Ziemkiewicz: Trwa rywalizacja o to, kto skonsumuje niezadowolenie społeczne

REKLAMA

Z RAFAŁEM ZIEMKIEWICZEM rozmawia Rafał Pazio.

NCZAS: Jaka w tej chwili jest sytuacja obozu wolnościowego?

REKLAMA

ZIEMKIEWICZ: Teraz trwa rywalizacja o to, kto skonsumuje niezadowolenie społeczne. PiS jest częścią systemu i nie bardzo ma pomysł na wyjście z tej sytuacji. Jeżeli wolnościowcy i narodowcy znaleźli się na marginesie, to mają szansę poprzez działania pokazać ludziom, że to oni wyrażają emocje społeczne. Sam nie wiem, jakie są nastroje, bo mocno pacyfikuje się je tym, że istnieje wentyl w postaci emigracji. Zniechęceni wyjeżdżają, a pozostają pogodzeni. Nie wiadomo, czy jest większy popyt na radykalną kontestację, czy na działania opozycji konstruktywnej, w rolę której wchodzi Prawo i Sprawiedliwość.

Emigranci zabrali ze sobą szansę na inną opozycję niż PiS?

Dziś ci, którzy chcą lepszego życia, znajdują jego obietnicę za granicą. To nic nowego. Już WRON-a wprowadziła taką politykę w latach osiemdziesiątych XX wieku. Władze wypuszczały niezadowolonych, żeby zachować siermiężny, ale niezagrożony skansen.

A jak interpretujesz prowadzanie się Leszka Millera z Jarosławem Kaczyńskim?

Miller lepiej niż prezydent Komorowski pamięta skutki zniknięcia Unii Demokratycznej, a również tego, co uczyniło Kaczyńskiego niewybieralnym. Jarosław Kaczyński otwarcie przez długie lata kwestionował kompetencje wyborców. Mówił, że ludzie nie wiedzą, co robią. Tym samym powtarzał to, co Geremek, który po starcie wyborczym Tymińskiego mówił o ludziach niedorosłych do demokracji. W tej chwili coś takiego opowiada Bronisław Komorowski, który stwierdził, że wszyscy się mylą. Wszedł w buty Geremka. Takie posunięcie jest w polskiej polityce samobójcze. Miller zauważył, że Polacy zostali oszukani i trzeba być po stronie oszukanych, przynajmniej werbalnie. Z kolei wynik SLD pokazał, że jeżeli wystąpi w roli przystawki Platformy, to elektorat SLD przerzuci tam głosy.

Czy Jarosław Kaczyński traci na tym, że spotyka się z liderem SLD?

W swoim żelaznym elektoracie jest darzony taką wiernością, że niewiele może stracić. Tym bardziej że od czasu katastrofy smoleńskiej podział postkomunistyczny coraz bardziej traci na znaczeniu. Tym, co skupia negatywne emocje w PiS, jest Platforma Obywatelska, a nie SLD. Dlatego impuls do występowania z różnych pozycji zgodnie jest dość silny.

REKLAMA