Donald Tusk broni swojego wiceministra, a przede wszystkim siebie

Jacek K. i Donald Tusk/foto: wikipedia/YT
Jacek K. i Donald Tusk/foto: wikipedia/YT
REKLAMA

Jacek K. nie dopełnił ciążącego na nim obowiązku nadzoru nad realizacją zadań wynikających z ustawy o grach i zakładach […] – stwierdził prokurator Łukasz Janyst, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, która nakazała zatrzymanie byłego wiceministra finansów.

Podejrzanemu stawia się zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innych osób w łącznej kwocie ponad 21 miliardów złotych. Platforma stara się bronić Jacka K.

REKLAMA

Spekulowano, że zatrzymanie zostało spowodowane ostatnim bardzo niekorzystnym dla PiS-u sondażem. Rządząca koalicja odnotowała 12-punktowy spadek. Pojawiły się jednak informacje, że wcześniejsze zatrzymanie było niemożliwe, ponieważ Jacek K. przebywał za granicą.

ZOBACZ: „Ciągle tylko Finowie, Finowie, Finowie… Ale to można naprawić!” Muzułmanka uważa, że w Finlandii jest za dużo Finów [VIDEO]

Po jego stronie stanął również dawny przełożony, czyli Donald Tusk. Były premier po raz kolejny uznał, że nadszedł czas na zaangażowanie się życie polityczne nad Wisłą.

Na swoim Twitterze napisał: Kiedy Jacek Kapica bezkompromisowo walczył jako minister w moim rządzie z przestępcami, też był atakowany podłymi metodami. Nie poddał się wtedy, nie podda się dzisiaj..

Należy pamiętać, że broniąc Jacka K. Tusk de facto broni również siebie. Jako przełożony wiceministra i szef rządu były premier pośrednio ponosi odpowiedzialność za afery, do jakich doszło w Polsce za jego rządów, a winni nigdy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności.

SPRAWDŹ: Niemcy chcą zrobić z Biedronia polskiego Macrona

Jacek K. nie przyznaje się do winy. Prokuratura uważa, że do nadużyć i przekroczenia uprawnień doszło w okresie 2007-2015. Cała sprawa miała związek z rejestrowaniem automatów do gry o niskich wygranych.

Maszyny te w rzeczywistości pozwalały na grę o wysokie stawki, mimo że zgodnie z prawem dopuszczalne były jednorazowe wygrane o wartości kilkudziesięciu złotych. Straty z tego tytułu ponosił Skarb Państwa – użytkownicy automatów odprowadzali miesięczny ryczałt w kwotach od 80 do 180 euro, podczas gdy winni byli płacić podatek w wysokości 45 proc. przychodów – oświadczyła prokuratura.

Źródło: poranny.pl/tvp.info/PAP/onet.pl

REKLAMA