Ks. Oko: Media należące do ateistycznych lewaków nienawidzą Kościoła jak bolszewicy

REKLAMA

Z księdzem doktorem habilitowanym DARIUSZEM OKO z Papieskiego Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie o nagonce na Kościół pod pretekstem „pedofilii wśród księży” rozmawia Rafał Pazio.

W Polsce trwa lewacka nagonka na Kościół motywowana rzekomą powszechnością pedofilii wśród księży. Ksiądz jest jednym z nielicznych kapłanów, który potrafi się sensownie i stanowczo przeciwstawić temu polowaniu na czarownice. W „Kropce nad i” u Moniki Olejnik w TVN oraz w programie „Tak czy nie” u Agnieszki Gozdyry w Polsacie w ten sam wieczór 8 października próbowano Księdza mocno atakować przy okazji omawiania tematyki pedofilii. Jak Ksiądz czuł się w takiej sytuacji?

REKLAMA

Nie tyle chodziło o mnie, co o lincz na arcybiskupie Józefie Michaliku, jednak fachowcy mówią, że w obu programach udałosię nam wygrać. To są oczywiste elementy kampanii nienawiści wymierzonej w Kościół. Chodzi o zohydzenie kapłaństwa i Kościoła, zniszczenie ich autorytetu, odmówienie prawa do przestrzeni publicznej, usunięcie poza margines społeczeństwa. Od szeregu tygodni pedofilia księży jest jednym z głównych tematów. Obcokrajowcy, którzy przyjeżdżają do Polski, są zszokowani; pytają, czy to rzeczywiście jest nasz najważniejszy problem. Nie bezrobocie i ubożenie społeczeństwa, nie katastrofa demograficzna?

Przedstawia się to tak, jakby był znak równości między pedofilią a kapłaństwem. Do księży lewackie media odnoszą się z podobną agresją jak naziści do Izraelitów. Jak kiedyś za nimi krzyczano „parszywe Żydy”, tak za nami krzyczy się dzisiaj „pedofile w sutannach”. Dla księży praca w szkole staje się gehenną. To jest kopiowanie metod Goebbelsa, który po opublikowaniu papieskiej encykliki potępiającej nazizm zaczął taką właśnie „wzorcową” kampanię. Tak samo jak dzisiaj, nazistowskie media nagłaśniały pojedyncze przypadki pedofilii duchownych, aby przekonać, że cały Kościół jest taki. Jest to jednak tylko jedno z wielu podobieństw pomiędzy nazizmem a lewactwem. Ta nagonka to także oczywiste prześladowanie mniejszości, którą stanowią duchowni.

Dlaczego właśnie teraz zaczęła się ta medialna nagonka na Kościół?

Takie działania są bardzo dobrze znane mi z Zachodu, gdzie na pracy naukowej i duszpasterskiej spędziłem już ponad dziesięć lat. Media należące do ateistycznych lewaków nienawidzą Kościoła jak bolszewicy i jak oni chcą go zniszczyć – tylko innymi metodami. Jeżeli się ludzi przekona, że Kościół jest siedliskiem pedofilii, to straci on szacunek, jego głos przestanie się liczyć w przestrzeni publicznej i tak ateistyczni lewacy tym bardziej ją zdominują. W Polsce ten schemat teraz usiłuje się powtórzyć. Nagłośnić pojedyncze przypadki, które nie zawsze są prawdziwe. Na przykład w przypadku księdza Gila najbardziej doświadczeni policjanci coraz bardziej podejrzewają prowokację. Przecież trudno uwierzyć, żeby ktoś pozostawił w otwartym domu aż tak bardzo obciążające, kompromitujące go materiały. W jego przypadku mówi się, że podpadł narkotykowej mafii, która postanowiła go zniszczyć. Widać też, że rozszalałym mediom nie tyle chodzi o dobro dzieci, co o niszczenie Kościoła. Według badań amerykańskich i niemieckich, na tysiąc pedofilów siedzących w więzieniach zwykle w przypadku około 400 osób mamy do czynienia z pedofilią homoseksualną – są to mężczyźni, którzy gwałcili tylko i wyłącznie chłopców. Pośród nich najwyżej jeden to ksiądz. Jeżeli zatem rzeczywiście chodziłoby o dobro dzieci, to na temat środowisk homoseksualnych musiałoby się ukazywać 400 razy więcej takich publikacji jak o księżach oraz w sumie tysiąc razy więcej o pedofilach z innych grup zawodowych. Na przykład o środowisku artystycznym, o ludziach podobnych do Romana Polańskiego.

Tymczasem ci sami ludzie, którzy przeciw duchownym wyciągają najcięższe działa, potem nadskakują Polańskiemu, czyli pedofilowi, w ciągłej ucieczce przed więzieniem. Dziennikarze przecież dobrze wiedzą, kto ze szczytów różnych hierarchii jest pedofilem, którego jakoś przedziwnie w żaden sposób nie udaje się ukarać za oczywiste zbrodnie, zatrzymać jego ohydnego procederu. Dokładnie jak w przypadku Polańskiego – on jest znakomitym przykładem bezkarności pedofilii „celebrytów”, jego przypadek pokazuje, jak to się robi, jak to funkcjonuje. Ale to jakoś naszych mediów nie oburza. Przecież ostatnio mieliśmy pracownika uniwersytetu, który chwali się pedofilią. Była znana sprawa psychologa, który brylował w mediach i okazał się pedofilem. Obecny szef „Wprost” przygotował reportaże z dworca głównego w stolicy, gdzie podawano, iż w pedofilię są zamieszane osoby bardzo wysoko postawione. Sprawa jednak skończyła się niczym, zamieciono ją pod dywan. Takie rzeczy także trzeba nagłaśniać, bronić przed tym dzieci.

REKLAMA