się inne trudności. Na szczęście dostał 14 numer czyli dwa razy 7. Patrzę uważnie na Poznań, gdzie mamy eksperymentalny alians z prawicowymi narodowcami – i nie mam tu na myśli Ruchu Narodowego, tylko starą poznańską prawicę. W Katowicach, skąd jestem posłem, wkładam duży wysiłek w kampanię. Co do reszty kraju, przyglądam się z dużą ciekawością i czekam, jak to wyjdzie.

REKLAMA